3.04.2013

Rozdział 4. "Znalazłam trzech"


Czarne niebo, czerwone chmury. Dookoła mnie unosi się szary gęsty dym. Owinięta jedynie w cienki niebieski koc, stałam nieobecna na środku oliwkowej polanki. Moje nogi były poharatane, podobnie jak ręce. Kiedy to... Pomyślałam przyglądając się zadrapaniom. Nie krwawiły, ale patrzenie na nie, przyprawiało mnie o mdłości. Uniosłam głowę ku górze by spojrzeć na smutne niebo. Ciemne chmury wyrażały złość i żal, a czerwone niebo nieszczęśliwy koniec. Nie był to piękny widok, jednak interesujący. Z przymrużonymi oczami zaczęłam powoli rozglądać się dookoła. Pustka. Kompletna pustka. Polana ciągnęła się bardzo daleko za horyzont, czyniąc ją nieosiągalną dla ludzkiego oka. Uchyliłam lekko usta chcąc coś powiedzieć. Nic konkretnego, po prostu sprawdzić, czy coś z siebie wyduszę przy takiej głuchocie. Oczywiście nie dałam rady. Nie mogłam powiedzieć nawet szeptem. Jestem sama, na odludziu. Ogarnięta przez mrok i grzechy. Czyli to jest koniec. Upadłam na kolana nadal trzymając koc by nie zsunął się z mojego nagiego ciała. Spuściłam głowę w dół, po czym niepewnie prawdą ręką dotknęłam swoich włosów. Każdy zakręcony w inną stronę, poplątany i niezadbany. Moje ciało momentalnie zesztywniało, gdy po podniesieniu wzroku ujrzałam zapłakanego Nagato.

Promienie rannego słońca uparcie starały się, zwlec mnie z łóżka, ale ja nie dawałam za wygraną. Zbyt miękko i cieplutko, aby o tak wczesnej porze wstawać. Uchyliłam lekko powieki wpatrując się w turkusową ścianę. Jeżeli ktoś przyjdzie z jakąś nową misją, to Komuru go pogoni, albo mnie...Aj, zapomniałam. Już nie mieszkam na odludziu. Mój przytulny dom zastąpili oni, Akatsuki. Zabójcy rangi S, bezuczuciowi mordercy i zachłanni mocy bijuu. Ludzie z marzeniami i pasjami, a jednak zbiegli ninja. Każdy niesamowicie uzdolniony, a wśród nich ja, przeciętnie silna kobieta, której marzenia składają się z pragnień innej osoby. Wzięłam jeden głęboki oddech przewracając się na plecy. To wszystko wygląda jak jeden wielki sen. Po tylu latach spotykam moich przyjaciół. Zmienili się nie do poznania, stworzyli organizacje niosącą problemy i nienawiść na świecie. Brzmi jak jakaś tania, dramatyczna książka.
Podniosłam się na łokciach, uważnie przyglądając się rozświetlonemu pomieszczeniu. Promienie dawały dość dużo światła, aby w końcu zmusić mnie do wstania. Spojrzałam na spokojnie śpiącego wilka przy biurku. Przynajmniej dotrzymałeś słowa... Pomyślałam uśmiechając się pod nosem. Leniwie wstałam z łóżka, przeciągając się. Podeszłam do okna, po czym otworzyłam go szeroko. Lekki wiatr wtargnął do pokoju, napełniając go świeżym powietrzem. Zawiał lekko moje włosy, dolną część koszuli nocnej i pogładził policzki. Po raz kolejny na mojej twarzy za widniał uśmiech. Nie sądziłam, że będąc w tej organizacji, kiedykolwiek będę miała okazje by pokazać szczęście. Po wczoraj widzianych osobach nie zauważyłam najmniejszej radości, więc czemu ja miałabym zachowywać się inaczej? Nie mam pojęcia czemu kolejne dni, codzienny widok słońca, rozmowa ze znajomymi nie sprawiała im radości. To najlepsze co można dostać będąc samym, bez rodzinnego wsparcia. Z mojej twarzy natychmiastowo zniknął uśmiech. Zamknęłam okno, następnie wpatrując się w mojego zwierzaka. Obserwowałam czy nie zadali mu żadnych męczarni. Odetchnęłam z ulga kiedy na futrze wilka nie było najmniejszej oznaki ciosów i rzeczy tego typu. Na krześle zauważyłam jakieś ubrania i płaszcz Akatsuki, a na biurku jakąś małą karteczkę.:

