2.26.2013

Rozdział 3. Wielkie zmiany.


- G-gdzie ja jestem? - Zapytałam sama siebie stojąc na środku wielkiego pustego pokoju. Każda ściana była obficie ochlapana krwią, a w prawym kącie leżało kilkanaście zranionych ciał. Byli tam dorośli jak i małe dzieci. Brak zapachu, jakiejkolwiek zgnilizny, jednak po obejrzeniu całego pomieszczenia było wiadome, że fiołkami pachnieć nie będzie. Porozglądałam się jeszcze raz, dokładniej. Podłoga a nawet sufit miały wielkie plamy czerwieni. Nie zauważyłam, że na środku stała szczupła kobieta. Moja mama, radosna blondynka, a z jej ust wypływa krew. Poczułam jak w środku zaczyna mnie ściskać. Z każdym kolejnym spojrzeniem na jej ciało czułam ogromny żal. Ciało choć piękne to poharatane na większej powierzchni. Z każdego kawałka zdartej skóry wypływała krew barwiąc jej ubrania i bladą cerę. Widziałam te wszystkie rany, czułam jakbym i ja miała je na sobie. Ta bezradność. Nie mogłam nic robić. Kobieta stała, uśmiechała się czule w moją stronę i coś mówiła, ale nie słyszałam tego. W około nas panowała głucha cisza, która w połączeniu z tym obrazem była przerażająca. Jej twarz cała przepełniona bólem i cierpieniem. Widać, że starała się to ukryć, ale mnie nie oszukasz mamo. Mimo tego widoku, nie chciałam płakać. Nienawidzę tego. Krople słonej wody spływające na policzkach, zostawiające tylko mokry ślad. Czy to w czymś pomoże? Czy przywróci ją do życia albo przynajmniej zagoi rany? Jedna marna łza. Spojrzałam jeszcze raz na kobietę. Stał za nią jakiś mężczyzna z zakrwawioną kataną. Twarz była rozmazana, a strój to jasny, poplamiony płaszcz. Irytujący. Szybko zmieniłam do niego nastawienie, gdy zauważyłam jak jego ostrze wędruje w stronę szyi kobiety. Odruchowo chciałam podbiec i zatrzymać go.:
- Mamo! Uważaj! - Krzyknęłam w jej stronę, jednak ona zachowywała się tak, jakby tego nie usłyszała. Biegłam i biegłam ile sił w nogach, lecz to nic nie dało. Zamiast zbliżyć się do niej, oddalałam się. Biegłam szybciej i szybciej. Znowu to poczułam, wielkie cierpienie w głębi mojego serca. Czułam jak powoli rozpada się na malutkie kawałeczki. Wyciągnęłam rękę w stronę zabójcy. Wiedziałam, że zaraz uronię łzy.:

- NIE!!!! - Krzyknęłam gwałtownie wstając do pozycji siedzącej ciężko dysząc. To tylko sen. To tylko kolejny okropny sen. Coraz częściej zaczynam miewać je tego typu. Może za dużo myślę o przeszłości? Rozejrzałam się dokładnie dookoła siebie. Dość obszerne pomieszczenie o wyblakłych kolorach. Jedynie meble miały odcień ciemnego drewna. Ja leże na oliwkowej, dość wygodnej sofie, przykryta czerwonym kocem. Na ścianach było wiele ciekawych obrazów natury tj. zalane miasto, jakaś mała wioska czy górzyste tereny. Jedna najdalsza ściana była wielkim regałem, na którym znajdowało się multum książek i zwojów. Jednak w tamtej części pokoju było na tyle ciemno, że ciężko było zobaczyć coś poza konturami. Trochę przed nią stało biurko zawalone kartkami, a gdzieniegdzie można było zauważyć kunai'a. Co to za miejsce? Zapytałam się siebie wstając z sofy. Teraz zauważyłam rudego mężczyznę. Potem resztę osób. Nie wiem, jak mogłam ich przeoczyć. Przecież niektórzy są na prawdę wysocy. Wpatrywałam się w nich z zaciekawieniem, jednak nie ruszyłam się z miejsca.:
- Alice, wstałaś w końcu. - Rzuciła dość głośno w moją stronę niebieskowłosa. Spojrzałam się na nią z lekkim zdziwieniem. Czy to Konan? Taka oschła? Ma strasznie niemiły głos i ten płaszcz. Nie zauważyłam go wcześniej. Konan tylko mi nie mów, że ty... Moje przemyślenia przerwał donośny głos rudowłosego mężczyzny.:
- Ludzie się zmieniają, Alice. - On także był oschły i chłodny. Nie wiem jak ten facet wygląda dokładniej, gdyż pokój oświetla jedynie światło księżyca wpadające przez dwa okna, a on stał w tej ciemniejszej strefie. Wszyscy zgromadzeni również stali w cieniu, tyle że po drugiej stronie, prócz Konan. Ona stała przy mnie. Także pojęcia nie mam, skąd on to wywnioskował. Znaczy, o co mu chodziło z tym, że ludzie się zmieniają. Rozmyślałam nad głupotami, a raczej gorsze było to, że "stoję" właśnie przed nikim innym jak całą zgrają Akatsuki. Zrobiłam jeden krok do tyłu zaciskając dłoń w pięść. Skoro Konan dołączyła do nich to znaczy, że już nie jest taka jak była kiedyś. Pamiętam te czasy jak brzydziła się tymi wszystkimi wojnami , a teraz sama je powoduje. Jak nisko można upaść.:
- Nie pogarszaj swojej sytuacji. - Warknął na mnie ten sam facet, lecz ja go ignorowałam. Eh... Uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam, że to dzisiaj stoczę walkę, której na pewno nie wygram, a nawet umrę. Nie znałam powodu, ale to jedyne rozwiązanie. Być może kiedyś pomogłam ich przeciwnikowi i ponieśli przez to klęskę. Szkoda. Ciekawe gdzie pójdę, niebo czy piekło? Moja mama i tata na pewno są w niebie, a ja? Przyczyniłam się do tylu zgonów. To raczej nie jest przepustka do raju... Idiotko! Skup się! Krzyknęłam na siebie w myślach szybko wyjmując kunai. Gotowa, pomyślałam ustawiając się do pozycji obronnej, jednak atak nie nastąpił. Właściwie to już nie wiem co się dzieje. Konan stoi przy oknie wpatrując się w piasek, a inni w milczeniu, nadal stoją w bezruchu. Mimo to nie traciłam czujności, a nawet zdobyłam odwagę by cokolwiek z siebie wydusić.:
- Wyjdzie wszyscy z cienia. Nie ma sensu tam stać skoro czuje waszą obecność, prawda? - Schowałam kunai z powrotem do kabury. Nabrałam odrobimy pewności siebie, jednak odeszła, gdy poczułam, że ktoś za mną stoi. Poczułam kojące, męskie perfumy, z bliżej nieokreślonym zapachem. Mimo to szybko odwróciłam się by zobaczyć kto to. Po ujrzeniu twarzy tej osoby, zamarłam:
- Nie jesteś taka czujna, jak ci się wydaje. - Powiedział oschle w moją stronę. Te oczy, włosy, rysy twarzy. Jestem pewna, że to Yahiko! Ale on przecież umarł. To nie może być on. Nie tu, nie w organizacji Akatsuki, nie jako zabójca... Co z marzeniami o pokoju? Przerwał moje przemyślenia zwracając się do Konan.:
- Po co ją tu przyprowadziłaś? - Kobieta odwróciła się w jego stronę. Spojrzała na mnie swoim chłodnym spojrzeniem i podeszła.:
- Trzeba było opatrzyć jej rany. Ten intruz, o którym mówiłeś zranił ją, więc chciałam jej pom - Przerwał jej.:
- To teraz będę musiał ją zabić. - po raz kolejny zamarłam. On powiedział, że będzie musiał mnie zabić? Ale to przecież ja. Alice. Tyle mnie nauczyłeś. Nie tylko o technikach, ale i o życiu. Kiedy był problem, rzucałeś wszystko żeby mi pomóc, a teraz chcesz mnie zabić? Zauważyłam jak zmarszczył brwi.:
