1.23.2018

Rozdział 25. Czego pragniesz.

(Nie przerażajcie się długością. Po prostu jest dużo dialogów.)

Zakupy jak się okazało nie były trudne. Każdy traktował Konan i Alice jakby były prawie normalne mimo, że nosiły czarne płaszcze z czerwonymi chmurami. Niektórzy kłaniali się, kiedy te przechodziły lub proponowali jakiś podarunek. Dla Alice wydawało się to dziwne i niekomfortowe. Natomiast dla Konan był to dzień jak co dzień. Tylko ona dbała o wyżywienie, a więc często odwiedzała mieszkańców dając im przy tym ochronę.
Zaraz po zapieczętowaniu w zwoju wszystkich zakupionych artykułów spożywczych oraz - tym razem - metalowego krzesła, udały się wraz z Komuru do jednego z otwartych barów na porcję jedynego w mieście ramen.:
- Często musicie robić wypad po jedzenie? - Zapytała Alice siadając na swoje miejsce. - Oh, i jeszcze krzesło. - Dodała szybko ironicznie zanim dostała odpowiedź. Konan usiadła obok Alice biorąc głęboki oddech.:
- A było tak przyjemnie i cicho. - Stwierdziła, a Alice przyznała jej racje kiwając głową. - Często. Tak naprawdę to są jedyne zadania jakie wykonujemy. - Kontynuowała opierając się łokciami o blat. - On idzie załatwić hotel i finanse, a ja muszę wyliczyć ile i jakie jedzenie kupić żeby wyżywić 9 facetów i teraz już 2 kobiety. - Dokończyła prosząc kucharza o dwie porcje klasycznego ramen.:
- Wbrew pozorom, nie taka łatwa misja. - Skomentowała Alice uśmiechając się pod nosem. - Czyli Yahi... Pein, jest na najwyższym stanowisku? Nie ma nikogo ponad? - Zapytała po raz kolejny.  Nie marnowała idealnej okazji na uzbieranie kilku informacji.:
- To jest twoje ostatnie pytanie na które odpowiadam. - Warknęła w stronę Alice, ale ta nie przejęła się tym. - Odpowiedź brzmi: Nie wiem. Kiedyś próbowałam o to wypytać, ale zawsze mnie zbywał. - Kelner położył dwie duże miski przed kobietami. Podziękowały skinieniem głowy. - Kiedyś była taka sytuacja, że Sasori się odrobinę zbuntował. Denerwowały go sekrety lidera. Według niego nie powinno być żadnych tajemnic szczególnie, że jesteśmy narażeni na atak ze wszystkich stron świata. To zdarzenie miało miejsce niedługo po tym jak nas opuściłaś. Nagadał zdecydowanie za dużo i zaatakował Peina. Samej walki nikt nie widział, ale po tej sytuacji Sasori już nigdy nie wpychał nosa w interesy organizacji. - Zakończyła i chwyciła za pałeczki. Alice przez chwile patrzyła się zdziwiona na Konan. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Odwróciła wzrok do miski znajdującej się przed nią. "A więc karą za nieposłuszeństwo jest zbicie na kwaśne jabłko? Prawie jak u Orochimaru." Pomyślała Alice, po czym chwyciła za pałeczki i w spokoju zjadła swoją porcję.
Po posiłku kobiety udały się w stronę wysokiego budynku. Jest to hotel dla podróżnych, chociaż służy głównie jako mieszkanie dla ludzi, którzy nie mają wystarczająco pieniędzy na zakup swojego domu. Oprócz tego jest też miejscem, w którym odpoczywają Konan i Yahiko. Konstrukcja bardzo stabilna, w szarych barwach, z zewnątrz nieprzyjemna dla oka.
Konan, Alice i Komuru weszli spokojnie przez półprzezroczyste drzwi do budynku. W środku miał więcej kolorów, ale wciąż nie były one jaskrawe, a przydymione. Przy recepcji czekał już na nich Yahiko w rozpiętym płaszczu. Gdy tylko zauważył, że weszły podszedł z lekkim zdenerwowaniem.:
- Na razie jest problem z trzecim pokojem.
- To znaczy? - Dopytała Alice marszcząc brwi.
- Zazwyczaj braliśmy dwa. Podejrzewam, że nie przygotowali się na trzeciego gościa. - Odpowiedziała spokojnie Konan. Czerwonowłosa wyjrzała zza ciała Yahiko. Za ladą stał mężczyzna około pięćdziesiątki z lekko siwymi włosami i czarnymi oczami. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego i jednocześnie przerażonego zaistniałą sytuacją. Przeglądał wszystkie możliwe papiery i księgi w niesamowitym tempie. " I po co on się tak stara. Przecież mogę spać z Yahiko". Pomyślała bez zastanowienia. Kiedy usłyszała głośne odchrząknięcie swojego lidera przypomniało jej się nieznośne czytanie myśli. "A niech to...". Przeszło przez jej głowę. Odwróciła się, aby nie  spotkać jego wzroku. Wcale nie miała na myśli nic sprośnego. Wiedziała, że oboje są pewni swojej pozycji w organizacji i nigdy nie przyszłyby im do głowy jakiekolwiek igraszki. Ale sposób w jaki on mógł to zrozumieć, całkowicie ją speszył.:
- Przepraszam bardzo. Udało się znaleźć wolny pokój. - Zwrócił się do nas recepcjonista drżącym głosem wykładając na ladę trzy klucze z przyczepionym do każdego odpowiednim numerem. Yahiko kiwnął do niego głową i szybko, bez słowa zabrał klucze. Konan jeszcze podziękowała i wszyscy udali się na 3 piętro. Tam rozdzieli klucze. Dla Alice pokój 41, dla Konan 42, a Yahiko 44. W ciszy rozstali się do swoich pokoi.
Alice weszła do pomieszczenia. Ściany były w jasno niebieskim kolorze oświetlane przez jedną żarówkę zwisającą z sufitu. W prawym dalszym rogu, zaraz obok jedynego okna znajdowały się drzwi do łazienki. Podłoga była w odcieniu ciemnego brązu z szarym, okrągłym dywanem na środku. Łóżko jednoosobowe, szafka nocna, biurko z krzesłem i komoda. Sam pokój nie był duży, meble niepierwszej świeżości, ale to tylko na nocleg. Alice zrzuciła plecak na łóżko, następnie płaszcz na oparcie krzesła i podeszła do okna. Widok na prawie martwe i wiecznie płaczące miasto. Tyle wspomnień. Spojrzała na plecak, w którym znajdują się pamiątki z jej dzieciństwa. Usiadła na łóżku i wygrzebała pudełko, z którego szybko wyjęła tylko zwój.:
- A już myślałem, że będziesz oglądać zdjęcia i wspominać dawne czasy. - Skomentował wilk kładąc się na podłodze ze ślepiami wlepionymi w swoją właścicielkę.:
- Kiedyś chęć powspominania spowodowała, że zniszczyłam sobie praktycznie idealne życie i ostatecznie znalazłam się tu. Ograniczam wspominki do minimum. - Wyjaśniła. Chciała już zacząć czytać o swoim rodzie, ale przeszkodził jej wilk.:
- Aż tak ci źle? Kiedyś cieszyłaś się, że ich znalazłaś nie patrząc na okoliczności.
- Lepiej nie drąż tego tematu. - Zagroziła niezadowolona.:
- Oczywiście, ale zauważ, że masz to czego chcesz. Rozmawiasz z nimi i żyjesz. - Dalej ciągnął nie zwracając uwagi na negatywne podejście Alice.:
- Tego chciałam kiedyś. - Odpowiedziała chłodno.:
- To czego teraz chcesz? - Zapytał zirytowany.:
- Skończyć tą cholerną misje, pozwolić wężowatemu robić co chce i uciec jak najdalej stąd.
- Pozwolisz mu ich skrzywdzić?
- Jeżeli mam być wolna, to tak.
- Łżesz. - Tymi słowami Komuru zakończyli swoją nieprzyjemną konwersację. Oczywiście wilk miał rację. Alice w tym momencie sama nie wiedziała czego chciała, chociaż wmawiała sobie, że ucieczka gdzieś daleko jest jej prawdziwym pragnieniem.
Powoli otworzyła zwój.

