ewentualna muzyczka: KLIK!
Idiotka! Idiotka! I po co ty się wdawałaś w tą głupią walkę? W sumie to teraz wiem, jakie zdolności posiada ten chłopak. Ale co mi po tym. Może i są interesujące, i tajemnicze, ale nie potrzebuje nic z tego. Jednak ciekawa jestem, czy on mnie oszczędzał, czy taka denna jest ta organizacja. Raczej to pierwsze. Tak bliskie spotkanie z wybuchem powinno skończyć się rozerwanym ciałem. Plotki bywały różne, ale jedno je łączyło. We wszystkich Akatsuki pokazywani byli ze strony ninja, którzy swoimi umiejętnościami dorównują samym Kage. Naprawdę są niesamowici, ale nigdy nie może być idealnie. Wiadome, że ktoś taki jak oni, z takim potencjałem, nie siedzieliby w jakiejś wiosce. Przykładem jest... właściwie to wszyscy. Od tego w pomarańczowej masce po lidera. Ale Yahiko? Konan? Aż tak by polepszyli swoje zdolności? Trochę to niemożliwe. Rozumiem, że można trenować, ale żeby znaleźć się na pozycji lidera? Z resztą nieważne. Im więcej o nich myślę, tym bardziej zaczynam tęsknić za tym wszystkim co było, a nie powróci. Przerwałam moje przemyślenie, gdy idąc przez korytarz zauważyłam jak zza jakiś drzwi wychodzi Deidara i powoli zaczyna kierować się w moją stronę. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Jednak szybko zszedł, gdy dokładniej ujrzałam chłopaka. Na policzku miał przyklejony jeden większy, lekko nasączony krwią plaster, zaczerwienioną szyje i górną część, prawej ręki zawiniętą w bandaż. Gdy zobaczył moją zmartwioną minę natychmiast zmienił kierunek, by jak najszybciej oddalić się ode mnie. Szybko podbiegłam do niego.:
- Deidara! Zaczekaj! - Krzyknęłam, stając naprzeciwko, tym samym zagradzając mu drogę. Spojrzał na mnie swoimi szaroniebieskimi tęczówkami. Dało się zauważyć, że były przepełnione bólem, ale on tego nie okazywał. Ale z resztą co mnie to obchodzi. To członek Akatsuki. Pewnie bił się z kimś o jakąś błahostkę, to teraz ma to, na co zasłużył. Zapewne był zbyt pewny siebie i wyszło to co widać. Jednak czuje, że tu chodzi o coś innego. Mogę się mylić, ale raczej aż tak by się nie poobijali. Blondyn widząc, że trochę się zmartwiłam, przeniósł swój wzrok na pustą, ciemnobrązową ścianę. Z jego miny nie można było określić żadnych emocji, co było trochę niezręczne.:
- Czy wy naprawdę jesteście tacy lekkomyślni, żeby bić się do takiego stanu? - Zapytałam podirytowana. - Nie wiem, czy to jakiś obyczaj, że każdego dnia trzeba strzelić sobie z kimś bijatykę i wyglądać tak jak ty teraz co jest całkowicie bezsensu. Wiem, że nie chodzicie na misje ale... - Nie dokończyłam, gdy poczułam na sobie jego wrogi wzrok. Znowu to cholerne uczucie znienawidzenia i braku akceptacji.:
- Przymknij się Wakari. - Warknął, po czym szybko ominął mnie i poszedł dalej. Lekko zaskoczona wpatrywałam się w miejsce, w którym wcześniej stał Deidara. Idiota, głupek, idiota. Pomyślałam szybko odzyskując obojętny wyraz twarzy. Zapomniałam, że dla niego jestem zwykłą nową dziewuchą, która jest bezużyteczna. Powinno mnie to nie obchodzić, ale jeżeli nie mam wyjścia i muszę tu siedzieć, to wole być przynajmniej akceptowana. Nie mówię o przyjaźni, czy nawet koleżeństwie. Zwykła akceptacja, jednak należę do tej organizacji. Może trochę za dużo wymagam? Zapytałam sama siebie biorąc jeden głębszy oddech. Pocieszając się mogę pomyśleć, że wszyscy tutaj nie akceptują siebie nawzajem, ale to chyba za mało realne. Mieszkają w jednym tak jakby domu. A z resztą, nieważne. Ostatnio za dużo myślę. Spojrzałam na drzwi przez które wcześniej wyszedł Deidara. Był lekko uchylone. Przyjrzałam się trochę dokładniej. Na mojej twarzy za widniał uśmiech, kiedy domyśliłam się, że to może być mój pokój. Nie myślałam, co blondyn mógł tam robić, a nawet nie chciałam. Zwyczajnie, pewna siebie weszłam do pomieszczenia, które miało być rzekomo moim pokojem. Niestety tak nie było. Zaraz na wejściu poczułam ogromną czakrę osoby, znajdującej się w tym pomieszczeniu. Była wręcz mroczna, straszna, ale niesamowita. Rozejrzałam się dookoła. Ja już tu byłam. Pomyślałam odwracając wzrok na mężczyznę, znajdującego się przy oknie. Stał oparty o parapet, bez ubranego płaszczu. Rude, rozczochrane włosy poznałam z daleka. Yahiko... Pomyślałam. Od razu brązowe tęczówki chłopaka powędrowały gniewnie w moją stronę. Nienawiść płynąca z ich środka przeraziła mnie. Po raz kolejny zaczęłam bać się jego osoby, ale to raczej nie dziwne.
Yahiko:
Alice, idiotko. Jak zwykle, bez pukania, ani zapewne ważniejszej sprawy przerywasz mi spokój. Pomyślałem wpatrując się wrogo w jej stronę. Nawyki masz takie same, ale wygląd trochę inny. Urosłaś, masz dłuższe włosy i kobiece krągłości. Piękna i jedyna w swoim rodzaju. Wyjątkowo naiwna i chwilami dziecięca. Przyjazna, ale mściwa. Jak zwykle wszystko co z tobą związane nie trzyma się całego. Ciekawi mnie jak bardzo zmieniłaś swój charakter. Nadal jesteś rozgadana, ciekawska, uśmiechnięta i nieuważna, czy może kompletne przeciwieństwa? A twoje umiejętności? Nauczyłaś się czegoś? Mam nadzieje, że nie. Przerwałem szybko, gdy zdałem sobie sprawę, że odległość między mną a Alice zmniejszyła się o co najmniej połowę.:
- Czego chcesz? - Warknąłem, nie tracąc wrogiego wzroku. Odizolowanie się od niej, będzie najlepszym wyjściem jakie mogę teraz zrobić. Nie chce, żeby ona tu była, w tej organizacji.
- Pomyliłam pokoje. - Opowiedziała spokojnie. Zauważyłem jednak, jak jej głos lekko zadrżał. Zmusza się, bym nie zauważył, że się boi. Nie udaje ci się. Niestety, ale kiedy jesteś blisko, zawsze będę oschły tylko po to, żeby cię odpędzić jak najdalej. Nawet jeżeli ma to być usunięcie z organizacji. Wiem, że mnie nienawidzisz, za moje zachowanie. Masz mnie nie znosić, gardzić. Mam być ostatnią osobą, którą poprosiłabyś o pomoc, rozumiesz? Odwróciłem się do niej tyłem biorąc jeden głębszy oddech. Kiedyś chciałem, żebyś była blisko mnie, ale nie w tej organizacji. Na pewno zauważyłaś, że to nie dla ciebie. Już pierwszego dnia, ktoś chciał cie zranić. Co prawda, nic ci się nie stało, ale chęć zrobienia ci krzywdy jest czymś obok czego nie jestem w stanie przejść obojętnie. Za każdym razem kiedy ktoś cię tknie, ja się o tym dowiem, a wtedy możesz jedynie współczuć tej osobie. Mniej więcej dlatego nie chce żebyś nadal tu była. Każdy z nich jest nieobliczalny. Potrafi zaatakować w najmniej oczekiwanej sytuacji. Chciałbym cię mieć zawsze przy sobie, chronić i darzyć uczuciem, ale... Nie, za dużo wypiłem. Bredzę. Już od dawna, nie wiem co to opiekuńczość, ani jakiekolwiek emocje. Przez ciebie zaczynam wymiękać. Nawet byłem zdolny zranić jednego ze swoich towarzyszy. Po prostu przyszłaś i zaczęłaś wszystko zmieniać i wywracać do góry nogami. Tak też było kiedyś. Życie moje, Konan i Nagato, było jedną wielką walką o przetrwanie. Były tylko dwie zasady. Chronić siebie nawzajem i przeżyć. Kiedy zjawiłaś się, jako mała, bezbronna ośmiolatka, już w tydzień zmieniłaś nasze życie, które miało być idealne. Bywają chwile, w których wina śmierci Nagato spada właśnie na ciebie. Zacisnąłem rękę w pięść podchodząc do biurka. Podczas drogi usłyszałem jej myśli: ,,Dlaczego ty tak bardzo mnie nienawidzisz.". Nie odpowiem jej na to. To nie czas ani miejsce na tego typu wypowiedzi. Zamiast zastanawiać się, zaakceptuj to do cholery. Usiadłem na krzesło za biurkiem uważnie ilustrując dziewczynę wpatrującą się w kołyszący piasek za oknem. Zaciekawiona obrazem natury, nie zwracała uwagi na moje niezadowolenie jej obecnością. Ignorowała to, ale nie wiem po co. Przecież wie, że nie mam ochoty jej tu widzieć. Nigdy nie zaakceptuje jej obecności w tym miejscu. Nie chce, aby zmuszała się do zabijania ludzi. Wziąłem jeden głębszy oddech, po czym wstałem i zwróciłem się do niej:
- Alice, jeżeli nie masz nic do powiedzenia, idź do... - Przerwała mi.
- Nie wiem jak tam dojść. - Odpowiedziała zahipnotyzowana wirującymi ziarenkami piasku. Czyżby nigdy nie odwiedzała kraju wiatru? Z jej myśli wynika, że nie. Podziwia, jakby było to cudem natury. Niby myśli ma zagmatwane, uszczęśliwione ładnym widokiem, a jednak smutne. Tyle, że nic z tych rzeczy nie widać po tobie. Wyglądasz na spokojną dziewczynę. Alice nagle odwróciła się w moją stronę.:
- Dlaczego organizacja, która miała nieść pokój zamieniła się w taką, która szczerzy nienawiść? Dlaczego mnie tu nie chcesz? Nie wiesz jak bardzo podniosłam swoje umiejętności. Nie potrzebuje obrońcy. Sama potrafię o siebie zadbać. - Odpowiedziała unosząc lekko ton. - Nie myśl sobie, że zawsze będę dzieckiem potrzebującym pomocy. Nie jestem już tą dawną Alice! Jak to określiłeś, ludzie się zmieniają. - Krzyknęła robiąc jeden krok do przodu. Popatrzyła na mnie swoim wzrokiem, przepełnionym bólem, ale i odwagą. Na naszym pierwszym spotkaniu, po latach, była przerażona, a teraz stała się... inna. Zacytowałaś mnie, w pewnym sensie też obrażając. Wybacz, ale nie mogę pozwolić, abyś zachowywała się w taki sposób. Może i przeszłość nas łączyła, ale nie mogę pozwolić aby tak też stało się z przyszłością. Uwolniłem trochę czakry kierując ją na dziewczynę. Nie ma tą zranić, jedynie pokazać by nie zachowywała się tak w stosunku do mnie. Jestem jej liderem, nie znajomym. Czakra pod wpływem lekkiego uderzenia w Alice tylko zawiała czerwone włosy. Jej źrenice poszerzyły się, co było znakiem, że pokazanie zirytowania udało się. Panuj nad sobą, nie chce cię zranić, ale jak tak dalej będziesz się zachowywać, po raz kolejny nie będę miał wyboru. Pomyślałem wychodząc przed biurko. Alice nadal stała zaskoczona przy oknie, a w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Jedynie piasek dawał oznaki życia ocierając swoje ziarenka o szło. Promienie pełnego słońca, wpadające przez okna, doskonale ukazywały jej sylwetkę, która lekko drżała. Dłonie miała zaciśnięte w pięści. Prawdopodobnie chciała zmusić swoje ciało, aby się uspokoiło.:
- Alice, uważaj na słowa i myśli. Jestem twoim liderem, nie znajomym. - Zwróciłem się do niej chłodno. Przez chwile stała nieobecna, ale zaraz zwróciła się do mnie.:
- Ja chciałam... Chciałam ci tylko pokazać, że nie jestem bezużyteczna, tak jak kiedyś. - Opowiedziała ciszej. Po raz kolejny w jej myślach pojawiło się multum pytań. Musisz się z tym pogodzić Alice.:
- Ja cię nie potrzebuje. - Powiedziałem głośniejszym tonem. - Jesteś tu tylko dlatego, że Konan dała ci szanse. Nie wiem po co. Nawet jeżeli się zmieniłaś, nigdy nie zaakceptuje twojej obecności. - Zauważyłem jak jej twarz zalewa smutek i zaskoczenie. Nie takich słów oczekiwała. Trudno. Musi zrozumieć, że nie chce aby należała do tej organizacji. Żałuje, że Konan ją tu przyprowadziła, żałuje, że jeszcze prowadzę to bezsensowną rozmowę. Nagle Alice zachwiała się. Szybko chwyciła parapetu by nie spotkać się z ziemią. Jej wzrok zmienił się na całkowicie pusty, bez żadnych emocji.:
- Niesamowite. - Powiedziała cicho, otwierając leniwie okno. Lekki wiatr zawiał jej włosy do tyłu, roznosząc słodkie perfumy na całe pomieszczenie. Kilka ziarenek piasku, delikatnie pogładziło jej szyje i ramiona. Wpatrywała się zahipnotyzowana w jedno miejsce. Podszedłem do niej. Naprawdę jak zahipnotyzowana. Nagle poczułem niesamowitą czakrę.:
- Naprawdę niesamowite... - Powtórzyła powoli. Ta ilość czakry... pomyślałem odwracając wzrok z Alice na miejsce, w które wlepiła swoje niebieskie tęczówki. W oddali zauważyłem cztery zbliżające się osoby w granatowych płaszczach, które bardzo dobrze znam, ale ta czakra... Nigdy nie czułem czegoś takiego. Nagle do pokoju wszedł Itachi.:
- To są...? - Zwróciłem się do niego niepełnym pytaniem nie odwracając wzroku od zbliżających się postaci.:
- Tak. - Odpowiedział krótko. Alice po raz kolejny się zachwiała, ale zignorowałem to. Czekałem cierpliwie, aż wyostrzą mi się zarysy twarzy osób na zewnątrz. Niestety nie doczekałem się.:
- Niesamowite... - Znowu powtórzyła po czym zamknęła oczy i straciła przytomność. Szybko chwyciłem ją, aby nie upadła. Teraz bezwładnie leżała w moich ramionach z lekko uchylonymi ustami. Pojedyncze kosmyki opadały jej na twarz. Cały ten obraz przypomniał mi pierwsze spotkanie z Alice, kiedy znalazłem ją nieprzytomną i przemokniętą na środku drogi. Wygląda tak samo bezbronnie. Odrzuciłem od siebie te myśli przekazując dziewczynę w ręce Itachiego.:
- Zanieś ją do pokoju, niech odpocznie. Będę na ciebie czekał przy wyjściu z siedziby. - Kiwnął lekko głową, po czym opuścił to pomieszczenie zabierając dziewczynę, a ja chwilę po tym zacząłem kierować się w stronę wyjścia. Jeszcze więcej kłopotów na głowie... Dziwne zachowanie Alice, straciła przytomność, do tego wszystkiego jeszcze Rakurai* zachciało się nas odwiedzić. Jak zwykle zjawiasz się i wszystko zaczyna się komplikować. Może i toczymy walkę z tą organizacją, ale nigdy ONI nie przychodzili zabić nas, jeszcze w grupie czteroosobowej. Przerwałem przemyślenia widząc Sasoriego idącego w moim kierunku. Jak zwykle cichy i obojętny. Od pewnego czasu, zaczynam mu coraz mniej ufać. Stał się strasznie ciekawski, a w jego wykonanych misjach było coś dziwnego. Urwane zdania w raporcie, czasem brak logicznej chronologii w wykonywanych działaniach. Skorpion od zawsze był znakiem zapytania, ale ostatnimi czasy aż za bardzo. Jego zachowanie i zdolności różnią się od innych, co sprawia, że jest idealnym kandydatem na moją ,,prawą rękę", ale... No właśnie ale. W jego zachowaniu jest coś co mnie denerwuje, a konkretnie jego lojalność.
Ominąłem Sasoriego bez żadnego słowa, idąc dalej w stronę wyjścia. Aktualnie większym problemem stało się Rakurai.
Na Itachiego nie musiałem długo czekać. Przyszedł zaraz trzy minuty po mnie. Opuściliśmy siedzibę wyczekując przybyszy. Zza zasłony piasku wyszły cztery postacie w granatowych płaszczach i kapturem na głowie. Widząc dwa niebieskie, skrzyżowane pioruny na ramieniu, byłem pewny, że to nikt inny jak Rakurai.:
- Dawno się nie widzieliśmy, Pein, Itachi. - Odezwała się głębokim, kobiecym głosem jedna z przybyłych zdejmując kaptur z głowy.:
- Wzajemnie, Sayuri Shiomi**
----------------------------------------------
*Rakurai - Organizacja zabójców na zlecenie.
** Sayuri Shiomi - Liderka organizacji "Rakurai". Jej imię oznacza "lilia". Na razie tyle informacji. Kiedy bardziej wejdzie w opowiadanie, dodam o niej informacje w bohaterach.
Edit (18.03.2013): Skończyłam tworzyć Sayuri! ^^ Oto ona w tym ich płaszczu (klik, aby powiększyć):
Robi się ciekawie. Notka bardzo fajna a organizacja Rakurai tajemnicza. To lubię! Jestem ciekawa z kim pobił się Deidara...
OdpowiedzUsuńPS: http://potworywozkowe.blogspot.com/2013/01/versatile-blogger-award.html - pod tym linkiem są informacje dotyczące Versatile Blogger Award.
Arigatoo :) Znaczy ja tu wszystko rozumiem, tylko jeżeli nie mam 15 blogów do nominacji to po prostu dać tyle ile chciałabym nominować? O.o
UsuńTak, raczej tak. Jeżeli nie masz 15 to nominuj jak najwięcej.
UsuńEhh no cudownie. Strasznie urzekają mnie twoje opisy. Zazwyczaj na blogach nie chce mi się ich czytać ale u ciebie uwielbiam. Są pełne emocji no kocham je no <3333 XD.
OdpowiedzUsuńCo do notki, to niech Yahiko się ogarnie i:
Nie bije Deidary bo go zabiję no. Wgl fajnie ze on u ciebie też jest takim zimnym xd charakterem.
No i niech się ogarnie co do Alice. Mógłby przestać no. Ehhh...
Fajnie ze stowarzysz ta nowa organizacje. Ciekawe ciekawe. No to życzę weny i czekam na next
Ehh... Twoje rysunki są świetne. Ja coś tam próbuje ale dalej nie ogarniam.
OdpowiedzUsuńOoo nowa organizacja ?
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na to :D
Ten Yahiko mnie wkurza -.- Dlaczego on bija naszego blondynka -.- Mam go pobić ? ;/
Notka ciekawa czekam na następny i mnie powiadamiaj o nowych rozdziałach :)
Kochana, musze powiedzieć, że naprawdę rewelacyjnie piszesz. Uczucia bohaterów, które przekazujesz, styl pisania, jakim się posługujesz oraz w jaki sposób to wszystko rozwijasz jest naprawdę wspaniały. Kiedy przeczytałam moment, kiedy to oczami Yahiko widzimy wszystko, to aż mnie w pewnym momencie ścisnęło w sercu. Dokładniej w momencie, kiedy mówi o swoich uczuciach do głównej bohaterki. Podziwiam również te postaci, które sama tworzysz, według twojego własnego pomysłu. :)
OdpowiedzUsuńOj, oj. Coś mi się rozpisało. Mam nadzieję, że pisać będziesz długo, długo i jeszcze dłużej, zachwycając nas (a napewno mnie) swoim opowiadaniem. :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Pozdrawiam, Shayen.
Przeczytałam całe opowiadanie w jeden wieczór. xD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.
Biedny Dei… ale cóż zasłużył sobie. Chociaż według mnie Alice i Dei mają podobne charaktery. Obydwoje wybuchowi xD.
To ja dodaję do linków, oraz zapraszam do mnie zycie-niewolnicy.blogspot.com, również FF Naruto.
Pozdrawiam!
Asoka
Yahiko, Yahiko, Yahiko... Ogarnij się do cholery! Dlaczego on taki jest? Skoro mówi, że się o nią martwi, że nie chce jej krzywdy, ro dlaczego ją tak traktuje!? :c
OdpowiedzUsuńPodejrzany Sasori...xD
Ciekawi mnie ta organizacja, bardzo ciekawi. Sliczny obrazek, masz talent kobieto!
Wszystko narazie jest takie tajemnicze, mam nadzieję, iż kolejny rozdział odkryje parę tajemnic.
Brakowało mi trochę Konan w tym rozdziale.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. :)
Coraz lepiej ci to idzie dziewczyno, poważnie, myślałam że poprzednia notka była bardzo dobra ale ta ma wszystkie inne pod sobą.
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to że akcji jest w sumie niewiele, nie zapychasz tekstu dialogami a jednak ja w ogóle nie nudzę się przy czytaniu tego, sam opis tego co dzieje się w głowie bohaterów jest cholernie wciągający,jestem pod wrażeniem ^^
Hymm nie spodziewałam się że Yohiko rzeczywiście jeszcze coś do niej czuje, znaczy że... tak bardzo czuje w końcu to kawał skur... XD
Na dodatek jeszcze pobił mi Deidarę :C Za to, to już go w ogóle nie lubię xD
Inna organizacja? Tooo jest zajebisty pomysł swoją drogą, i bardzo oryginalny jeszcze nie spotkałam się z akcją kiedy w opowiadaniu o Akatsuki jest ono konfrontowane z jakąś konkurencyjną organizacją przestępczą tak więc pisz dalej bo już nie mogę się doczekać ! ^^
U mnie pojawiła się nn zapraszam i pozdrawiam :D
kuuuuurde. Ja pierdziele. Kurwa, zajebać, gnoja.
OdpowiedzUsuńYahiko jest tutaj takkki.. oschły. Ale i tak go uuuwielbiam *u*
Nie przerywaj w najciekawszych momentach, bo zjem ciastka, jak Asoce *u*
Ten program graficzny jest kurde niogarnięty xD
CZemu taki bulwers na początku?
Bo jesem pojebana i tak mi ie npisało^^
Lol, żal, kurwa, jestem jebnięta.. xD
Pozdrawiam,
Tenone.
PS: Pisz szybko, bardzo szybko, bo nie znoszę czekć, jak Sasori^^ mój ukochny mąż^^
Rukarai! Nie wiem co to, ale fajnie brzmi i w ogóle zapowiada się ciekawie. Fantastyczny pomysł z tym! Yahiko... taki twardy, a w środku taki miękki. Aż milusio na serduszku ;) Mimo, że traktuje dziewczynę tak jak traktuje xD No ale czekamy na dalszy rozwój wydarzeń, naprawdę ciekawi mnie o co bedzie chodzić z tym Rukarai ;D
OdpowiedzUsuń[darkxleaf.blogspot.com]
No, nadrobiłam ;D Kolejny blog, który bardzo, bardzo mi się podoba :D To nieuniknione z Akatsuki na czele :P
OdpowiedzUsuńFajnie zaczęłaś tą historie ;D Spotkanie z założycielami Akatsuki, aż mi się przypomina ta ich różnica, gdy Jiraya ich trenował, taa... wtedy byli rozkoszni ;D
Alice jest bardzo ciekawą postacią, tylko jak na razie nie wydaję się zbyt silna, a to dziwne bo w końcu była płatnym zabójcą :P ale ta technika, którą wymyśliłaś o motylkach wysycających chakrę z shinobi jest imponująca ;D
Podoba mi się teżto trafienie do Akatsuki, tylko trochę dziwne, że tak łatwo dała się zranić, choć chyba chciała by tak ją znaleziono, tak? :P
No całe Akatsuki zboczony Hidan, artysta Deidara, dzieciuch Tobi, okrutny Pein xD xD Super ;D Konan mnie normalnie powaliła, jak ona klnie xD znaczy nie mam nic przeciw, to Polska trzeba klnąć xD
No ja czekam aż bardziej przybliżysz nam tą paczkę :) Ciekawe jaki paring tu zrobisz, bo wychodzi na to, że Alice i Yahiko ;D Konan będzie zazdrosna :P
Z błędów robisz literówki i złe odmiany słów, ale to każdemu się zdarza, nie zakłóca czytania, więc się nie czepiam :P
Czekam z niecierpliwością na następną notkę :)
i zapraszam do siebie :) www.naruhina-lovbestory.bloog.pl :) też występują akasie, z reakcji moich czytelników powinnaś się pośmiać :P
Życzę weny i pozdrawiam ;)