Miałaś rozprutą tunikę, więc zabrałam ją do zszycia, za to dałam ci inny strój. Rozmiarowo powinien być dobry. Jutro przyniosę ci więcej ubrań.
Śniadania, obiady i kolacje jesz o której chcesz.
Nie chodź późnymi godzinami po organizacji. Póki co, inni nie chodzą na misje, więc raczej chcieliby się wyspać.
Jutro masz pierwszy trening. O godzinie szóstej rano masz iść do gabinetu lidera. Tam poznasz swoich lub swojego "nauczyciela".
Pod tą kartką jest mapa siedziby. Choć nie jest ona duża, radze ci jej nie zgubić.
I jeszcze, Alice, uważaj na siebie.
Konan.


Czytając ostatnie zdanie, uśmiechnęłam się delikatnie. Konan, chyba ty jako jedyna troszczysz się o mnie i moje zdrowie. Nie wiesz, jaką radość byś mi sprawiła, gdybyś powiedziała mi tak prosto w oczy. Poczułabym się o wiele bezpieczniej i odważniej podchodziłabym do każdego kroku. Dajmy na przykład śniadanie. Głodna jestem, ale pewności nie mam czy dobrym pomysłem będzie pokazanie się wśród nich. Nie czuje się jak zabójca, czy morderca. Nigdy tak o sobie nie myślałam, a także nie lubiłam, kiedy ktoś określał mnie takim mianem. Prawdopodobnie przez to nigdy nie poczuje się tu jak w domu. To oczywiste. Czasu nie cofnę, nikt tego nie zrobi. Człowiek jest bezsilny wobec zdarzeń, które nie są mu na rękę, ale co on z tym może zrobić? Nic. Jedynie postarać się o lepsze jutro. Yahiko, to ty mnie tego nauczyłeś. Uśmiechnęłam się lekko. No dobra. Czas trochę się odświeżyć. Pomyślałam, biorąc przyszykowane ubrania i czystą bieliznę, po czym od razu udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Zimne kropelki spływające po moim ciele koiły wszystkie zmartwienia, a morelowy płyn wprawił mnie w lepsze samopoczucie. Wytarłam swoje morkę ciało, zaraz zakładając bieliznę. Spojrzałam na ubrania które dała mi Konan. Od czego by tu zacząć? Pomyślałam rozkładając wszystkie części stroju na podłogę.

Prawda, rozmiar jest dobry, ale sądzę, że trudno będzie mi się przyzwyczaić do chodzenia bez spodenek. Cały strój jest ładny i całkiem praktyczny. Nie zawadza podczas walki, prawie. Ta niebieska, krótka sukienka, którą można nazwać tuniką, jest zbyt skąpa.  Nie dam rady myśleć o walce, jak będę wiedziała, że w każdej chwili przeciwnik będzie mógł zobaczyć moje majtki.:
 - Jakie to męczące. - Powiedziałam załamana wychodząc z łazienki. Zauważyłam Komuru, który uważniej wpatrywał się w moją osobę. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, co - mimo, że jest wilkiem - było stresujące. Wzięłam głębszy oddech po czym lekko uśmiechnęłam się do niego.:
 - Chodźmy coś zjeść. Brzuch mi gra niezły hejnał. - Powiedziałam biorąc klucz i mapę siedziby.:
 - A płaszcz? - Zapytał zwierzak idąc w stronę wyjścia.
 - Nie wygląda na wygodny. Wczoraj widziałam, że nie każdy był w niego ubrany, więc mi też wolno. - Odpowiedziała, wychodząc z pokoju. Prawda, może jest na nim logo Akatsuki, ale uszyto go z ciężkiego materiału. Nie mam zamiaru chodzić i się męczyć.
Większość drogi przebyliśmy w ciszy. Komuru ciągle powtarzał, że źle idę, ale ja wiedziałam, czułam, że to dobry kierunek. Moja pewność zgasła, gdy otworzyłam metalowe drzwi, a za nimi zobaczyłam salon. A byłam taka pewna... Pomyślałam rozglądając się po pomieszczeniu. Jest dość obszerne, ma beżowe ściany i ciemne panele. Znajduje się tu jedna duża sofa, dwa fotele, kominek, jakieś kwiatki, stół do bilarda, mały stolik i ściany pełne przeróżnych obrazów. Dość ładnie... pomyślałam przyglądając się mapie. Eeej, nie jest tak źle. Gdzieś tu powinny drzwi do jadalni, a potem do kuchni. W moich oczach pojawił się błysk, który miał olśnić Komuru, ale jego już nie było obok mnie. O kiedy ty mnie tak ignorujesz? Pomyślałam załamana. Chciałam już iść w stronę kuchni, ale moją uwagę przyciągnęła dyskusja dwóch osób grających w bilarda.:
 - Ej! Deidara, nadal jesteś pewien, że chcesz obstawić tyle kasy?! - Krzyknął uśmiechnięty w stronę blondyna.
 - Zamknij się Hidan. - Warknął, biorąc swój kij. Już teraz mogę uznać, że nie za bardzo się lubią, mimo to grają razem? Hm, można i tak. Uśmiechnęłam się lekko wpatrując się uważnie w ich ruchy. Hidan, by rozproszyć Deidare, zaczął machać swoim kijem tak, jakby grał w golfa. Komicznie to wyglądało, ale bardziej moją uwagę przykuły ich mięśnie. Nie to żeby byli jakimiś pakerami, czy coś. Posturę mają ustabilizowaną, co wpłynęło na mnie uspokajająco? Dokładnie tak. Dużo plotek słyszałam o tej organizacji, pojawiła się także taka, że to wieeelkie mięśniaki. Żenujące, co ludzie potrafią wymyślać. Musiałam przerwać moje przemyślenia, gdyż prawie dostałam kulą bilardową. Dosłownie nagle przeleciała mi przed oczami. Zdziwiona spojrzałam w stronę grających.:
 - Zabije cię! - Krzyknął blondyn na Hidana. Stał na stole grożąc mu pięścią. Szaro włosy, nic sobie z tego nie urobił, a nawet na jego twarzy pojawił się uśmiech.:
 - Idiota. Wiesz dobrze, że mnie nie zabijesz! - Krzyknął, biorąc woreczek pieniędzy. Blondyn tego nie zignorował. W jednej chwili rzucił się na Hidana okładając go pięściami. Oczywiście nie obyło się kontrataku. Przez cały ten incydent patrzyłam na nich jak na nadludzkie istoty. Oni na prawdę są starsi ode mnie? Zapytałam siebie załamana. Zachowuję się gorzej niż. Po raz kolejny nie było mi dane dokończyć, gdyż poczułam jak ktoś na mnie wpada i swoim ciałem przywiera do ziemi.:
 - Piękna Alice! Urocza Alice! - Krzyczał zamaskowany. Leżałam zdziwiona i zdezorientowana, ale nie tylko jego zachowaniem. Po raz kolejny nie poczułam, że ktoś się do mnie zbliża. Głupia... Obraziłam siebie w myślach zrzucając chłopaka na podłogę. Szybko wstałam i poszłam w kierunku jadalni. Trochę zwolniłam, gdy w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Nawet dwójka bokserów przerwała swoją czynność. Do tego wszystkiego doszło jeszcze uczucie, bycia w centrum uwagi. Czułam na sobie wzrok tutaj zebranych. Przestańcie się gapić... Pomyślałam ściskając pięści. Odwróciłam się w ich stronę, by coś powiedzieć, choć wcale nie wiedziałam co. Obejrzałam wszystkich tu zebranych. Deidara wpatrywał się z obojętnym spojrzeniem, za to Hidan, miał jakby lekki uśmiech na twarzy. Zignorowałam to i poleciałam dalej. Zamaskowany leżał na ziemi jakby dostał jakieś zawału, co mnie wcale nie obchodziło, więc powędrowałam wzrokiem dalej. Ta osoba... Chłopak o czerwonych włosach, jako jedyny nie interesował się całym zamieszaniem. Bardziej wczuł się w czytanie jakiejś książki. Szybko odzyskałam spokój na twarzy i poszłam do jadalni. Nienawidzę być w centrum uwagi. Pomyślałam opierając się o drzwi. Oni wszyscy są tacy dziwni i różni. Nie zachowują się jak zabójcy. Myślałam, że będą teraz torturować jeńców, gwałcić kobiety, chlać alkohol i ćwiczyć. A to ci dopiero niespodzianka. Pomyślałam wchodząc do kuchni. Nieduża, ale ma wszystko co powinno się tu znaleźć. Bez głębszych przemyśleń wyjęłam z lodówki jogurt bananowy pitny, zaraz zabierając pierwszy łyk. Wszystko jest inaczej niż sobie wyobrażałam. Ich zachowanie, charaktery i pierwsze spotkanie z Yahiko i Konan. Czy to będzie tak wyglądać do końca mojego żywotu? Dla innych będę tylko popychadłem, a dla Komuru księżniczką. Yahiko będzie mnie ignorował, a Konan unikała. Czy to jest to co chciałam? Zapytałam sama siebie siadając na blacie. Zauważyłam jak do kuchni wszedł ten czerwonowłosy chłopak, który wcześniej czytał książkę. Nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, otworzył lodówkę. Widać, że czegoś w niej szukał. Zeszłam z blatu popijając kolejno trzy łyki. Zmieniłam położenie na barek, w którym znajdowały się głównie alkohole. Czerwonowłosy zamknął lodówkę po czym spojrzał się na mnie. Dopiero teraz zauważyłam jego piękne czekoladowe tęczówki i delikatne rysy twarzy. Wpatrywały się w moją osobę. Powoli zaczął zbliżać się do mnie. Poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić, oddech przyspiesza, a przez moje ciało przechodzi przyjemne ciepło. Czemu tak na mnie działasz... Pomyślałam szybko odwracając wzrok. Poczułam jak powoli robię się czerwona na policzkach.:
 - Możesz? - Zapytał wskazując na barek z alkoholami. Zeszłam na podłogę popijając zachłannie kolejno sześć łyków jogurtu. W tym czasie czerwonowłosy zdążył nalać sobie sake do kieliszka. W kuchni nastała niezręczna cisza. Jedynie słychać było lekki szum ocierających ziarenek piasku o okno. Chłopak zapatrzony w alkohol mieszał go w kieliszku, a ja stojąca obok niego dopiłam ostatki jogurtu. Wyrzuciłam pustą butelkę do kosza. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przez ten czas, chciałam, aby nawiązał on ze mną jakikolwiek kontakt. Z resztą... I tak pewnie już wnerwiła go moja obecność. Spuściłam głowę w dół z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, ale szybko mnie zatrzymał:
 - Alice - Zwrócił się do mnie wypijając całą zawartość kieliszka. Znieruchomiałam, słysząc jego przyjemny głos. Nie był wnerwiony, co mnie trochę uspokoiło.
 - Tak? - Odwróciłam się powoli w jego stronę. Tylko nie złap teraz buraka... Pomyślałam.
 - Znałaś się kiedyś z liderem i Konan, prawda? - Zapytał, uważnie wpatrując się w moją osobę. Złe pytanie. Nie mam zamiaru o nich gadać, o tym co było. Są oni ostatnim tematem, na który chciałabym się wypowiedzieć komuś kogo właściwie nie znam. Zebrałam się na jedną, krótką odpowiedź by zaraz opuścić to pomieszczenie.:
 - Tak. - Moja mina w tej chwili była obojętna. Chciałam mu pokazać, że nie mam ochoty o nich gadać. Nie to, że mam do nich jakiś żal, po prostu boje się, że zacznę się drzeć, a nawet płakać. Choć zawsze staram się być twarda, tak teraz była możliwość, że uronię łzy tęsknoty za starymi, dobrymi Konan, Nagato i Yahiko. Staliśmy w ciszy, do tego oboje wyglądaliśmy na znudzonych.:
 - Jacy oni byli? - Zapytał trochę ciszej. Nie chciałam odpowiadać, ale raczej nic mi nie szkodzi. Nagle do kuchni wszedł Itachi. Na szczęście. Oboje zmierzyli się nienawistnymi spojrzeniami, po czym czerwonowłosy szybko opuścił to pomieszczenie. Nie mam pojęcia czemu tak na siebie zareagowali, ale raczej życia mi to nie odmieni. Także byłam lekko zdziwiona, bo jednak jeszcze nie odpowiedziałam tamtemu na pytanie, a on już wyszedł. Chodząca tajemnica. Jeszcze jedna znajdowała się teraz w kuchni. Ilustrowała mnie dokładnie wzrokiem. Nie wiem czemu, ale poczułam się bardzo niezręcznie. Kątem oka, zauważyłam jego ciemne oczy i włosy powoli zbliżające się do mnie. Mimowolnie mój oddech zaczął przyspieszać, a serce w każdej chwili mogło wyskoczyć z klatki piersiowej. Po raz kolejny pojawił się delikatna czerwień na moich policzkach. Odwróciłam się w jego stronę tak, że stałam zaledwie krok od niego. Ta pustka w oczach... to takie hipnotyzujące i piękne.:
 - Mogłabyś? - Zapytał wskazując na barek za mną. Potrząsnęłam trochę głową. Przez to całe zamieszanie nie zauważyłam jak zmieniłam położenie. Kiwnęłam lekko, odsłaniając drogę do alkoholi. Itachi wziął jedną większą butelkę sake i dwa kieliszki. Całkiem dużo tu chleją. Pomyślałam wpatrując się w poczynania kruczowłosego. Wychodził powolnym krokiem z pomieszczenia, a ja odprowadzałam go wzrokiem. Kiedy zostałam sama odetchnęłam z ulgą. Oparłam się plecami o ścianę i zjechałam w dół kładąc dłoń na sercu. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem. Nagle do pomieszczenia wszedł Komuru wielkości psa pasterskiego.:
 - Alice, jesteś idiotką. - Obraził mnie siadając obok.:
 - Po czym tak stwierdzasz? - Zapytałam już z obojętną i spokojną miną.
 - Wpatrujesz się w nich jakbyś nigdy faceta na oczy nie widziała. Przez chwile to nawet myślałem, że całkiem ci się podobają. - Prychnął. Po tym co usłyszałam, byłam trochę zdziwiona. Aż tak dziwnie się zachowywałam? Zapytałam siebie wstając z podłogi.:
 - Wracajmy do pokoju. - Powiedziałam w jego stronę, lekko uśmiechając się. Bez żadnych komentarzy, zwierze wstało z podłogi idąc za mną. Może i ma racje, ale jak zachowywałaby się dziewczyna, która bardzo rzadko widywała mężczyzn? Wydaje mi się, że podobnie. Nie usprawiedliwiam swojego zachowania, ale mam wrażenie, że znalazłam trzech niesamowitych facetów. Możliwe że jeszcze mnie zaskoczą. Pomyślałam, a na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. Mam taką nadzieje.
----------------------------------------
Jeny przepraszam, że tak kończę xo, ale nie chciałam, żeby rozdział wyszedł za długi.
(zapomniałam dodać, że nowy strój można zobaczyć w galerii)

9 komentarzy:

  1. bardzo proszę informować mnie o kolejnych notkach gdyż nigdy nie wiem kiedy dodasz coś nowego ;__; ostatnio nie przeczytałam rozdziału nr 3, ale szybko to nadrobiłam.

    Teraz ocenię ten rozdział.
    Hmm, no cóż był bardzo dobrze napisany :D Widać, że Konan od początku jest troskliwa o Alice ;3 No i wyobrażam sobie jak wyglądała w jej nowym stroju :D
    Hahaha Dei i Hidan jak zawsze ich najwięcej słychać xd Zawsze piszę to pytanie: JAK TU NIE UWIELBIAĆ TYCH IDIOTÓW? xd
    Heh zgadzam się, że znalazła niesamowitych facetów, ;33 I jestem pewna, że jeszcze ją oraz nas zaskoczą :D
    Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gomen, ale dosłownie przed chwilą dodałam ten rozdział.:P Jeżeli chciałabyś zobaczyć ten strój to znajduje się on w galerii :)

      Usuń
  2. Geez jakbym jak wylądowała tak sam na sam z Sasorim... to sypałyby się wióry. A jeszcze jakby doszedł Itachi to matko byłabym w raju! To w nich skrycie kocham się najbardziej ^^ Więc uważam, że Alice nieźle sobie z nimi poradziła ;P
    Rozdział fajny i ciekawy. Interesuje mnie kto będzie jej nauczycielem/lami i jak ją zaskoczą "boscy chłopcy"
    Pozdrawiam, Hanami

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Dzięki za informację o nowej notce. Bardzo mi się podobała. Ja to bym chyba nie wytrzymała gdyby tak Itachi przyszedł... rozdział był super. Czekam na next. Hyuna-chan.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejj no super no. Deidara i Hidan uwielbiam, kocham ubóstwiam tak jak twoj styl pisania. Kurde szkoda ze nie ma obserwatorów, ale nadarzyn za czytaniem. Bardzo ładne opisy i Sasori coś ten ? Mam nadzieję ze tak. I więcej Yahiko. Yahiko i ich historii. Ten wilk Kamuro jest świetny *.* chciałabym mieć takiego. Cóż pisz dalej i jakby ci to powiadamiaj. A i jeszcze rysunki które są w galerii jak ty je robisz. To znaczy wiem, ze w tym programie ale gdybyś dała linka gdzie go najlepiej ściągnąć i co i jak. Resztę ograne. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.youtube.com/watch?v=P_2o_Fyzb48
      Za dużo do gadania o tym, więc polecam ten poradnik: jak ściągnąć paint tool sai'a. :) Jest on bardzo prosty, tyle, że angielski.(to raczej nie problem.:P) Wszystkie linki działają, a także daje ci pewność, że wszystko będzie ok, gdyż sama skorzystałam z tego, ściągając program :P

      Usuń
  5. KYAAAA!!! Sasoriii <3 Jest świetny, cudowny i wspaniały <3 nie zapominajmy o Tobim xD Jedyne i niepowtarzalne dziecko xD A i także chciałabym więcej Yahiko! <3 Więc czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Gomen że dopiero teraz komentuje :C
    Jak ja lubie piersze chwile nowej postaci w gronie Akatsuki! Każdy ma na to inny sposób i każdy opisuje to inaczej, to jest piękne ^^ poza tym właśnie tutaj najlepiej widać w jakim kierunku mogą się rozwinąć nowe stosunki, fajnie jest sobie trochę pospekulować :D
    Reakcja Alice na chłopców była naprawdę urocza ^^
    No i fajnie opisałaś Itasia i Sasoriego.
    Czakam na nn i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Heej. :D
    Galeria jest przecudna, po prostu genialna. Wiem, że tak trochę nie na temat zaczynam komentarz, no ale naprawdę te obrazki są świetne.o.o *_*
    Trochę późno mi się komentuje, ale... nieważne. Mam nadzieję, że wybaczysz. xd
    Kurde, za każdym razem gdy czytam tego bloga i widzę "ten tekst" w szablonie, automatycznie zaczynam nucić. xd ;_;
    Szkoda, że nie założyła płaszcza Akasiów, ładnie by wyglądała. xd
    Ogólnie to dziwne, że jest tak krótko w organizacji, a jeszcze nikt jej nie zrobił jakiejś większej krzywdy. Mało tego nawiązuje rozmowę z Sasorim. ;o
    Itachi jest wspaniały, wiadomo Uchiha w końcu. xdxd
    Tobiaszka więcej proszę, Tobiaszek jest genialny. <3333333333333333333333
    Ogółem podobało mi się. Było kilka błędów, ale mniejszych.
    Lecę, bo mam do nadrobienia jeszcze jeden rozdział. (upsss...*,*)

    OdpowiedzUsuń