Początek rodu Wakari sięga daleko w historię, jednak ich niesamowite kekkei genkai aktywował jako pierwszy Keiji Wakari. Ludzie zaczęli badać to zjawisko, jak do niego doszło jednak nic nie dało satysfakcjonujących wyników. Kolor tęczówki czy włosów nie był tu istotny. Dobór rodziców również nie był czynnikiem decydującym. Ostatecznie uznali, że sposób musi leżeć w genach dziecka. [...]

Kolor samego Gaisenten był kwestią indywidualną. Nie przechodził z pokolenia na pokolenie. Ta informacja również jest zawarta w genach. Nie dawał on żadnych dodatkowych zdolności i był niezależny od koloru tęczówki. Ludzie jednak wierzyli, że opisuje on daną osobę.: niebieski: spokój; fioletowy: emocje; czerwony: witalność; biały: ochrona [...]

Początkowo rodzina Wakari starała się utrzymać swoją zdolność w tajemnicy dopóki nie dowiedzą się o niej wszystkiego. Gaisenten zaczyna dawać o sobie znaki od trzeciego do dziewiątego roku życia. Późniejsza aktywacja jest niemożliwa. Objawami są bóle głowy, zawroty, osłabienie i mroczki przed oczami. Jest to spowodowane zmianami  w gałce ocznej, która powoli przygotowuję się na wzmożoną aktywność chakry. Świeży posiadacz tego kekkei genkai uczy się korzystać z połowy jego mocy, uwalniając chakre w jednym oku. Z czasem jest w stanie używać pełnej mocy, jednak jest ona jak zakazany owoc. Zwiększa szybkość wytwarzania motyli, szybkość ogólną i siłę posiadacza - przy odpowiednim przeprowadzaniu chakry - oraz jest w stanie poznać słabości swojego przeciwnika, jeżeli i on jest tego świadomy. Jednak niesie ze sobą również konsekwencję. Zbyt częste korzystanie z jego pełnej mocy męczy oczy i w końcowym efekcie dochodzi do ślepoty. [...]


Alice wpatrywała się w zwój i dokładnie czytała każde zdanie. Wzdrygnęła się kiedy ktoś zapukał i wyrwał ją z transu. Do pokoju zajrzała Konan.:
- Ten kto jutro wstanie pierwszy ma obudzić resztę. Jasne? - Zapytała niebieskowłosa uważnie przyglądając się Alice.:
- Tak tak. - Odpowiedziała szybko, żeby tylko koleżanka wyszła i zostawiła ją w spokoju. Kiedy ta opuściła pokój, Alice wróciła do lektury. Dowiadywała się coraz więcej o różnych technikach modyfikowania motyli. O transformacji w różne bronie lub też użycie ich w formie genjutsu, czego doświadczyła na własnej skórze podczas potyczki z Miyo.

Godziny mijały, a Alice ciągle siedziała i uczyła się nowych technik. Komuru w przeciwieństwie do niej od dwóch godzin śpi obok łóżka. Chociaż przebrana już była w piżamę składającą się z większej koszulki i majtek, nie śpieszyła się do spania. Nagle usłyszała zbliżające się kroki. Podniosła głowę i spojrzała się na zegarek. Godzina 2:24. Wiedziała, że nikt normalny o tej porze nie robiłby sobie spaceru po korytarzu. Wzięła kunai z plecaka i podeszła do drzwi, aby dokładniej usłyszeć kroki. Ta osoba nie starała się iść cicho, a więc miała pewność, że to nikt kto chciałby zrobić im krzywdę. Wyłącznie z ciekawości wyjrzała zza uchylonych drzwi. Zauważyła Yahiko w luźnej, czarnej koszulce i szarych spodniach dresowych.:
- Dlaczego jeszcze nie śpisz? - Zapytała półszeptem marszcząc brwi.:
- O to samo mógłbym zapytać ciebie. - Odpowiedział również półszeptem nie zatrzymując się.:
- To zapytaj. - Oparła się o framugę. Była już trochę zanudzona nauką i chciała po prostu z kimś porozmawiać. Ta odpowiedź spowodowała, że Yahiko odwrócił się w jej stronę. Chciał ją zbyć tym pytaniem, a nie zachęcić do rozmowy.:
- To czemu nie śpisz? - Zapytał biorąc głęboki oddech.:
- Czytam nudą historie mojej rodziny połączoną z ciekawostkami o moim kekkei genkai. - Odpowiedziała tak jakby jej zajęcie było codzienną rutyną.:
- O tej godzinie czytasz? - Zapytał z lekkim zdziwieniem.:
- No tak. A ty czemu spacerujesz po korytarzu? - Zapytała machając kunai'em wokół palca. - Mogłam cię zabić. - Dodała z uśmiechem. Sama nie wiedziała czemu, ale miała ogromną ochotę przeciągać rozmowę jak najdłużej.:
- Gdybyś tylko była w stanie. - Zakpił również z delikatnym uśmiechem i otworzył drzwi od swojego pokoju. Alice zdenerwowała się zlekceważeniem jej umiejętności i szybko podbiegła do niego z zamiarem zaatakowania bronią. Nie była to chęć zabicia jego, a raczej czasu i zająć się czymś, co jej sprawia radość. Zamiary Alice wcześniej wyczuł Yahiko i kiedy tylko się odpowiednio zbliżyła chwycił mocno za jej nadgarstek z bronią i zatrzymał atak.:
- Uważaj, bo pomyśle, że chcesz zabić swojego lidera. - Zakpił po raz kolejny z uśmiechem. Sam nie uważał jej za słabą osobę, zwyczajnie się z nią droczył w co sam nie wierzył. Oboje zachowywali się jak kiedyś, kiedy jeszcze bardzo dobrze się przyjaźnili. On ją specjalnie irytował i lekceważył, aby ta atakowała go ze złości. Zdanie, kto się czubi ten się lubi, idealnie pasowało do ich relacji z dzieciństwa.:
- Jakbym śmiała. - Powiedziała ironicznie po czym wyszarpała swoją rękę i zamachnęła się tym razem nogą, ale ten odskoczył do swojego pokoju. Alice od razu pobiegła za nim, ale zaraz zatrzymała się na środku pomieszczenia.:
- O łał. - Skomentowała rozglądając się dookoła. Jego pokój wyglądał jakby wyjęli go ze zdjęcia drogiego apartamentu. Był dużo większy od tego, który dostała Alice nie mówiąc już o samym wyposażeniu. Łazienka znajdowała się w podobnym miejscu, ale drzwi były wykonane ze zdecydowanie lepszego tworzywa. Ogromne dwuosobowe łóżko z czarną aksamitną pościelą, szafki nocne po obu stronach, na których znajdowały się długie lampki nocne z beżowym abażurem. Biurko, komoda i duża szafa w kolorze ciemnego brązu, a w rogu czarna skórzana kanapa z szarymi poduszkami i kocem przewieszonym przez oparcie.:
- Czy ty masz jakiś kompleks wyższości? - Zapytała po przeanalizowaniu całego pokoju. Yahiko spojrzał na nią zdziwiony.:  - Twój pokój w porównaniu do mojego to niebo a ziemia! Czy ty masz się za lepszego od innych? - Zapytała uważnie mu się przyglądając. Uśmiechnął się pod nosem ponieważ przypomniał sobie tamtą noc. Wtedy zareagowała dokładnie tak samo, kiedy zobaczyła jego pokój. Jak zachowywałaby się teraz gdyby nie miała wyciszonych wspomnień?:
- Hej! Coś cie bawi? - Zapytała podchodząc kilka kroków bliżej, następnie opierając dłonie na biodrach. W jednej wciąż trzymała kunai'a. Dopiero teraz mógł jej się dokładnie przyjrzeć. Włosy rozpuszczone, lekko rozczochrane, koszula w kolorze - jak zwykle - niebieskim, sięgająca do połowy ud, uwydatniała piersi. Chociaż wygląda pięknie, nie mógł zostać przyłapany na wpatrywaniu się w nią. Był pewien, że wymazanie z jej głowy tamtego zdarzenia pomoże, ale z każdym dniem czuje coraz większy niepokój, kiedy nie wie gdzie jest. Walczył ze sobą kiedy jej unikał, klną na siebie za sposób w jaki o niej myślał. Bywa chwilami irytująca i za głośna, ale to taką Alice pamięta i taką chyba kocha.:
- Ty mnie bawisz. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem. Podszedł do komody a za swoimi plecami usłyszał głośne prychnięcie. Zdjął bluzkę i odłożył do szafy. Chciał zobaczyć jak Alice zareaguje na fakt, że chce już się położyć spać. Natomiast dziewczynę bardziej zainteresowała goła klatka piersiowa Yahiko.:
- Co ty robisz?! - Zapytała kiedy sięgnął rękami za krawędzie spodni.:
- W zasadzie to miałem w planach położyć się spać. - Odpowiedział spokojnie opierając kciuki na gumce od spodni.:
- No, ale czemu się rozbierasz przy mnie. - Powiedziała głośniej po czym zaraz odwróciła się na pięcie i skrzyżowała ręce na piersi. Wcale jej to nie przeszkadzało, ale nie wiedziała jak powinna się zachować.:
- Przeszkadza ci to? - Zapytał po czym przybliżył się do niej o kilka kroków. Alice przełknęła ślinę. Wiedziała, że są sami, a Konan dawno już śpi. Mogłaby z nim teraz porozmawiać, w cztery oczy, ale co jeżeli ją też ukarzę za niesubordynacje tak jak Sasoriego? Wzięła głęboki oddech, zamknęła drzwi i odwróciła się do niego z zezłoszczoną miną.:
- Nie rozumiem. Ja po prostu nie rozumiem. - Lekko drżał jej głos. - Raz jesteś dla mnie surowy, a raz zachowujesz się jak całkiem bliska osoba. - Zacięła się na chwilę czekając na reakcję, ale nic nie powiedział, tylko wpatrywał się w jej oczy. Speszyło ją to i spuściła wzrok na podłogę. "To tylko konwersacja Alice, nic więcej." Motywowała się w myślach.: - Zbliżasz się do mnie, chociaż wiesz, że to jest zabronione. Sam wprowadziłeś taką zasadę. Potem znowu unikasz. - Upuściła broń i zacisnęła dłonie w pięść. To była w chwila, w której powie mu wszystko co jej leży na sercu. - Teraz rozmawiamy jak normalni ludzie, prawie tak jak kiedyś, a jutro znowu będę nic niewartym pionkiem? Kiedy masz dobry humor to ze mną rozmawiasz, a kiedy zły to zbywasz? - Ciągnęła, a jej głos drżał. Nie bała się, że ją uderzy i będzie boleć. Obawiała się odpowiedzi jakiej usłyszy.:
- To jest... - Zastanowił się przez chwilę, ale przerwała mu Alice.:
- Tylko nie kłam. Nienawidzę kiedy ktoś mnie okłamuje. Szczególnie kiedy chodzi o... - Przełknęła ślinę. - O uczucia. - Dokończyła. Otworzyła się i powiedziała wszystko co ją tak długo męczyło. Nie mogła już dłużej dusić tego w sobie i okłamywać siebie samą. On coś dla niej znaczył. Chociaż starała się nie dopuszczać do siebie takiej myśli, to była to prawda. Przez chwilę stali w ciszy. Oboje rozmyślali co powiedzieć. Prawda czy kłamstwo? Co ryzykują, co zyskają. Czy w ogóle warto? Yahiko złapał ją delikatnie za przedramienia co spowodowało, że podniosła wzrok i jako pierwszy się odezwał.:
- Jeżeli bym ci powiedział, prawdopodobnie złamałbym jedną z zasad, którą sam wstawiłem do regulaminu. Przysporzyłoby to nam dużo problemów i ciągłych zmartwień. Będziesz kłębkiem nerwów pełnym negatywnych myśli, już nie mówiąc o stresie. Ale jeżeli myślisz, że będziesz w stanie to znieść, powiem ci prawdę. Chcesz? - Zapytał patrząc prosto w oczy.:
- Tak. - Odpowiedziała szybko.:
- Cholera Alice. Zastanów się chociaż nad tym co powiedziałem. - Ale ona nie chciała się zastanawiać. W końcu mają okazję rozmawiać szczerze i nie chciała tego przerwać.:
- Powtórzę. Tak, chcę. - Opowiedziała pewnie. Zastanowił się przez chwilę, czy to jest aby na pewno dobry pomysł, ale teraz nie mógł już od tego uciec. Złapał ją za rękę i przyciągnął do łóżka.:
- W takim razie lepiej usiądź. - Wyjaśnił. Alice poczuła jak krew zaczyna jej szybciej płynąć. Była zestresowana i zaniepokojona. Yahiko wziął jeszcze głęboki oddech.:
- Od zawsze byłaś mi bliska, ale doskonale o tym wiesz. Pamiętałem, że ktoś taki jak Alice Wakarii żyje i ma się świetnie. Wystarczyło mi to, żeby spać spokojnie. Kiedy zobaczyłem cię w organizacji wiedziałem, że prędko z niej nie wyjdziesz i będziesz musiała żyć tak jak ja i Konan. Wszystko szło świetnie, kiedy udało mi się ciebie wywalić. Co prawda miałem później przez to dużo problemów, ale byłem pewny, że znowu będziesz szczęśliwa. - Alice przerwała mu.:
- Ale wtedy... - Nie dokończyła.:
- Nie przerywaj mi. Fakt, że znowu tutaj wróciłaś jako prawdopodobnie poszukiwany ninja i to jeszcze przez walkę z Sayuri sprawił, że czułem się winny. Kiedy widziałem cię ranną, walczyłem ze sobą, żeby nie stanąć w twojej obronie. Od kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię w organizacji poczułem więź, którą starałem się stłamsić, ale nic nie pomagało. - Pierwszy raz czuł stres. Wiedział, że zaraz dojdzie do sedna i będzie oczekiwał jej reakcji. - Coś do ciebie czuje Alice. I nie wiem co to, ale jest cholernie irytujące. Szczególnie kiedy stoisz obok i muszę się hamować. - Skończył i wyczekiwał jej reakcji. Ta natomiast była zszokowana. Miała tylko wykonać misje i uciec. Jedyne co do niej należało to zbieranie informacji. Ale postanowiła nie myśleć teraz o tym. Był z nią szczery, a jego wypowiedź ją uszczęśliwiła. Wstała z łóżka i położyła rękę na jego policzku. Nie zareagował. Nie wiedział na ile może sobie pozwolić. Przybliżyła swoją twarz do jego i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. Nie czując oporu założyła ręce na jego kark i pogłębiła go. Yahiko poczuł ulgę i w końcu mógł przestać się hamować. Przygniótł ją do siebie całkowicie oddając się coraz to bardziej namiętnym pocałunkom. Alice sprawnym ruchem zamieniła się z nim miejscami i popchnęła go tak, że wylądował na aksamitnej pościeli. Szybko usiadła na nim okrakiem i kontynuowała z czasem zjeżdżając z pocałunkami na szyje. Jeździła opuszkami po jego klatce, schodząc coraz niżej. Alice zrzuciła z siebie koszule ukazując w świetle swoje kobiece ciało. Krew im buzowała. Oboje wiedzieli czego chcą, czego w tym momencie pragną. Oddać się sobie i spędzić tę noc razem. Nie myśleli o niczym innym, tylko o spełnieniu.

--------------------------------------------------
Dokładnie tak! W końcu jakieś romanse! Mam nadzieję, że się podoba i nie, nie będzie wyciszania wspomnień. Yahiko nie jest aż takim dupkiem!
Chciałabym wam również pokazać nowy art z którego jestem strasznie duma.
Zapraszam również na mój PHOTOBUCKET po więcej!

1.07.2018

Rozdział 24. Podróż do wspomnień.

"Jak na razie każdy jest wysyłany na misje finansowe. Chociaż doszły do mnie słuchy, że wracają do szukania jinchuriki. Tydzień temu do organizacji przyszły 3 osoby z Rakurai. Do dzisiaj tylko raz odwiedziła nas ich liderka. Te dwie organizację współpracują ze sobą pod każdym względem. Oprócz rekrutów zaczęli dzielić się majątkiem i misjami. Zaczęli tworzyć trwałą konstrukcję, ale raczej nie dojdzie do całkowitego połączenia.  Nie wiem ile sam zdążyłeś się dowiedzieć, więc napiszę wszystko co wiem.
Najczęściej pojawia się tutaj elitarna czwórka Rakurai. Megumi Kurofuji specjalizuje się w medycznym jutsu, ale była w stanie stworzyć dla mnie soczewkę, która ochrania mi oko, kiedy używam gaisenten. Sayuri Shiomi, czyli liderka, potrafi manipulować krwią swojego przeciwnika, kiedy ten krwawi. Shiru Harada specjalizuje się w walce mieczami, jest naprawdę bardzo szybka i zwinna. Miyo Wakarii już znasz. Nie wiem na jakim poziomie znajdują się jej oczy." 
Alice zawahała się na chwilę. Nie wiedziała czy informować go o nocy, w której każdy jest pijany, a więc bezbronny i o tajnych związkach. Zdradzić własną siostrę czy okazać pełną lojalność. Ostatecznie uznała, że to nie jest dobry pomysł.
"Na razie to tyle. Jeżeli nie dowiem się niczego przez kolejny tydzień wstrzymam się z raportem i zdam pełny za dwa tygodnie. Alice"
Czerwonowłosa kobieta odłożyła ołówek i zwinęła papier w rulonik, następnie przyczepiając go do ptaka na parapecie. Gatunek nieznany, a na pewno nie tutejszy. Alice przyczepiła do niego również notkę, która pozwoli zwierzęciu z powrotem przedostać się przez barierę ochronną organizacji. Zdawała raport z misji. Pierwszy raz, od czasu służby u Orochimaru nie uwzględniła kilku istotnych szczegółów. Dlaczego? Sama tego nie wiedziała. Z jednej strony powinna być lojalna i skupić się na wymierzonym jej zadaniu, ale zdradzić rodzeństwo wydawało się być gorsze, niż kara Orochimaru. Czemu nie napisała o imprezie? Prawdopodobnie podobała jej się zabawa w ich towarzystwie, chociaż nie chciała tego dopuścić do myśli.
Dziewczyna chwyciła za małą, beżową torbę pełną kunai, shurikenów i maści leczniczych. Dzisiaj jest dzień, w którym wyrusza na misje wraz z Konan i Yahiko. Ciężko jej było zrozumieć co w tej chwili czuła. Z jednej strony nie było to nic ciężkiego. Przez cały tydzień ciężko trenowała. Udało jej się nawet zmodyfikować swoje zdolności. Z drugiej strony spędzi bardzo dużo czasu ze swoimi towarzyszami, prawie tak jak kiedyś. Wzięła głęboki oddech. Szybko chwyciła za opaskę z metalem wioski deszczu, która jeszcze wcześniej należała do Yahiko i przyczepiła ją do paska. Narzuciła na ramiona płaszcz Akatsuki, następnie plecak z zapasowymi ubraniami i podeszła do drzwi.:
- Chodźmy już. Poczekamy na nich w salonie. - Zwróciła się do leżącego na łóżku wilka. Skinął łbem i poszedł razem z Alice. 

W pomieszczeniu było pusto, ale Alice wcale nie spodziewała się tłoku. Ostatnio rzadko widzi kogokolwiek. Każdy szuka jinchuriki, chociaż czasem się tutaj zatrzymują, to i tak nie są zbyt rozmowni. Jedyne zajęcie jakie ma to trening. Konan gdzieś ciągle znika na kilka godzin, a Yahiko praktycznie nie wychodzi. Nawet jeżeli wyjdzie, to unika Alice. Ta nie rozumiała czemu. Jedyna sytuacja, którą pamiętała i mogła być krępująca to ta w gabinecie, chociaż i tam nie zbliżyli się do siebie. Jego zachowanie było dla niej zagadką.

O równej godzinie dwunastej, przez otwarte drzwi salonu Alice zauważyła przechodzących Yahiko i Konan.:
- Do działa. - Szepnęła w stronę wilka i razem poszli za dwójką. Czuła lekką ekscytacje połączoną ze stresem.  Kiedy Alice dołączyła, wszyscy opuścili organizacje i zaczęli iść do celu jeszcze nieznanego dla Alice. Yahiko i Konan szli obok siebie metr przed nią i wilkiem. Odkąd się spotkali nie wymienili ani jednego zdania, nie poinformowali jej o niczym co było nieco irytujące dla Alice. Lubiła wiedzieć wszystko, nawet jeżeli są to mało znaczące szczegóły misji.:
- Dokąd idziemy? - Zapytała nagle Alice. Doganiając dwójkę z przodu.:
- Do wioski deszczu. - Odpowiedziała oschle Konan. Od czasu ich ostatniej rozmowy jest to pierwsze zdanie wypowiedziane w stronę Alice. Uraziła ją bezczelność i nachalność nowej członkini organizacji. Nawet jeżeli miała coś do ukrycia, miała prawo zatrzymać to dla siebie. Czerwonowłosa natomiast bardzo szybko zapomniała o całej sytuacji. W takich chwilach zachowuje się, jakby to nieprzyjemne zdarzenie nie miało miejsca. W końcu taki ma charakter. Natarczywość to jej cecha górująca.:
- A w jakiej sprawie? - Zapytała po raz kolejny.:
- Dowiesz się jak będziemy na miejscu. - Odpowiedział szybko lider licząc, że po jego oschłych słowach nie będzie chciała kontynuować rozmowy. Tak też było. Jego ton był na tyle zdenerwowany, że zrezygnowała. Resztę drogi przeszli w ciszy.

Do granicy dotarli po czterech godzinach. Droga była nużąca, ale spokojna. Kiedy na ich twarze skapnęły pierwsze kropelki deszczu wszyscy poczuli pewną ulgę. W jakimś stopniu Ame nadal była ich domem. Tutaj mogli poczuć naparstek normalnego życia. Nikt nie zwracał uwagi na to, że są zabójcami, traktowali jak wyższych stopniem obywateli. Jest to jedyne miejsce, w którym mogą się poczuć jak ludzie. Nagle Alice zatrzymała się, zostawiając wzrok na jednym punkcie w oddali. Wszyscy odwrócili się do niej.:
- O co chodzi? - Zapytała Konan ze zdenerwowaną miną, ale dziewczyna nie zareagowała. Stała zahipnotyzowana. Kiedy nie usłyszała odpowiedzi chciała podejść i pociągnąć Alice, ale zatrzymał ją Komuru.:
- Tam kiedyś mieszkała. - Odpowiedział zamiast właścicielki wskazując pyskiem na drzewa w oddali. Alice widziała tam coś więcej. Huśtawkę, pienie po których się wspinała i ćwiczyła ninjutsu, i wystający czerwony dach. Mimo, że dawno nie widziała tego miejsca, a jej dzieciństwo to urywki filmu, bez problemu je poznała.:
- Możemy zrobić krótki przystanek? - Odwróciła się do Konan i Yahiko. Niebieskowłosa odwróciła głowę do swojego lidera. W tej sprawie jej głos nie miał znaczenia, chociaż w myślach namawiała Yahiko, żeby jednak się zgodził. Czuła, że jest to bardzo ważne dla Alice, chociaż nie okazuje tego na zewnątrz. Być może działała jej na nerwy, ale nadal traktowała ją jak młodszą przyrodnią siostrę. Yahiko na początku nie był pewny. Teoretycznie nie mają wyznaczonego czasu, ale takie wydłużanie może okazać się problematyczne. Jednak nie mógł jej odmówić. W końcu to jego Alice.
Skinął głową i ruszyli w stronę garstki drzew. Z czasem zaczął wyłaniać się dom, a raczej jego szczątki. Pierwotnie był dwupiętrowy, z ogromnym ogrodem. Rodzina Wakarii od zawsze szczyciła się swoim kekkei genkai, na którym zarabiali spore sumy pieniędzy. Zatrzymali się przed drzwiami wejściowymi. Alice przyglądała się ze zdenerwowaniem licznym dziurą w ścianach. Przypomniała sobie atak, ciągłe wybuchy i przerażenie rodziców, które starali się ukryć przed córką. Zacisnęła dłoń w pięść, aby nie pokazać swojego zdenerwowania na zewnątrz.:
- Chwilę się rozejrzę i wrócimy do misji. - Oznajmiła i przeszła przez próg wraz z Komuru zostawiając za sobą dwójkę ninja. Kiedy Konan upewniła się, że dziewczyna nie usłyszy nic na zewnątrz zwróciła się do swojego lidera.:
- Jesteś największym kłamcą. - Chciała mu spojrzeć w oczy, ale ten odwrócił wzrok i nie odpowiedział. - Mówiłeś, że jest ci obojętna, a tak bez problemowo zgodziłeś się, żeby przeszkodziła w misji. - Kontynuowała zimnym tonem.:
- Jest mi obojętna. - Skłamał po raz kolejny rozglądając się po drzewach. Napad wrogich ninja byłby mu w tym momencie na rękę.:
- Wiesz dobrze, że okłamujesz nie tylko mnie, ale i siebie. - Dodała, po czym nastała cisza. Oczywiście Konan miała rację. Była dla niego ważna, ale ona i inni nie mogli o tym wiedzieć. Jak twierdził, to wszystko dla jej dobra.

Alice powoli szła wzdłuż zniszczonej, drewnianej komody rozglądając się dookoła. Morelowy salon z dużą oliwkową kanapą na środku, podłoga w odcieniu ciemnego brązu przykryta porwanym bordowym dywanem. Pomimo ogromnych zniszczeń Alice powoli przypominała sobie poszczególne sceny. Szeroki uśmiech jej wiecznie pozytywnego ojca, delikatność jej równie wiecznie szczęśliwej matki. Pomyślałby kto, że rodzina jak z obrazka, a jednak w środku ukrywali ogromny ból spowodowany rozłąką. Nigdy nie dali po sobie poznać, że coś jest nie tak. Alice zacisnęła zęby. Jej wzrok natrafił na szare przewrócone pudełko z którego wystawało zdjęcie. Chociaż i tak niewiele pamięta, była pewna, że na oczy tego nie widziała. Uklęknęła przed pudłem i wzięła do ręki fotografie. Widniała na niej dwójka malutkich dzieci: Alice i Miyo. Na odwrocie napisane: "Pierwszy prezent urodzinowy". Obie były ubrane w kombinezony o kształcie zwierząt. Miyo czarnej pantery, a Alice wilka. "Cóż za zbieg okoliczności..." Pomyślała spoglądając ukradkiem na Komuru. Wysypała z pudełka resztę jego zawartości. Znalazła więcej zdjęć z siostrą, które zostały ukryte przez rodziców, jeden zwój i list. Wiadomość najbardziej zainteresowała dziewczynę. Na jednej stronie był zaadresowany do niej, a na drugiej do Miyo.:

"Kochana Alice.
Jeżeli to czytasz to znaczy, że zawiedliśmy. Napisałam ten list z twoim ojcem w razie właśnie takiej sytuacji. Wiedz, że mimo ogromnej miłości jaką darzyliśmy ciebie z Daiki, musieliśmy kłamać. Zapewne widząc dołączone zdjęcia wiesz o co chodzi. Tak. Masz siostrę. Została ona pojmana przez Orochimaru, chociaż pierwotnie chciał was obie. Zdążyliśmy cię odbić, ale całkowicie wymazał pamięć tobie i siostrze. Nie mógł odejść bez posiadania jednej osoby z Gaisentenem. Długo szukaliśmy Miyo i nadal będziemy szukać do ostatniego tchu. Nie mogliśmy... Nie byliśmy w stanie próbować przypomnieć ci o Miyo. Byłabyś nami rozczarowana, że nie zdołaliśmy jej ochronić szczególnie, że bardzo kochałaś siostrę. Byłyście jak nierozłączne papużki. Wszystko robiłyście razem... Chcieliśmy żebyś rosła silna i szczęśliwa. Wybacz nam proszę nasze zachowanie. Zostawiamy ci na pamiątkę wszystkie zdjęcia oraz zwój z informacjami o naszej rodzinie. Może ci się przydać w dalszym rozwijaniu swoich umiejętności. Mamy nadzieje, że rośniesz zdrowa, silna i szczęśliwa. Że twój przyszły mąż będzie traktował cię z należnym szacunkiem i kochał bezgranicznie, a twoje dzieci radowały codziennie.
Będziemy przy was do końca, w waszych sercach.
Kochający, Akiko & Daiki."

Alice zacisnęła mocniej kawałek papieru. Czuła jak do jej powiek napływają łzy. Nie chciała płakać. Wstrzymywała się jak tylko może, ale słowa, mimo że napisane, tak mocno do niej trafiły.:
- Długo jeszcze? - Zapytała nagle Konan wychodząc zza futryny. Alice wyprostowała się uwalniając jedną łzę, którą zaraz wytarła o rękaw.:
- Już idę. - Odpowiedziała i zaczęła wszystko dokładnie pakować do plecaka. Teraz już zrozumiała, gdzie jej rodzice ciągle podróżowali na zmianę i dlaczego nigdy nie widziała albumu rodzinnego. Nie ma im tego za złe. We wszystkim co robili był jakiś sens. Miała rosnąć szczęśliwie. I tak było dopóki nie nadeszła wojna.
Razem z Konan i Komuru opuścili pozostałości po mieszkaniu i wszyscy z powrotem udali się w kierunku miasta. Nikt o nic nie pytał, a i o to w myślach prosiła Alice. Nie chciała o tym z nimi rozmawiać czy z nikim innym. Rozpłakałaby się, a na to nie mogła sobie pozwolić. Nieważne co Orochimaru zrobił, to wciąż miała wyznaczone zadanie. Po jego wykonaniu odejdzie. Tak postanowiła.

Po niespełna 10 minutach biegu dotarli do celu. Tam rozdzielili się. Yahiko poszedł załatwiać swoje sprawy, a Konan z Alice miały zająć się swoimi.:
- Tutaj zaczyna się nasza część zadania. - Zwróciła się do Alice. Ta skinęła głową i czekała na dalsze informacje.: - Musimy uzupełnić spiżarnie i kupić nowe krzesło. - Dokończyła całkowicie poważnie. Czerwonowłosa zamrugała kilka razy tak jakby nie była pewna czy dobrze usłyszała.:
- Zakupy? Naprawdę? - Zapytała ze zdziwieniem. Konan skinęła głową i zaczęła iść w głąb miasta. Całkowicie nie spodziewała się takiego przebiegu zadania, ale sens w tym był. W końcu jak każdy muszą coś jeść i mieć dogodne warunki do życia. A ktoś musiał im to zapewnić. Alice uśmiechnęła się pod nosem. Trochę tak, jakby byli jedną wielką rodziną.

------------------------------------------------
Tak zaczniemy serię trzecią! Jak nowy rok? U mnie urodziny po urodzinach, trochę ciężko ;)