- Jak powiedziałem wcześniej. Ludzie się zmieniają. - W błyskawicznym tempie w jego ręku znalazła się katana. Widziałam jak ostrze lśni w świetle księżyca unosząc się ku górze. Ostateczny cios. Alice, wiem, że już nie ruszysz tyłka, a nawet jeśli to nic ci to nie da. Więc powiem, że byłaś niezwykle głupią osobą myśląc, że jesteś wystarczająco silna i dzielna. Nawet nie potrafisz przeciwstawić się byłemu przyjacielowi, który teraz chce cie zabić, a czemu? Bo go ko... Nie było mi dane dokończenie moich myśli, gdyż katana ruszyła w moją stronę. Zacisnęłam mocno powieki czekając na pierwszy i ostatni cios. Nie doczekałam się. Uchyliłam je niepewnie. Moim oczom ukazała się Konan także z kataną tyle, że ona blokowała atak rudowłosego.:
- Odsuń się. - Warknął w jej stronę.
- Nie skrzywdzisz jej. - Odpowiedziała mu takim samym tonem.
- Nie bądź taka pewna.
- Jednak jestem. - Wysłuchiwałam ich konwersacji z dość dużym zaciekawieniem, ale i zdziwieniem. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się kłócili. Praktycznie nigdy, a przynajmniej przy mnie. Spojrzałam w stronę pozostałych. Wszyscy stali i czekali, prócz jednego który wydawał się już być tym wszystkim znudzony. Odwróciłam się znowu w stronę Konan i Yahiko. Schowali broń i patrzyli się na siebie? Tak, ale nie zwykłym spojrzeniem. Było ono pełne nienawiści. Przeraziłam się. I to nie byle jak, chciałam żeby przestali, ale nie miałam odwagi, żeby zwrócić im uwagę. Nagle Konan przerwała ciszę.:
- Jak śmiesz... - Wysyczała przez zęby do swojego "rozmówcy". Inni wyglądali jakby to była dla nich codzienność, jednak dla mnie było to coś zupełnie nowego. Nie odzywałam się. Strach mi nie pozwolił. Czekałam, aż ktokolwiek powie coś konkretniejszego. Ta cisza była strasznie niezręczna. Nie wiem czy Konan robi to po to, żebym użyła swoich zdolności i uciekła, czy właśnie prowadzi jakąś dziwną, ale i poważną konwersację. Co ja mam zrobić? Spróbuje uciekać, to ci za nami mnie zabiją, a jak zostanę... Nie mam pojęcia co mi zrobią. Tortury? Królik doświadczalny? Chyba, że nie będzie im się chciało ze mną cackać i po prostu zostanę stracona. Moje przemyślenia przerwało prychnięcie rudowłosego mężczyzny. Przesłał niebieskowłosej chłodne i nienawidzące spojrzenie po czym odszedł od niej. Zbliżał się do mnie powolnymi krokami. Nieco przerażona wpatrywałam się w jego poczynania. Moje serce biło szybciej za każdym jego krokiem. Oddech niemiłosiernie przyspieszył, gdy Yahiko przeszedł obojętnie obok mnie. To spojrzenie... On mnie nienawidzi? Gardzi mną? Czy po prostu nie obchodzi go mój żywot? Jeżeli to prawda, to proszę przestań. Po raz kolejny zacisnęłam dłonie w pięść spuszczając głowę w dół. Moje ciało zaczęło drżeć. Poczułam się jak przestępca, który zabił kilka set ludzi, a teraz czeka na wyrok śmierci. Przełknęłam głośno ślinę. Yahiko... Wymówiłam jego imię w myślach. Przez samo to czułam ból w sercu, wielki i nie do wyleczenia. Pękło na milion malutkich kawałeczków czyniąc je ponurym i bezwartościowym. Tak też teraz się czułam. Bo czym, że jest życie bez osoby, która ci je podarowała? Może trochę przesadziłam, ale to Yahiko. Nie chce go stracić. Chociaż ostatni raz chciałabym zobaczyć jak się uśmiecha. Konan położyła swoją dłoń na moim ramieniu, prawie niezauważalnie się uśmiechając.:
- Spokojnie Alice. - Wyszeptała do mnie. Spojrzałam na nią zdziwiona. Pokazała mi palcem drugiej ręki abym się odwróciła. Tak też zrobiłam. Moim oczom ukazał się rudowłosy, trzymający jakąś kartkę w ręku. Było zbyt ciemno bym mogła zauważyć co na niej się znajduję, jednak dzięki Konan, moje obawy trochę zmalały.:
- Od dzisiaj, w naszej organizacji, będzie znajdował się nowy, a dokładniej, nowa członkini. Nazywa się Alice Wakari. Ma 20 lat i nie należy do żadnej wioski. Nie ma konkretnej rangi, ani bliżej określonych zdolności. Wydaje się być bezużyteczna. - Odwrócił się w moją stronę. - Masz pokazać co umiesz. Udowodnić, że przyjmując cię tu, nie robię błędu. Jeżeli jednak okażesz się być nieudacznikiem, zginiesz, rozumiesz? - Na słowo ,,zginiesz" natychmiast stanęłam równo. Oni wszyscy są nieobliczalni, a ich umiejętności są niezwykłe. Zabójcy rangi S, a wśród nich ja? Najchętniej odmówiłabym. Moje przemyślenia przerwał głos Yahiko.:
- Jeżeli odmówisz, to zginiesz, a Konan już ci nie pomoże. Nie oczekuję od ciebie jakichkolwiek pytań. Ja zadaje ci pytania, więc powiedz czy rozumiesz, co niedawno wytłumaczyłem. - Wysłuchiwałam jego słów bardzo dokładnie. Pamiętam najmniejszy szczegół jego tłumaczeń, tylko nie rozumiem skąd on wie co ja myślę. Chyba, że ma zdolności takie jak Komuru. Właśnie! Nie dokończyłam gdyż po raz kolejny przerwał mi.:
- Odpowiadaj.
- Tak, rozumiem. - Przytaknęłam głową. Nie chciałam być jedną z nich, ale mam inne wyjście? Żyć między nimi, czy umrzeć? Raczej prosta odpowiedź.
Światło księżyca wyłoniło się zza chmur ukazując twarze ludzi (lub tez nie), którzy stali w cieniu. Zauważyłam przystojnego biało, czy szarowłosego faceta z wielką kosą i okazałym torsem. Obok niego stał jakiś zamaskowany z walizką i świdrującym spojrzeniem. Dalej stał nikt inny jak słynny Itachi Uchiha, ten który wybił cały swój klan. Następnie Kisame Hoshigaki, jeden z siedmiu, wielkich mistrzów miecza. Obok niego stał jakiś blondyn, któremu włosy zasłaniały jedno oko. Był zajęty cichą rozmową z czerwonowłosym, trochę niższym od niego, mężczyzną obok. Nie wiem o czym gadali, ale raczej życia mi to nie odmieni. Dalej stał jakiś zamaskowany, który bujał głową na prawo i lewo. Nie mam pojęcia w jakim celu. Ostatni to, biało czarny mężczyzna, trochę przypominający chwasta. Przyznam, że słyszałam wiele plotek, ale z tego co widzę większość z nich była mylna.:
- Aktualnie znajdujesz się w naszej głównej siedzibie, w kraju wiatru.- Odwrócił się do innych - Póki co, nikt nie będzie kontynuował polowania na bijuu. Któryś z was, sprawdzi na jakim poziomie są jej umiejętności. Jeżeli wystarczające, w co wątpię, wraca wykonywanie misji. Jeżeli jednak będzie miała jakieś interesujące zdolności, ale niedopracowane, ktoś ją ewentualnie trochę podtrenuje. - Przerwał mu blondyn:
- A co jeżeli nic nie umie i ma marne umiejętności? - Zapytał się, obrzucając mnie spojrzeniem, w którym z daleka można było wyczuć wielką pogardę.
- Zginie. - Odpowiedział oschle. Przełknęłam głośno ślinę. Poczułam na sobie spojrzenia wszystkich tu zgromadzonych. Okropne uczucie. Mój oddech powoli przyspieszał, ale mimo to słuchałam dalej co ma do powiedzenia.:
- To na tyle, a teraz wyjdźcie. - Jak rozkazał tak zrobili. Opuścili to pomieszczenie w ciszy zostawiając mnie, Konan i Yahiko. Przez dłuższą chwilę staliśmy w głuchocie. Ja wpatrzona w swoje buty, Konan w piasek i Yahiko odwrócony tyłem.:
- Konan, poczekaj na Alice za drzwiami. - Rozkazał. Kobieta bez większego zastanowienia opuściła pokój zamykając za sobą drzwi. Moje ciało nieopanowanie i lekko zaczęło drżeć. Nie mam pojęcia czemu. Może przyprawiła mnie o strach świadomość tego, że mój dawny przyjaciel, chce mnie zabić.:
- Alice, co ty robiłaś w wiosce deszczu? - Zapytał się mnie, odwracając w moją stronę. Spojrzał tym swoim chłodnym spojrzeniem, lecz już nie czułam w nim tyle złości i nienawiści co wcześniej.:
- Ja... Chciałam odwiedzić Ame Gakure. - Po raz pierwszy mój głos zadrżał i on to zauważył. Podszedł do mnie trochę bliżej. Bałam się, bo nie wiedziałam czy mogę się czuć bezpiecznie. Może i jestem na etapie próbnym, ale to chyba nie oznacza, że nie może mnie zabić?:
- Nie zabije cię. - Przerwał moje przemyślenia. Zmarszczył brwi, tak jakby to co pomyślałam było dla niego trochę wnerwiające. Tylko nie jestem pewna, kto tu powinien być bardziej wnerwiony. To nie ja słyszę kogoś myśli i bezczelnie na nie odpowiadam.:
- Jesteś taka przestraszona, że są one dla mnie aż za bardzo otwarte. - Odpowiedział idąc w stronę biurka. Wpatrywałam się w niego zdziwiona. Teraz miałam pewność, że potrafi on odczytać moje myśli tak jak Komuru. Natychmiast przerwałam przemyślenia zwracając się do niego.:
- Yahiko - Nie było mi dane dokończyć gdyż, błyskawicznie zjawił się przede mną i bez większego zawahania uderzył mnie dość mocno dłonią w policzek. Niemiłosiernie zaczął mnie piec, więc szybko przyłożyłam do niego moją zimną dłoń. Spojrzałam się na Yahiko zdziwiona. Nigdy, ale to nigdy mnie nie uderzył. Jedynie szturchnął, ewentualnie niechcący podczas treningu, ale nigdy specjalnie.:
- To, że jesteś na etapie próbnym, nie zwalnia cię ze zwracania się do mnie z szacunkiem. Dla ciebie jestem liderem. - Powiedział chłodno w moją stronę. Posmutniałam, spuszczając głowę. Tak się zmienił. Przez te 8 lat, taka różnica w charakterze? Dlaczego w ogóle grupa, która miała nieść pokój, zmieniła się w organizacje zabójców? Przecież zawsze chciałeś zatrzymać szerzącą się nienawiść, a teraz sam ją tworzysz. Jak w takim szybkim tempie mogły ci się zmienić tak wielkie marzenia. Podniosłam głowę by spojrzeć na jego twarz. Cała przepełniona nienawiścią i pogardą, ale to w stosunku do mnie? Nie wiem. Mam nadzieje, że nie. Przypomniałam sobie zaraz o Komuru, z którym przybyłam do wioski deszczu. Aktualnie mowa sprawiała mi trudności, ale musiałam znaleźć mojego towarzysza.:
- Gdzie jest mój wilk? - Zapytałam już spokojnym głosem. Dość pokazywania mojej słabej strony. Prawda, nadal byłam przerażona i miałam wrażenie, że w każdej chwili może poderżnąć mi gardło, ale postanowiłam to skrywać. To już nie jest ta sama osoba, która martwiła się o mnie, nie pozwoliła krzywdzić, ani doprowadzać do stanu w jakimś teraz się znajduję.:
- Piętro niżej. Konan zaprowadzi cię do twojego pokoju - Przerwałam mu.
- Oddaj mi go. - Odpowiedziałam oschle. Zmarszczył lekko brwi chyba przez to, że ton, którym się do niego zwracam nie pasował mu a to, że przerwałam jego wypowiedź, nie miał zamiaru tolerować. Nie wiem, może postanowił mi tym razem odpuścić?:
- Jak będziesz w pokoju, ktoś ci go przyprowadzi. A teraz wyjdź. - Jak rozkazał tak zrobiłam. Szybkim krokiem opuściłam to pomieszczenie starając się przestać myśleć na jego temat. Zamknęłam za sobą drzwi, zaraz opierając się o nie plecami. Odetchnęłam głęboko. Co ja tu robię? Przegryzłam lekko dolną wargę. Ogarniaj się Alice! Przestań tak o nim myśleć. Ale te perfumy... Zauważyłam Konan stojącą do mnie tyłem.:
- Chodź. - Powiedziała cicho idąc przed siebie. Szybko dorównałam jej kroku by nie zgubić się na zakrętach. Chciałam zapytać się, o co w tym wszystkim chodzi. Czemu Yahiko wkurzył się, kiedy powiedziałam jego imię. Czemu stworzyli coś takiego jak ta organizacja. Po co im bijuu i wiele, wiele podobnych pytań. Ze względu na niezręczną ciszę, postanowiłam, że zadam najprostsze:
- Konan? Czemu Yahiko tak się wkurzył kiedy powiedziałam jego imię? - Schowałam głowę w dół by nie widzieć jej spojrzenia. Miałam przeczucie, że nie będzie ono zbyt miłe.:
- Zrobił ci coś? - Zapytała obojętnie. Przez chwilę zastanowiłam się czy powiedzieć, czy jednak odstawić tę sprawę w cień.:
- Znaczy lekko... Uderzył w twarz. - Odpowiedziałam ciszej. Oczywiście, że skłamałam. Nie oszczędził mnie, a ja nadal czułam jak piecze mnie policzek. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za podbródek, podnosząc go do góry. Zauważyłam, że to Konan stojąca przede mną i wypatrująca jakiś śladów. Niestety miałam jeszcze lekkie zaczerwienienie. W jej oczach można było zobaczyć niezłe nerwy. Może jeszcze martwi się o mnie? W sumie mam już te 20 lat i nie trzeba o mnie tak dbać, jednak myślę, że dla Konan nadal jestem małą, nieuważną Alice. Mogę się mylić, ale zawsze warto mieć nadzieje. Kobieta puściła mój podbródek i bez żadnych komentarzy poszła dalszą drogą do mojego nowego pokoju. Ja oczywiście powędrowałam za nią. Oboje strasznie się zmienili, pod każdym względem. Może jedynie Konan jeszcze się o mnie trochę martwi, ale Yahiko... Czemu stałeś się taki oschły? Czy to przez śmierć Nagato? Przez to, że umarł stałeś się osobą, którą gardziłeś? Nie wierze w to. Wiem, że nadal w głębi serca marzysz o pokoju i o spokojnym życiu. Może i zmieniłeś trochę swój charakter, ale wiesz dobrze, że mnie nie oszukasz. Pomogę ci. Wróci dawny Yahiko, dawna Konan, a ja pomogę spełnić wam wasze marzenia, nawet jeżeli będę musiała umrzeć, aby tak się stało. Pomogę wam. Niestety nie zdążyłam ocalić Nagato. Ale teraz nie popełnię takiego błędu! Nie pozwolę ci umrzeć, Yahiko. Chociaż nie wiem, czy moje uczucia do ciebie są takie jak kiedyś, ale obiecuję, że nie dam nikomu cię zranić. Teraz już jestem pewna. Moim celem w Akatsuki, będzie doprowadzenie was do tego, o czym marzycie.
-----------------------------------------------
Jak dla mnie bardzo długi, nie wiem, czy z sensem, ale starałam się. Może być trochę nudny, ale obiecuje, że się poprawię. (Dotyczy to także błędów. Głównie literówek, które mogłam przeoczyć.)

15 komentarzy:

  1. Hmm.. no ciekawie się zaczyna. Jak Alice została sama z liderkiem to już myślałam, że dojdzie do jakichś zwierzeń, czy cuś ;) A tu tylko dostała w twarz... w sumie też fajnie. Podoba mi się ten mroczny Lider.
    Czekam na kolejny ;P
    Pozdrawiam,
    Hanami

    OdpowiedzUsuń
  2. takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Lubię lidera takiego mhhrocznego :3 Ale bez przesady, żeby kobietę bić? No, nie ładnie, Yah.. Dobra, nie dokończę, bo mnie też może spoliczkować :D Rdział był średniej długości. No mogłaś się bardziej postarać xD Oczywiście żartuję. Tak trzymaj, Melodi^^

    PS: Painta ściągnęłam, ale nie ogarniam czy z licencja, czy bez. Teraz to muszę tylko wiedzieć, jak to coś pokolorować, żeby mi lini kontór nie zakryło, lol. NA razie pomalłu^^

    Pozdrawiam^^

    Tenone Uzumaki^^ (Katsumi :3)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak masz z licencją to w lewym górnym rogu będzie pisać "trial" przy nazwie. Chyba :P

      Usuń
    2. http://www.mediafire.com/?ed98m1hco5agdae
      ściągnij to co jest w tym linku. Rozpakuj to do folderu, w którym posiadasz Paint tool Sai. Jak będzie przenosić wszystko z tego linku co ci wysłałam, zapewne zapyta się czy zastąpić pliki o takich samych nazwach czy zachować oba. Ty musisz zastąpić. Po tym już powinno być oke. Otwierasz program plikiem o nazwie "sai" i masz pełną wersje :D

      Usuń
  3. O nowy rozdział widzę :D Pozwól, że zacznę od końca... Yahiko nie ma prawa mi jej dotykać bo nie ręczę za siebie! >.< Strasznie jest dla niej nie miły :c a ona nadal ślepo chce mu pomóc :c Trzymam za nią kciuki! I do następnej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Super notka. I nie była nudna. Czekam na next. Hyuna-chan.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna notka. W ogóle nie była dziwna, ani nudna. Czekam na next i życzę duużo weny! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojashinie! To jest chyba pierwszy rozdział na wielu blogach które odwiedził, który od dłuższego czasu tak poruszył moją wyobraźnie i po prostu aż mnie natchnął. Jest świetnie. Jako, że ja lubię zimnych bohaterów (tak, tak, powiedziałam ja, która stworzyła ckliwego i kochającego Itasia, którego równocześnie kochają wszyscy xD) to po prostu uważam, że Yahiko jest genialny. A Konan dalej nie lubię. Czeeeeeeekam.
    [darkxleaf.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże. To było genialne, przecudowne. Jesteś mistrzem. Świetnie piszesz, te wszystkie opisy zdarzeń, przedstawienie bohaterów i dialogi. To wszystko jest genialne i nadaje temu opowiadaniu jakieś głębsze znaczenie. Po tym rozdziale ide się ciąć XD i zamykam swojego bloga, bo to jest nic do tego co jest tu. Notka była genialna, a ja przeczytałam ja dopiero dziś przez moje zasrane lenistwo. Wyleczcie mnie z tego.
    Yahiko jest genialny. Postać jakie ubóstwiam, które się zmieniają później, ale najpierw są oschle. Fabuła zajebista. Sama główna bohaterka i jej przemyślenia. W tamtym rozdziale ładnie przedstawiona Konan tutaj bardziej Yahiko. Super. Blog jest genialny i same zdania są świetne. Tak wiem powtarzam się, ale ale... XD. Mogłabym cały czas pisać jak mi się ten rozdział podobał. Jednak muszę iść spać. Ehh... Było świetnie i czekam na dalsze. Masz mnie powiadamiać bo nie masz obserwatorów. A jak mnie nie powiadomisz to nasle na ciebie Boga ( Yahiko ) albo Deidare.
    Pozdrawiam. Wgl ile masz lat ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za bardzo miły komentarz. Od pierwszego zdania uśmiech pojawia się na twarzy :) + Z tym zamykaniem bloga to jakiż żarcik, ne? >o< Tylko byś spróbowała... ręka, noga, mózg na ścianie!
      A lat to mam 16 :P

      Usuń
    2. Proszę bardzo. Napisałam to co czułam :) ( jakie to romantyczne i wzruszające ;_______; ) U mnie nowy rozdział XD Zapraszam

      Usuń
  8. Hej znalazłam twojego bloga dzisiaj i postanowiłam zagłębić się w temacie jako że historia nie jest jeszcze zbyt daleko i nie ma tak dużo do ogarniania ( bo powiedzmy sobie szczerze jestem leniem i nie chciałoby mi się czytać 20 rozdziałów żeby być na bieżąco ^^) tak więc mogłam się rozerwać i miło spędzić wieczór za co ci dziękuje. Masz przyjemny styl pisania, wszystko jest tak jak powinno być w opowiadaniu, fajne opisy uczuć wewnętrznych jednak irytuje mnie lider i to że może wścibiać nos w nie swoje sprawy >.< tak nie wolno XD No i już uwielbiam cię za to że nie przesadzasz ze swoją główną postacią większość bloggerów (w tym ja też, niestety) ma tendencje do wywyższania swoich głównych postaci, tak jakby były bogami tu czegoś takiego nie ma. Alice jest silna jednak nie w ten brutalny sposób, po prostu neutralizuje zagrożenia na dodatek ma oryginalny charakter, członkini Akatsuki która wierzy że może jeszcze wszytko naprawić, ale czy jej się uda?
    Naprawdę mnie to ciekawi, dodaje cię do obserwatorów i czekam na nn.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haaa! No cóż, nie dodam cie do obserwowanych bo chyba nie masz tego gadżetu, w takim razie informuj mnie o nn proszę :)

      Usuń
  9. Przepraszam, że dopiero teraz przeczytałam, ale wcześniej nie miałam czasu itd. >.< -,-
    Zacznę w ten sposób...Yahiko to bezuczuciowy dupek, który wgl..wgl nie wiem nawet jak go określić. Sama się zdziwiłam, że ktoś może tak się zmienić. Jedna śmierć a tyle zamieszania robi w życiu. No i to Akatsuki...Rozdział taki..melancholijny, tak jakby smutny. Lubię takie, aczkolwiek mam nadzieję, iż już niedługo będzie trochę weselej, w końcu to Akatsuki.
    Yahiko błagam cię, zmień się i nie bij dziewczyn, które nic ci nie zrobiły, a cię kochają do cholery!
    Było kilka błędów, ale fabuła nadrabia.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń