3.09.2013
Rozdział 5. Artysta.
Z prawie niezauważalnym uśmiechem na twarzy opuściłam kuchnie, wchodząc do salonu. Jogurt wystarczył, bym uspokoiła głód, ale teraz co? Mam siedzieć i się nudzić? Na pewno nie, zobaczmy co inni wyczyniają. Rozejrzałam się dookoła. W pomieszczeniu znajdował się Deidara i Hidan, którzy wykonują kolejną serie bilarda. Ktoś zamaskowany grał w pokera z Kisame, a ten z pomarańczą na głowie rysował jakiś rysunek przy hazardzistach. Prychnęłam cicho, po czym podeszłam do rozpalonego kominka. Idioctwo, nie robią nic prócz gry. Książki? Rozmowa? Wiedzą do czego służy mowa? Wzięłam jeden głęboki oddech, po czym usiadłam przy ogniu, a zwierzak położył się obok mnie tak, że gładził futerkiem moje uda. Wpatrywałam się zahipnotyzowana w tańczące płomienie. Spalona kora, unosząca się ku górze, wyglądała przepięknie na czerwonym tle. Ogień jest taki uspokajający... Pomyślałam. Z zewnątrz wyglądałam na znudzoną, a w środku pełna podziwu, przyglądałam się jak każdy z płomieni tańczył. Odrywał się od siebie, by zaraz znowu połączyć się w jeden większy. Cudowne. Pomyślałam wyciągając dłoń do tego "obrazu". Moja ręka powoli zbliżała się do ognia. Zaczęłam czuć to przyjemne, ale i palące ciepło. Nieświadoma, nadal ją przybliżałam.:
- Urocza Alice! - Krzyknął zamaskowany w moją stronę, pociągając mnie za górną część garderoby. Oprzytomniałam lekko potrząsając głową. Nieobecna, zaczęłam powoli rozglądać się dookoła. Na szczęście nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Odetchnęłam z ulgą, zaraz odwracając wzrok na osobę za mną.
- Nie nazywaj mnie tak. - Odpowiedziałam spokojnym głosem. To opanowanie, połączone z delikatnym uśmiechem i przymrożonymi oczami trochę przeraziło chłopaka, gdyż odsunął się o dwa kroki do tyłu.:
- W-wybacz! Nazywam się Tobi i chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić! - Krzyknął jednym tchem pokazując mi to co narysował na kartce. Dwa patyczaki trzymające się za ręce. Jeden miał na twarzy taką samą maskę jak on, a drugi podobne włosy do mnie. Uśmiechnęłam się trochę szerzej, po czym wyrwałam ten obrazek z rąk chłopaka. Co za dziecko. Nie lubię takich, nienawidzę, gardzę osobami, które pod kawałkiem plastiku ukrywają swoją drugą twarz i tak wyśmienicie starają się grać. Pomyślałam, wrzucając kartkę do kominka. Nie potrzebuje tu żadnych przyjaciół, szczególnie takich. Żałosne. Nie zmieniając wyrazu twarzy spojrzałam na chłopaka. Zaczął cicho szlochać, po czy podbiegł do blondyna grającego w bilarda.:
- Deidara-senpai! Słodka Alice zniszczyła mój obrazek! - Szarpał za koszule Deidary, by ten zwrócił na niego uwagę. Jednak on nie robił sobie większego problemu. Wymierzył, by kula idealnie wpadła, ale kiedy miał wykonać decydujący ruch, Tobi szturchnął go w ramie przez co blondyn spudłował. Z mojego położenia doskonale widziałam jak Deidara stracił cierpliwość.:
- Ty głupcze! Przez ciebie przegram! - Krzyknął na zamaskowanego, chwytając za jego płaszcz. Teraz zacznie się jedna wielka kłótnia. Zero szacunku, dla innych tu zebranych. Powtórzę, głupie i irytujące dziecko. On nazwał go senpai? Czyli ten blond włosy aniołek musi być dobry. Nieważne. I tak oboje są dziećmi. Pomyślałam odzyskując obojętny wyraz twarzy. Wróciłam do oglądania ognia, chociaż stosowniejszym wyborem, byłoby ćwiczenie swoich umiejętności. Nie jestem maniaczką godzinnych ćwiczeń. Zdecydowanie bardziej wole siedzieć i oglądać piękne obrazy stworzone przez naturę. Niestety odpoczynek jak i spokój nie był mi dany. Zaraz podszedł do mnie Deidara z Tobim na ogonie. Spojrzał na mnie spod byka i od niechcenia powiedział:
- Wakari, zrób taki sam rysunek jak Tobi. - Odwrócił swój wzrok na gołą ścianę. Na mojej twarzy po raz kolejny za widniał ten przerażający uśmiech. Ciekawe jak zareagujesz na moją złą maskę. Pomyślałam nie odrywając wzroku od ognia. Należę do niewielkiej garstki osób, które potrafią zmieniać swój wyraz twarzy kiedy mają na to ochotę. Z zewnątrz mogę być spokojna, a w środku wściekła. Po połowie, właśnie dlatego udaje mi się ukryć łzy. Kiedy powód jest błahy, jednak bardzo dotykający, krzyczę w środku by zdusić emocje. Nie jest to łatwe, ale po latach praktyki coraz lepiej mi wychodzi. Odwróciłam swój spokojny wzrok na Deidare. Blond włosy, dobrze zbudowany mężczyzna na wyciągnięcie ręki... Alice jeżeli teraz strzelisz buraka, Komuru ma cie ugryźć w pośladki. Pomyślałam wstając. Chłopak nie jest dużo wyższy co pozwoliło mi spojrzeć w jego piękne, szaroniebieskie tęczówki.:
- Od kiedy jesteśmy na ty? - Zapytałam spokojnie, ale z tym uśmiechem. Odwrócił się w moją stronę i nie przeraził się, co mnie trochę oburzyło. Zwyczajnie zachowywał się jakbym była jednym z jego wnerwiających towarzyszy.:
- Od kiedy mam taką ochotę. A teraz narysuj mu taki sam rysunek. - Rozkazał nieco marszcząc brwi. Widać, że nie należy do osób cierpliwych.:
- Nie mam takich zdolności artystycznych. - Odpowiedziałam. Chłopak zaraz uśmiechnął się. Czyli trafiłam w sedno, ale jakie?:
- Do narysowania dwóch patyczaków nie potrzeba żadnych zdolności. Artystą można nazwać kogoś, kto tworzy prawdziwą sztukę. - Powiedział dumnie, uśmiechając się szeroko. A więc o to chodzi... Pomyślałam opierając swoje ręce na biodrach.:
- A ty ją tworzysz? - Zapytałam ironicznie. Ton mojego głosu obudził śpiącego wilka. Obejrzał mnie badawczym wzrokiem. Deidara zaś wrogo patrzył tylko na moją osobę, co było dla mnie oznaką pewnej wygranej? Niezłe żarty, igram z ogniem. Jeżeli mnie teraz zaatakuje będę miała problem. Szybkie unikanie ciosów to moja słaba strona, głównie dlatego, że używam jutsu tylko na dystans. Do tego moja umiejętność jest typowo wspomagająca drużynę, na tym poziomie mało przydatna w bliskim starciu. Wiadomo, jak każdy lepszy ninja do pewnego stopnia jestem zręczna, ale niezbyt doskonale mi to wychodzi.:
- Oczywiście że tak! Jetem artystą! - Krzyknął, sięgając ręką do jednej z torebek, przyczepionych do spodni. Z lekkim zaciekawieniem wpatrywałam się w jego poczynania. Co ty robisz? Szukasz czegoś? Kunai? Shuriken? Nie, to tak nie wygląda. Wiec co? Nie mogę się wycofać bo uzna, że stchórzyłam. Beznadziejna sytuacja. Deidara wyciągnął rękę z torebki. Wyglądało to tak jakby, trzymał w niej coś małego. Zmarszczyłam lekko brwi. Tobi zaraz od nas uciekł. Nie wiem dokąd, nie wiem czemu. Mało mnie obchodzi. Zaczęłam uważniej przyglądać się ruchom blondyna. Nie mogłam mieć pewności, że to co ma w ręku nie jest niczym ostrym. Uśmiechnął się chytrze w moją stronę wypuszczając to co miał w ręku, szybko wykonał jakąś pieczęć, a moim oczom ukazały się jakieś dwa małe, białe ptaki.:
- Co ty tworzysz? - Zapytałam takim tonem, jakby w ogóle nie interesowała mnie jego osoba, ale to nie prawda. Zaciekawiła mnie jego zdolność, prawdopodobnie dlatego, że widzę ją po raz pierwszy. Idealnie wyrzeźbione ptaki w tak krótkim czasie? Do tego poruszają się jak żywe. Jego zdolność, z zewnątrz jest piękna tak jak moja, ale to szczegóły mówią więcej. Sprawiają, że twoja sztuka mimo podobieństwa, jest różna od mojej. Spojrzałam na niego spokojnie. Po jego minie można było poznać, że go zirytowałam i wkurzyłam. Co teraz zrobisz? Pokaż mi detale twojej techniki, pokaż słabości, ale i plusy. Pokaż, że to co umiesz jest piękne.:
- Sztuka to... Wybuch! - Krzyknął z uśmiechem, odskakując w dalszą część salonu. Szybko złożył jedną dłoń w pieczęć, a ja stałam zdziwiona i nie wiedziałam co zrobić. Widziałam jak "zwierzęta" trzepotały skrzydłami w moją stronę. Z każdą sekundą były bliżej i bliżej. Przygotowałam się do prawdopodobnego uniku.:
- Katsu! - Krzyknął chłopak. Cholera! Przeklęłam w myślach szybko odskakując od wybuchających ptaków. Po uniku zgrabnie stanęłam na powierzchni, po czym odwróciłam wzrok na miejsce ataku. Kominka tam już nie było, jak i ściany. Wszyscy zebrani zignorowali to, a nawet nie próbowali zatrzymywać chłopaka. To co on zrobił... Co to było? Te ptaki, one tak nagle wybuchły. To jest sztuka? W ten sposób mi chcesz pokazać jaki z ciebie artysta? Spojrzałam na chłopaka, miał widoczny uśmiech na twarzy. Jak widać, jego także nie obchodziło to, co przed chwilą zniszczył. Chciałam już coś powiedzieć, ale Komuru zawarczał, dając mi znak, abym dała spokój. Uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę, przykładając palca do ust.:
- Ciiiii - Uciszyłam go zaraz. Zwierzak niechętnie przestał. Dziwie mu się, że jeszcze ze mną wytrzymuje. Nie jestem towarzyska, co da się zauważyć. Wróciłam myślami do blondyna.:
- I co o tym sądzisz? - Zapytał dumny ze swojego dzieła. Popatrzyłam jeszcze raz na zniszczone miejsce, zaraz znowu wracając do jego oczu. Szaroniebieskie przepełnione zachwytem samym sobą. Cóż za aroganckie zachowanie. Pomyślałam obrzucając go gardzącym spojrzeniem.:
- Hm. Sztuka... To na pewno nie. Jedynie co, to przez swoją głupotę rozwaliłeś kawałek salonu. Do tego jesteś z siebie zadowolony. - Obraziłam go lekkomyślnie z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Nie chciałam go sprowokować. Zwyczajnie powiedziałam to co uważałam, a po za tym zapytał się mnie co o tym sądzę, więc wypowiedziałam się. Zwykła niszczycielska umiejętność, żadna mi sztuka. Właściwie nie wiem, co nią jest. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Wydaje mi się, że powinna oddawać nieskazitelne piękno, tajemniczość. Coś stworzone przez osobę z wielką fantazją i uczuciami. Artysta? Ty nim nie jesteś. Twoje dzieła powinny porwać dusze wszystkim oglądającym ją. Kiedy byłaby wystarczająco popularna, zniszczyć. Lekko zamyślona zauważyłam jak blondyn wnerwiony znowu coś robi w tej torebeczce. Wiedząc co mnie czeka, ustawiłam się w pozycji obronnej. Dałby już spokój. Pomyślałam bacznie obserwując jego ruchy. Po raz kolejny w moją stronę poleciały trzy ptaki tyle, że te były już znacznie szybsze. Kiedy znajdowały się już wystarczająco blisko, aby chłopak mógł wykonać pieczęć, odskoczyłam w jego stronę, omijając bomby. Stworzenia okazały się być niewypałami. Coś tu nie tak... Pomyślałam przegryzając dolną wargę. Stanęłam zgrabnie na podłożu. Kątem oka zauważyłam kolejnego, mniejszego ptaka lecącego przy moich nogach.:
- Cholera! - Krzyknęłam w tym samym czasie kiedy blondyn wykonał pieczęć. Szybko odbiłam się od ziemi zasłaniając twarz rękami. Przez moją fatalną zręczność wybuch trochę mi je okaleczył. Mimo iż obrażenie miałam tylko na nich, ból poczułam na całym ciele. Roznosił się on ogromnymi falami. Przynajmniej rany nie krwawiły, więc zignorowałam to i już trochę chwiejniej stanęłam obok Deidary, zaraz zadając kopniaka w talie. Niestety uniknął go kucając. Kątem oka zauważyłam jak robi się cały czerwony. Nie musiałam się domyślać, aby wiedzieć o co chodzi. Szybko opuściłam nogę, obciągając sukienkę w dół. O nie, o nie, o nie! Ja wiedziałam! I co teraz?! Krzyknęłam w myślach. Moja twarz, w kolorze nie różniła się ani trochę od chłopaka. Odchrząknął chwiejnie wstając. Oboje przez dłuższą chwile nie odezwaliśmy się ani słowem. Dookoła słychać było tylko ciche rozmowy, osób grających w pokera. Ja wiedziałam... Odwróciłam się delikatnie by spojrzeć na Deidare. Stał za mną z rumieńcami i wpatrywał się w sufit z obrażoną miną. Jego źrenice powędrowały na moją osobę, co mnie jeszcze bardziej zestresowało. Szybko odwróciłam głowę. Stałam sztywno, wpatrując się przed siebie, do tego z czerwienią na policzkach. On widział moje... Zacisnęłam dłonie w pięści.:
- Ty idioto! - Krzyknęłam szybko odwracając się w jego stronę. Na twarzy nadal miałam rumieńce, co przyciągnęło wzrok wszystkich tutaj zebranych. Widać, że zainteresowali się sytuacją. Zignorowałam ich, przez to, że byłam wściekła na blondyna.;
- Idiota! Głupek! Idiota! Idiota! - Obrażałam go, ciągle powtarzając te same słowa. Do tego wymachiwałam rękami bez opamiętania. Deidara nadal zawstydzony krzyknął:
- Ej! Wakari! Nie pozwalaj sobie! - Na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka. Stracił cierpliwość podobnie jak ja. Przyznam, że trudno mnie wyprowadzić z równowagi, a jemu udało się to w zaledwie piętnaście minut. :
- Przestań gadać do mnie po nazwisku, Deidara! Po za tym to ty sobie pozwoliłeś na za dużo! - Odpowiedziałam także krzykiem. Na naszych twarzach po raz kolejny pojawiły się rumieńce. Prychnął i odwrócił wzrok. Znowu wpatrywał się w pustą ścianę. Mam ochotę mu przywalić, z pięści, prosto w twarz, a potem przydusić. Idiota. Trzymajcie mnie bo jak ja dorwę tą jego blond czuprynę! Wolałam nie dokańczać moich przemyśleń, gdyż nie uspokoiłoby mnie to. Wzięłam jeden głęboki oddech, by zmyć te rumieńce. Niestety nie dałam rady. Alice no co z tobą! Krzyknęłam na siebie w myślach. Podszedł do nas Hidan, który walną Deidare w plecy śmiejąc się głośno.:
- No! Nie myślałem, że to tak szybko nabierze obrotów! - Uśmiechnął się szeroko w stronę blondyna, za to ten wręcz chciał zabić go wzrokiem. Stałam i nie wiedziałam o co mu chodzi. Zwyczajnie nie ogarniałam, ale to przez to, że zagapiłam się na ciągle zarumienionego Deidare:
- Myślałem, że to ja pierwszy zobaczę jej - Nie dokończył, gdyż dostał prawego sierpowego mojego wykonania. Pod wpływem uderzenia odsunął się cztery kroki do tyłu.:
- Zamknij się. - Powiedziałam oschle w stronę Hidana, zaraz wychodząc z salonu. Zdaje sobie sprawę, że zostawiłam tam Komuru i zgubiłam mapę, ale w tej chwili było mi to obojętne. Nie chciałam teraz stać na środku i czuć na sobie spojrzenia wszystkich tam zebranych. Nienawidzę tego. Zaczęłam iść w prawdopodobną stronę do mojego pokoju.
Jak mogłam być taka lekkomyślna i zapomnieć o tym. Mógł tego wszystkiego nie zaczynać. Wielki mi artysta. Zwykły, dziecinny i zboczony idiota! Jednak kiedy był zarumieniony, wyglądał na prawdę uroczo. Ten róż na policzkach wyglądał przepięknie przy jego cerze, błękitnych oczach i długich blond włosach. Zdaje się, że dzisiaj nazwałam go aniołem. Zaczyna mi odwalać. Na głowę mi pada. Tak, to dobre wytłumaczenie.
----------------------------------------------
Josu josu xo Gomen! Miałam świetny, wspaniały i doskonały plan na ten rozdział, ale niestety - jak to bywa - wszystko się zmieniło podczas pisania... Nie wiem co mnie naszło... Tak jakoś. :x
+Jak widać dodałam gadżet "obserwatorzy". Można powiedzieć, że pogodziłam się z google+ xD
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie ma to jak zapomnieć, że ma się na sobie sukienką -.- masakra. Deidara.. Moze ładny jest, ale nie przepadam za nim zbytnio.. Cóż, w twoim opowiadaniu mi się spodobał xD
OdpowiedzUsuńCZekam na nexxta^^
P.S: prawie ogarnęłam ten program, ale kolorowania się nie tykam :D
Pozdro,
Tenone.
"Nazywam się Tobi i chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić! - Krzyknął jednym tchem pokazując mi to co narysował na kartce. Dwa patyczaki trzymające się za ręce... Jeden miał na twarzy taką samą maskę jak on, a drugi podobne włosy do mnie." - to było takie słodkie. Jak ona mogła wyzwać go od głupiego dziecka? :cccccc Przecież on tylko chciał się z nią zaprzyjaźnić ;33
OdpowiedzUsuńOgólnie to... sztuką jest wybuch! Hahah, ten tekst jest świetny. xD
Szkoda, że nie było rozdziale Yahiko, Konan, Itasia i całej reszty, no ale za to sprawa z podwiniętą sukienką była bardzo fajna. Swoją drogą jak można zapomnieć, że ma się na sobie sukienkę? ;o Sama nie noszę, więc nie wiem jak to jest. xD
Matko, czy teraz Alice wszyscy się będą podobać? ;> Niech lepiej przeprosi Tobiego. ;__; >.<
Pozdrawiam! :D
Hej. Rozdział wyszedł Ci genialnie! Deidara jak zwykle musi coś rozwalić. Moment z sukienką był naprawdę fajny. Czekam na next i do zobaczenia. Hyuna-chan.
OdpowiedzUsuńMój aniołek. Mój najukochanszy na świecie aniołek. Eee... Tylko ja moge obrażac jego sztukę. ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem moze to głupie, ale mamy trochę podobny styl pisania. Tak jakoś przy tym rozdziale mnie natchnęło.
Tobi... Mój ziom, uwielbiam tego dzieciaka. On nawet jak nic nie robi to jest śmieszny.
Widzę, że Hidan w każdym opowiadaniu jest zboczony. Mimo wszystko to do niego pasuje i to bardzo. Bardzo dobrze, że Alice mu przywaliła, ja bym go zabiła chyba ;______________;
Poker, bilard i inne gry, ahh ta organizacja.
No rozdział mi się bardzo podobał. Dziękuje ci, za ten program itp. Cos tam już marzę w nim, ale nie jest to mistrzostwo jak twoje.
Ps. U mnie nowy rozdział.
Ps. 2. Bardzo dobrze, ze dodałaś obserwatorów. XD
Jezus tobi jest taki słodziutki hahaha I jeszcze go tak wyzwałaś a Tobi to dobry chłopiec..do czasu xd.
OdpowiedzUsuńHmm Deidara tez jest słodziutki :D Jak zwykle hidan w kazdym opowiadaniu zboczony -.-
Czekam na next. :D
( dodaje do linków )
u mnie nn. :)
in-the-dark-shinobi.blogspot.com/
Jeeeej jak ja kocham Deidare :DD
OdpowiedzUsuńPoza tym rozdział jest zajebisty, serio mimo że miało być coś innego to jest genialne i słodkie ^^
Fajnie że ich skonfrontowałaś, poza tym śmieszne są reakcje Alice na chłopaków no i Hidan mnie jeszcze na koniec rozwalił XD
Czekam na nn.
Jesteś taka nie miła dla Tobiego :C A Deidary, Hidany i inne to i tak zboczeńce, więc doszło by do tego prędzej czy później ;D Ogólnie taka odskocznia od wszystkie pro normalnego ;D Czasem się przydaje, więc jest dobrze ;D [darkxleaf.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńŁaaaa! W końcu mam dostęp do neta!! ^^ Muszę ci powiedzieć, że wybuchowy Deidara jest zajebisty xD Niby taki aniołek, a jak się go sprowokuję to tylko się modlić, żeby wszystko pozostało w jednym kawałku :D
OdpowiedzUsuńTobi!!! <3 <3 <3 On jest taki słodziutki!! ♥.♥ Trochę szkoda, że Alice go tak potraktowała :c Płakał :'C
I Hidan XD Zboczeniec no! Lubie go, ale zboczeniec, zawsze będzie zboczeńcem! :d Fajnie zrobiłaś, bo było tak troche smutno przez Tobiego, wybuchowo przez Deidare i zabawnie przez Hidana xD Pozdrawiam i czekam na nexta! ;)