3.29.2013

Rozdział 7. Akasuna no Sasori.


Piasek drażniący moje policzki, ciemne chmury zwiastujące burze, otchłań smutku i łez wylanych podczas wojny, do tego cztery rozmazane osoby w oddali, odziane w granatowe płaszcze. Mimo iż mam na sobie jedynie koszule nocną nie było mi zimno. Nie czułam chłodu, ani strachu. Widok zakrwawionych ziarenek był tym, czego od dawna nie widziałam, a nawet nie pragnęłam ujrzeć. Jednak w obecnej sytuacji, bardziej chciałam dowiedzieć się, kim są te postacie. Chwiejnym krokiem zaczęłam iść w ich stronę. Piasek pod moimi stopami, zdecydowanie utrudniał mi przemieszczanie się. Przez chwilę miałam wrażenie, że opadnę. Zakończę wędrówkę w tym miejscu. Wiatr zawiał nieco mocniej odgarniając moje włosy do tyłu, a  małe ziarenka pogładziły szyje. Chce wiedzieć kim oni są. Kiedy byłam wystarczająco blisko, zauważyłam je. Cztery kobiety w granatowych płaszczach. Blondynka o niebieskich oczach, różowo włosa o czarnych oczach, czarnowłosa o biało-niebieskich oczach i morelka o pomarańczowych oczach. Jedno miała zakryte opaską. Każda z nich różniła się od siebie. Jedna była uśmiechnięta, a inna nie wyrażała żadnych emocji. Wszystkie były kompletną przeciwnością swoich towarzyszek. Chęć mordu przeciw radości i obojętność przeciw czułości, niczym walka emocji. Patrzyłam na nie lekko zdziwiona. Wyrazie prowadziły jakąś ważną rozmowę. Jedna z nich nie słuchała. Jak ja w nią, tak i ona we mnie była wpatrzona, jak w obrazek:
- Witaj Alice. - Zwróciła się do mnie blondynka słodkim głosem, za słodkim. Można było w nim usłyszeć niewinność małego dziecka, ale i okrucieństwa najgorszego zabójcy. Wyciągnęła do mnie rękę na wysokość klatki piersiowej. Zaraz pojawił się fioletowy, lekko przezroczysty motylek. Zaśmiała się wrednie po czym "rzuciła nim" we mnie. Zwierze w locie zmieniło się w ostry stożek. Był coraz bliżej, a ja nic nie mogłam zrobić. Ogarnęła mnie bezradność i przygnębienie. Czemu przygnębienie?  Może po prostu nie chce unikać tego ataku? Nikt nie chciałby doświadczyć bólu wbijanego ostrza w twoje ciało, więc czemu? Broń zalśniła w blasku błyskawicy, która w jednej chwili pojawiła się na niebie.

Gwałtownie podniosłam się do siadu, ciężko dysząc. Spokojnie... To kolejny głupi sen. Wmawiałam sobie przymykając oczy. Wydawał się być taki realny. Pomyślałam. Rozejrzałam się dookoła siebie. Mój wzrok napotkał rozświetlony promieniami rannego słońca pokój. Odetchnęłam z ulgą, kiedy wszystko wskazywało na to, że jest on mojego posiadania. Co ja tu robię? Przecież wcześniej... a no tak. Zemdlałam po tym, jak wpadłam w genjustu. Nie wiem jak to się stało, że nie poczułam żadnej obecności wrogiej czakry. Te cztery osoby. One mi się przyśniły? Raczej był to czysty przypadek. Moja psychika siada, a mózg paruje! Wzięłam jeden głębszy oddech po czym wstałam z łóżka.:
- Alice, czemu ty musisz być taką ciamajdą! - Krzyknęłam na siebie, zrzucając niebieski kocyk na krzesło. Już nawet zaczynam do siebie gadać. Coraz lepiej, naprawdę, coraz lepiej. Co ja w ogóle robię w swoim pokoju?! Znaczy dobrze, że akurat tutaj, ale.:
 - Yahiko. - Powiedziałam cicho spuszczając głowę w dół. Głupim fartem musiałam trafić na ciebie. Wzięłam kolejny głębszy oddech. Ciekawe, czy kiedyś uda mi się porozmawiać z tobą tak na serio, szczerze, o wszystkim co było i teraz jest. Zapewne nie dasz mi nawet dojść do tego, co o mnie myślisz. Nie mam pojęcia czego oczekujesz, co chcesz, albo co byś chciał. Wiem jedynie, że chciałabym mieć w tym udział. Natychmiastowo przerwałam przemyślenia, kiedy przypomniałam sobie, co Konan napisała mi na kartce:,,Jutro masz pierwszy trening o godzinie szóstej rano. Masz iść do gabinetu lidera, tam poznasz swoich lub swojego "nauczyciela"". Szybko spojrzałam na zegarek:
- Dziewiąta... rano... - Odczytałam powoli wskazówki, po czym szybko pobiegłam do łazienki, zabierając po drodze czystą bieliznę. Kolejny dzień mojego życia, drugi w Akatsuki. Następny nudny, głupi i przygnębiający. Nie wiem, czy wolałabym teraz siedzieć u siebie w mieszkaniu, ale ,,Człowiek jest bezsilny wobec zdarzeń, które nie są mu na rękę, ale co on z tym może zrobić? Nic. Jedynie postarać się o lepsze jutro".
Ogarnięcie się zajęło mi nie więcej niż 10 minut. Wyskoczyłam z toalety biorąc pod rękę płaszcz i nową mapę z biurka. Nie mam pojęcia co ona tam robiła, ale jak jest to brać!:
- Jesteś idiotką, Alice. - Powiedział spokojnie wilk przeciągając się na podłodze. Zatrzymałam się, gromiąc go wzrokiem.:
- Od kiedy ty mnie tak obrażasz, Komuru? - Syknęłam przez zęby. Od kiedy pamiętam miał do mnie szacunek, nawet jak byłam mniejsza. Teraz każda jego odzywka kojarzy mi się z obelgą.
- Od kiedy stałaś się idiotką. - Powtórzył leniwie. Nie wiem co w niego wstąpiło, ale nie czas, aby się nad tym zastanawiać. Może i się z lekka zmieniłam. Możliwe, ale to nie jego sprawa.:
- Nawet jeżeli w moim charakterze zaszły pewne zmiany, nie powinieneś zmieniać do mnie nastawienia. - Powiedziałam spokojniej chwytając za klamkę. Wilk niezauważalnie uśmiechnął się,  co jest rzadkością, a następnie opuścił pomieszczenie razem ze mną, idąc w stronę biura lidera. Po raz kolejny wracamy do tematu o tym jak ludzie się zmieniają. To jest głupie. Czy przez jeden dzień mogłabym ulec zmianie? Przez nich jest to możliwe, ale tak czy siak, to nie powód, abyś zmieniał do mnie nastawienie!:
- Nie buzuj się tak. Złość piękności szkodzi. - Powiedział spokojnie, patrząc przed siebie.
- Właśnie przyznałeś, że jestem piękna. - Zwróciłam się do niego krzyżując ręce na piersiach. Zaśmiał się cicho, po czym zaraz powiedział:
- Bo jesteś. - Nie zdziwiłam się jego odpowiedzią. Często prawił mi komplementy, doradzał w co się ubrać, jak udekorować pokój. To taka moja prawa ręka, niezastąpiony towarzysz.

Nim się spostrzegłam byliśmy już przed drzwiami do gabinetu. Wzięłam jeden głębszy oddech po czym chwyciłam za klamkę. Dobrze Alice. Zaspałaś no. Każdemu się zdarza, a tobie w szczególności. Pomyślałam po czym weszłam do pomieszczenia, od razu zapalając światło. To co ujrzałam, przeszło moje oczekiwania. Przeróżne papiery i zwoje porozrzucane w każdy kąt, butelka sake i dokładnie 6 kieliszków, a Yahiko brak. Co tu się stało? Pomyślałam rozglądając się po pomieszczeniu. Kompletny burdel, do tego śmierdzi tu alkoholem. Ale co teraz? Jego nie ma, nie wiem gdzie może być. Alice, ogarnij swoje myśli. Jesteś sama w biurze lidera. Nad moją głową zapaliła się lampeczka. Komuru zrobił zniesmaczoną minę, uważnie przyglądając się moim poczynaniom. Uśmiechnęłam się delikatnie podchodząc do pierwszego lepszego kawałka papieru.:
- Piętnasty Maj. Wioska piasku. Bla bla bla pięciu shinobi, bla bla bla, ważny zwój, sraty taty. - Warknęłam rzucając kartkę w jakiś inny kąt. Zauważyłam jak Komuru naprawdę nie jest zadowolony tym co robię, ale nic nie poradzę, że chce dowiedzieć się czegokolwiek o tej organizacji, a gabinet będzie tego odpowiedzią. Właśnie tutaj znajdują się odpowiedzi na moje pytania, dotyczące wszystkiego, co związane z Akatsuki. Nie będzie to łatwe, ale ja muszę. Muszę wiedzieć co ci odbiło do głowy, że tak przeinaczyłeś tą organizacje. Moje przemyślenia przerwał tupot czyiś butów. Momentalnie zesztywniałam. Moje serce i oddech niesamowicie przyspieszyło. Po czole spłynęła jedna kropelka potu. Czyżbym znowu była nieuważna? Pomyślałam, odwracając się powoli do osoby, która właśnie przyszła do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się czerwonowłosy chłopak, tajemnica o czekoladowych oczach.:
- Co ty tu robisz? - Zapytałam chłodno, tak aby nie poznał mojego zdenerwowania. Jeżeli powie o tym Yahiko, raczej nie będzie zbyt miło. Jak mogłam być taka głupia, żeby bez większego namysłu grzebać w cudzych rzeczach, JEGO rzeczach. Wiadome, że nie zostawią organizacji bez jakiejkolwiek opieki. Alice! Przegryzłam dolną wargę. Po jego minie nie można było nic odczytać. Nie mam pojęcia czy uwierzył w moje kłamliwe spojrzenie, chociaż mam nadzieje, że tak. Podobno nadzieja matką głupich. Uśmiechnęłam się delikatnie. Nie mam pojęcia co teraz zrobi. Powiedz coś do cholery.:
- To raczej ja powinienem ci zadać takie pytanie. Skoro już tu jesteś, to chodź... - Nie dokończył, gdyż szybko mu przerwałam.:
- Niby czemu miałabym iść z tobą, gdziekolwiek? - Zapytałam spokojnie z chytrym uśmiechem na twarzy. To może lekkomyślne ale nie bałam się go. Może się na mnie wściekle patrzeć, ale to i tak nic nie da. Nabrałam głupiej odwagi i nikt mi jej nie odbierze. Dawna Alice, ta która żyła jeszcze przed spotkaniem z wami, wróciła. Nie jesteście już dla mnie kimś kogo mogę podziwiać, chociaż wczoraj tak było. Nie wiem jak usprawiedliwić moje wcześniejsze zachowanie, ale teraz nie cofnę się. Z resztą po co ja o tym myślę. Nie skrzywdzisz mnie, choćbyś chciał, nie zrobisz tego, prawda? Uch.:
- Mam sprawdzić twoje umiejętności, więc z łaski swojej zamknij się i chodź. - Warknął zaraz wychodząc z pomieszczenia. Uśmiechnęłam się do Komuru, który wyraźnie był obrzydzony moim zachowaniem i myślami. Najwidoczniej zrozumiał, że dawna postać Alice wróciła i prawdopodobnie nie będzie tu mile widziana, ale cóż, co poradzić. Nie mam zamiaru robić z siebie brzydkiego, niepotrzebnego i słabego kaczątka. Trzeba pokazać nowo poznanym kolegom, że moja obecność tutaj nie jest pomylona, a trafna. Znowu zaczynam bredzić... Jeszcze nie dawno chciałam wrócić do domu, cieszyłam, że spotkałam Yahiko, a teraz? Zdałam sobie sprawę, że to wszystko co było kiedyś jest zbędnym wspomnieniem, bo ty czujesz do mnie zwykłe obrzydzenie i nienawiść. Zapomniałeś o wcześniejszych uczuciach. O potajemnych spotkaniach, kiedy to tylko tobie pokazałam Komuru. Masz racje, po co o tym pamiętać jak to tylko zawadza i prowadzi donikąd. Żałosne. Nawet przez to, przez chwilę wymiękłam. Wzięłam jeden głębszy oddech, po czym szybko dogoniłam wilka i chłopaka.

Cała podróż odbyła się w grobowej ciszy. Nikt nie miał zamiaru jej przerwać nawet Komuru siedział cicho, chociaż bardzo dobrze słyszał moje myśli na temat tej organizacji. 
Szybkim krokiem weszliśmy do wielkiej, dobrze oświetlonej sali treningowej, a przynajmniej tak to wygląda. Wielkie pole z drzewami, krzakami, jeziorkiem, a nawet skałami. Ciekawe, ciekawe. Po raz kolejny na mojej twarzy za widniał chytry uśmiech, który Komuru już dobrze znał. Lekko przymknięte oczy, uniesione kąciki ust i tej spokój na twarzy. Sam jej wyraz, był czymś czego nienawidził, a znosił. Życie jest pełne idiotycznych sytuacji, a ty właśnie się w nich znalazłeś. I on... Czerwonowłosy chłopak, który uparcie chce pokazać swoją wyższość. Moje przemyślenia, przerwał jego donośny głos:
- Masz walczyć tak, jakbyś chciała mnie zabić. - Odskoczył na drugi koniec sali wyczekując mojego pierwszego ruchu. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym powiedziałam cicho.:
- Masz to jak w banku. Gaisenten*. - Aktywowałam kekkei genkai. Moje lewe oko zmieniło swoje barwy na bardziej jaskrawe, a wokół niego pojawiła się niebieska, lekko przezroczysta smuga. Przygotuj się... Zauważyłam jak chłopak uważnie przygląda się moim poczynaniom. Widać, że nieźle zainteresowałam go samym wyglądem mojej techniki oczu. Nie czekając uniosłam lekko rękę, w której już po chwili pojawiło się 10 małych, niebieskich motylków. Zatrzepotały skrzydełkami po czym ruszyły na chłopaka. Korzystając z jego dezorientacji, podbiegłam by zadać cios w brzuch. Uniosłam nogę, a jego już nie było. Zniknął z mojego pola widzenia. Szybko odzyskałam stabilną pozycję, skupiając się, by wyczuć jego czakrę. Ze względu na to, że moje zdolności głównie skupiają się na jej kontrolowaniu i wyczuwaniu, mam to zdecydowanie opanowane. Myślami błądziłam po każdym krzaku, gałęzi, skałach by wyczuć jego obecność. Nie trwało to długo. Mam cię... Kątem oka zauważyłam błękitny, lekki błysk spod średniego rozmiaru kamienia obok mnie. Chwyciłam go, zaraz rzucając w stronę chłopaka. Wyskoczył z krzaków, zostawiając za sobą szelest liści. Stanął cztery metry ode mnie patrząc się z poirytowaniem.:
- Żartujesz sobie? - Zapytał lekko wnerwiony. Zignorowałam to, a nawet na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nim zdążył cokolwiek dodać rzuciłam się na niego z pięściami. Rozpoczęła się walka. Cios za ciosem, unik za unikiem. Coraz szybsze i zgrabniejsze ruchy, utrudniały jakiekolwiek uderzenie, ale to nie był problem. Wystarczy że przetrzymam go tak jeszcze chwilę... Wymierzył cios w brzuch, lecz ja uniknęłam. Kontratakowałam, ale także uniknął ataku. Innymi słowy wszystko bez sensu, zdolnościami walki wręcz jesteśmy sobie równi. Czerwonowłosy odskoczył i ze spokojną miną powiedział:
- Nic nie wniosłaś do tej walki, Alice. - Z płaszcza wyjął jeden zwój. Wykonał pieczęć po czym moim oczom ukazał się trzeci Kazekage, z taką różnicą, że jako marionetka. Z tego wynika, że mam do czynienia z władcą marionetek. Wspaniale... Pomyślałam, uśmiechając się. Każdy ruch tej kukiełki, którą nazwę "rycerzem", będzie po to żeby mnie zmęczyć, nawet jeżeli chciałabym dojść do jej "króla", będę musiała ją pokonać. W końcu żaden podwładny nie zostawi swojego władce w potrzebie. Lalka nagle ruszyła. Na jej "rękach" znajdowało się kilka większych ostrzy. Zamachnęła się, chcąc zadać mi cios w głowę, ale zrobiłam unik wskakując na wodę. Dalsza walka nie była czymś wartym uwagi. Unikałam każdego ciosu lalki, za to kiedy moją całą uwagę skupiłam właśnie na niej, chłopak nie marnował czasu na stanie, a także nie żałował siły na ataki. Dwa razy wylądowałam w skale i raz na drzewie. Zrozumiałam twój tok myślenia i taktykę, ale co mi do tego, jak to już koniec. "Rycerz" leciał prosto na mnie z ostrzami iskrzącymi w świetle lamp. Zbliżały się z niesamowitą prędkością, a ja stałam uśmiechnięta, oparta o kamień. Wpatrywałam się uważnie w lalkę, czekałam na punkt kulminacyjny, który ma wystąpić już za moment. Dokładnie metr przede mną, rycerz opadł bezwładnie na ziemie, tworząc lekki dym z piasku. Całkowicie bez życia, martwy. Nie jest potrzebny swojemu niesamowitemu królowi, prawda? Zgrabnie ominęłam pozostałości po trzecim, podchodząc do zdziwionego chłopaka. Zdecydowanie nie wiedział co się dzieje. Jego źrenice były lekko rozszerzone i wpatrzone w nieruchomą lalkę. Tą, która jeszcze minute temu była gotowa by mnie zabić. Widząc jego dezorientację, uniosłam rękę na wysokość klatki piersiowej, a zza jego pleców wyłoniło się osiem niebieskich motylków. Zacisnęłam dłoń w pięść, co wywołało, że owady zostały "zmiażdżone" i natychmiastowo zniknęły zostawiając po sobie jedynie prawie transparentną smugę. Czerwonowłosy trochę uspokoił swoją minę, ale z tego co zauważyłam, nadal nie rozumiał co tak na prawdę się stało.:
- Wytłumaczę ci to. - Powiedziałam biorąc jeden głębszy oddech. - Kiedy aktywowałam moje kekkei genkai, "rzuciłam" w ciebie kilkoma motylkami. Latały one gdziekolwiek, by w odpowiednim momencie usadowić się na tobie. Dziewięć z nich spróbowało, siedem odniosło sukces, a jeden schował się za kamieniem, którym w ciebie rzuciłam. Osiem motylków, odpowiednio kontrolowanych i umiejscowionych na przeciwniku, wystarczyła im dłuższa chwila, aby "ukraść" czakrę. Kiedy ty próbowałeś mnie zmęczyć i traktować jak myślę łagodnie, dałeś mi czas na kradzież. Na tym właśnie polega moja zdolność, ale nie martw się. Walka jeszcze trwa. - Powiedziałam zadowolona. Dumną z siebie i swoich zdolności, zauważyłam jak chłopak także lekko się uśmiechnął. Zraza poczułam delikatne ostrze przy mojej szyi. Co jest?! Pomyślałam stając nieruchomo.:
- Przecież walka jeszcze się nie skończyła. - Usłyszałam, przyjemny, znany mi dobrze głos mojego przeciwnika dokładnie za moimi plecami. Osoba przed mną zniknęła w chmurze dymu, a chłopak za mną, szybko schował ostrze, mówiąc: - Nie trać orientacji w czasie walki i nie mów o swoich umiejętnościach osobie, która nie umiera. Tak bardzo zachwyciłaś się swoim planem, że nie zauważyłaś mojego klona. Do tego dałaś się zaskoczyć od tyłu. Tyle mi wystarczy. - Odpowiedział, odwołując lalkę. Przez chwilę stałam wnerwiona tym, że tak łatwo dałam się pokonać, ale zaraz odzyskałam spokój na twarzy. Nie jestem przestępcą rangi S. Nie jestem zabójcą czy nawet wykwalifikowanym przez akademie ninja. Może i nie dorównuje wam w walce, ale na pewno w rozwinięciu umysłowym... Pomyślałam idąc w stronę Komuru. Chciałam zwrócić się do wilka, ale wyprzedził mnie czerwonowłosy.:
- Alice. Mówiłaś mi, że znałaś się z liderem i Konan. Odpowiedz mi, jacy oni kiedyś byli? - Zapytał podchodząc do nas. Odpowiedzieć, czy nie odpowiedzieć. To nie jego sprawa i na pewno życia mu to nie odmieni, ale co mi szkodzi. Jak wrócę do pokoju to będę się nudzić, a tak to pogadam z nim na temat, na który wolałabym się nie wypowiadać.:
- Kiedyś, jak pierwszy raz spotkałam Konan, Yahiko i Nagato, byli jedną ścisłą paczką przyjaciół. Zawsze uśmiechnięci, szczerzy, oddani, przyjacielscy i nadzwyczajnie mili. Każdy z nich miał jakieś swoje dobre strony, ale wszyscy nawzajem się dopełniali. - Chciałam się uśmiechnąć, pokazać radość i tęsknotę za tym wszystkim, ale moje postanowienie nie pozwalało mi. Trzymałam obojętność, by nie pokazać uczuć, bo z tego co zauważyłam, tego typu emocje, nie są tu mile widziane.
- Kto to Nagato? - Zapytał spokojnie. Wzięłam jeden głębszy oddech. Alice, tylko teraz nie trać twarzy.:
- On? Niesamowity posiadacz rinnegana, najlepszy przyjaciel Yahiko. To z nim zawsze siedziałam przed domkiem i patrzyłam jak deszcz zalewa drogi. - Odpowiedziałam spokojnie.
- Gdzie on teraz jest? - Po raz kolejny zapytał.
- On... Wiesz... Nie wiem, czy nie miałam w tym udziału, ale on... - Przerwał mi trzask drzwi. Wzdrygnęłam się lekko, przyglądając się osobie, która przerwała rozmowa. Był nim Yahiko. Ta bezuczuciowa twarz, bez większego wyrazu, emocji i pustka w oczach. Widok, którego szczerze nienawidzę, ale będę musiała znosić. Gdybyś nie był taki oschły zapewne i ja nie wróciłabym do "dawnej Alice". Przypomniałam sobie, że jestem teraz w trakcie rozmowy.: - Jak to bywa... - Po raz kolejny nie było mi dane dokończenie, gdyż chłopak bez słowa zaczął iść w stronę wyjścia. Zdziwiona wpatrywałam się jak powoli odchodzi. To ja ci tu wszystko opowiadałam tylko po to, żebyś w kulminacyjnym momencie mógł sobie wyjść?!:
- Zaczekaj! Mogę w końcu wiedzieć jak się nazywasz? - Zapytałam podirytowana. Po raz drugi pyta się o moją przeszłość, a nawet nie powiedział jak ma na imię. To trochę nie fer. Zatrzymał się i milczał przez około minutę. Nad czym się można zastanawiać ?:
- Sasori. - Powiedział spokojnie idąc dalej. Kiedy był już przy wyjściu, Yahiko powiedział coś do niego, a on tylko przytaknął i wyszedł, zostawiając mnie i lidera w sali. Nie jest to dobry pomysł. Sasori, tak masz na imię. Obyś był moim nauczycielem, chciałabym cie pokonać i... Przerwałam kiedy zrozumiałam, że Yahiko nadal stoi przy wyjściu. Tak jakby na coś czekał. Spojrzałam na Komuru, któremu wyraźnie nie podobało się towarzystwo dawnego przyjaciela. Czytając moje myśli, dowiedział się jak mnie traktuje i od razu znienawidził. Może i wilki nie są zbyt miłe, a ten nawet potrafi obrażać, ale jest wiernym przyjacielem. Potrząsnęłam głową, zaraz szybko ruszając w stronę wyjścia z pomieszczenia. Skupiałam się tylko na jednym. Nie myśleć. Nie wiem jeszcze jak zrobić, aby moja głowa była dla niego zamknięta, więc jedyne co mi pozostaje to milczeć.
Przechodząc obok niego poczułam ból w klatce piersiowej. Nie był on wywołany fizycznie, a psychicznie. Mimo mojej postawy i postanowienia, trudno jest mi przyzwyczaić się do oschłego Yahiko. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że przechodząc obok siebie, nie odezwiemy się ani słowem, nawet zwykłym szeptem. Czy jedyne co mogę teraz zrobić, to przyzwyczaić się do teraźniejszości?
-----------------------------------------------------
*Gaisenten - Kekkei Genkai Alice. (W galerii jest pokazane jak to wygląda.) Polega ono na utworzenie kilku (bądź nawet kilkuset) motyli, które po posadzeniu się na przeciwniku wysysają z niego czakrę. Mają one jednak swój "przycisk stop". Kiedy wyczują, że tej osobie, zostało bardzo mało czakry, przerywają swoje działania. Oczywiście jak każdą technikę oczu, tą też można rozwinąć. Alice jest aktualnie na samym początku, gdyż nigdy nie wiedziała, jak nauczyć się czegoś więcej.

Wiem że ten rozdział jest jak srajtaśma, czyli nadaje się tylko do dupci, ale na pewno nie jest makabrycznie. Przynajmniej już wiecie jak mniej więcej wyglądają zdolności Alice :d
+ MAŁY BONUS! Filmik już znajduje się w galerii pod zdjęciami :)

12 komentarzy:

  1. Ta, na pewno. Bo już ci uwierzę.
    Srajtaśma. Haha! No prosze cię, ale walnęłaś.

    Sasori *.* Ma go byc więcej *.* Bo ja go uwieliam *.*

    Te, fajny ma ten kekkei genkai. Taki.. Nietypowy.

    Pozdrawiam^^

    Tenone.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah notka przeznaczona dla Sasoriego oj podobało mi się, podobało <3
    No i Alice ma dość ciekawą tą technikę ;o Bardzo przydatną ;3 No i sama się zatrzymuje gdy ma mało chakry... nieźle to wykombinowałaś :D Zaraz zobaczę do galerii jak to wygląda dokładnie :)
    Notka ci wyszła to przyznam :D Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa walka. Strasznie podoba mi się kekkei genkai Alice. Filmik również jest ciekawy. Właśnie zaczynam rysować i na pewno mi pomoże. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Przepraszam za spóźnienie. :c
    Rozdział krótki, pomimo tego jednak dobry. Podobał mi się opis walki.
    Wystraszyłam się, kiedy Alice grzebała w gabinecie Yahiko xd Jak można być tak lekkomyślnym?
    Zdenerwował mnie Sasori tym nagłym wyjściem, gdy Alice opowiadała mu o przeszłości.
    Krótki komentarz, bo jestem na telefonie.
    Pozdrawiam i czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no z każdym rozdziałem wpadam w coraz to większy zachwyt twojego opowiadania :) Tak lekko ci idzie prowadzenie tej historii, brawo :)
    Ten sen na początku był dziwny, ale skoro go umieściłaś na bank niesie ze sobą jakieś przesłanie :D Fajnie wszystko, ale że wilk sobie na tyle pozwola co do Alice... ech czuć tu wpływ Akatsuki xD
    Propo, Alice jest bardzo odważna, że grzebie sobie w papierach Yahiko xD Ale lider też głupi, bo zostawia je na widoku xD
    Mmm Sasori, mój ulubiony Akaś, ciesze się, że zostawiłaś go jako takiego cichego i spokojnego :P Chociaż kultury mu brak, bo wychodzi sobie w pół zdania rozmówcy >.>
    Podoba mi się twój opis walki, bardzo trzymasz w napięciu ;D a do tego fajnie było jak zaczęła tłumaczyć swoje poczynania, kropka w kropkę anime, zawsze się wkurzam jak bohaterowie zdradzają swoje techniki iitp. mam takie ''nie pie*dol tylko go zabij... :P" A tu fajnie tak to zaznaczyłaś xD
    No nic czekam na następny rozdział :) Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty też masz mega fajny blog!! Jest nowy rozdział ; ) I u ciebie też czekam na następny ; p

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, a ja chciałam się dowiedzieć co będzie dalej z tym całym Rakurai :c Jesteś naprawdę zła, że nie pozwoliłaś mi się tego dowiedzieć. Ale dałaś Sasoriego, dużo Sasoriego, pozwolę sobie Ci wybaczyć ^^ Galerią jesteem zachwycona, dopiero teraz w sumie w nią weszłam, ale i tak jestem zachwycona! ;>> Ciekawie opisana walka, tak trzymać ;D
    [darkxleaf.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. Yeaaa! Dostęp do kompa ^^ Już nadrobiłam rozdziały i powiem ci, że pomysł z nową organizacją to fajny jest ^^ Wydaje mi się,że dużo ona pozmienia... :D:D Ale to tylko moje przypuszczenia xD
    Co do Sasoriego to jest on jakiś niezdecydowany -.- Najpierw się o wszystko pyta, a potem sobie wychodzi, wielki mi książę, ale i tak go kocham <3 No cóż, przepraszam za zwlekanie, ale takie życie z bratem i jednym kompem ;_;

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaa.... Wybacz!
    Taki fajny rozdział, aja nie czytnęłam od razu. Przepraszam, przepraszam ;] Tak bardzo jestem leniwa.
    Tak czy siak. Rozdział genialny. To jej kekkei genkai jest dobrze wymyślone i cudnie opisana walka. Serio wszystko sobie dokładnie wyobraziłam. Świetnie ^^.
    Podobał mi się Sasori tutaj. Ogólnie go bardzo lubię, bo jest taki niby tajemniczy, a coś w nim jest XD. Kurde weś ogarnij tego Yahiko. Szkoda mi jest Alice, przez niego.
    Pozdrawiam i czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnego masz bloga!
    Zapraszam do mnie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że się spodoba. :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział wcale nie jest do dupy XD
    Kocham ten twój zimy klimat w opowiadaniu, nic nie jest przesadzone.
    Poza tym opis umiejętności i ogółem walki był zajebisty *.* strasznie ci zazdroszczę że potrafisz opisać sensownie walkę, chodzi mi o całą tą dedukcje i przeprowadzasz przez to czytelnika tak żeby się nie pogubił ^^
    Sasori będzie jej sensei? Zapowiada się ciekawie, obydwoje mają silne charaktery które w jakiś sposób do siebie pasują :D
    Przepraszam że tak późno komentuje nie będę się nawet usprawiedliwiać, głupio mi bo ty zawsze komentujesz mi zaraz po wstawieniu notki :C
    Pozdrawiam i czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. No no no Alice ma bardzo ciekawą technikę :D
    Rozdział bardzo ciekawy więc nie wiem czemu napisałaś, że do dupy zaraz dostaniesz :x
    Nie przepadam za Sasorim ale u ciebie jest bardzo jak dla mnie ciekawy :D

    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń