4.10.2013

Rozdział 8. Temat ,,zamknięty".

PS. Polecam przygotować melisę do czytanie.

- Aaaaaliiice, zrób mi taką kanapkę! - Krzyczał co chwile Tobi, podskakując na krześle, obok mnie. Zaraz po "sprawdzeniu moich umiejętności" postanowiłam coś zjeść, zostawiając Komuru w pokoju. Na mój pech musiałam spotkać tę pomarańcze zaraz przy jadalni. Od tego czasu męczy mnie, żebym zrobiła mu coś do jedzenia. Oczywiście ignorowałam go, ale powoli tracę cierpliwość. Nie mogę zjeść w spokoju bo ciągle, ktoś krzyczy mi się nad uchem! Zrobiłam dwa ostatnie kęsy kanapki, po czym spokojna wstałam od stołu i umyłam brudny talerz. Nie mam zamiaru robić mu za kucharkę. Jak jest głodny, to niech sobie coś zrobi, a nie będzie mi głowę zawracać. Oparłam się rękami o blat kuchenny, robiąc jeden większy oddech. Coraz trudniej jest mi ukryć moją wściekłość. Do tego zabrali mi kominek, wstawiając jakiś telewizor. Szczerze powiedziawszy miałam nadzieje, że wpatrywanie się w ogień będzie moim jedynym zajęciem poza misjami. Sugerując oczywiście, że tu zostanę. Mój spokój po raz kolejny przerwał skaczący Tobi.:
- A-li-ce! Zrób-mi-ka-nap-kę! - Krzyczał sylaby odpowiednio do odbić od ziemi. Zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem, dając do zrozumienia, że nie mam ochoty przebywać w jego towarzystwie, jednak on to zignorował. Nie wiem, może na siłę stara się, abym w końcu go polubiła? Powoli zaczynam mieć takie wrażenie. Odwróciłam się do niego tyłem, po czym z górnej szafki wyjęłam jedną szklankę. Ignorując jego wrzaski, krzyki i tupania, nalałam sobie kranówki i dalej nie zwracając na niego uwagi przeniosłam się do salonu. Pierwsze co mnie przywitało to krzyki każdego tam zebranego po kolei, a głównie dwóch osób.:
- No nie bądź taki, Kakuzu! Czasem trzeba wydać trochę więcej kasy! - Krzyczał Hidan, opierając się plecami o ścianę. Ich rozmowa odbywała się w kącie. Chyba chcieli, żeby było dyskretniej, a czy wyszło to już inna bajka. Zza moich pleców wyleciał Tobi z łyżką w  ręku i garnkiem na głowie. Mówił cicho, że jest rycerzem i należy mu się obiad za jego czyny... To nie możliwe żeby ktoś tak infantylny był członkiem tej organizacji. Musi być wstydliwy, albo zbyt popularny skoro ukrywa swoją prawdziwą twarz za maską. Jest prawdziwym błaznem lub nie, jego krzyki powoli wytrącały mnie z równowagi, gotowało się we mnie, ale starałam się tego nie pokazywać. Żeby tylko przestał gadać. Postanowiłam, że go trochę powypytuje.:
- Tobi, mógłbyś mi wszystkich przedstawić? - Zapytałam spokojna, lekko przymykając oczy.:
- Oczywiście! - Wskazał łyżką na dwie osoby w rogu. - Siwy Hidan, skąpy Kakuzu! - Następnie przeniósł "broń" na kanapę. - blondynka Deidara-senpai, chwast Zetsu i rybcia Kisame. - Następnie wskazał na mały stolik. - Straszny Itachi i dziewczynka Konan - Dumny, założył ręce na biodra. - Teraz Tobi dostanie kanapkę? - Zapytał z nadzieją w głosie.:
- Nie. - Odpowiedziałam chłodno idąc w stronę fotela. Na szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi, prócz załamanego Tobiego, który w kółko powtarzał moje imię. Szybko usiadłam, odstawiłam pustą szklankę na szafeczkę obok siedzenia i złapałam pilot. Fotel bardzo wygodny, wykonany ze skóry, z jedną, mniejszą, błękitną poduszką do ozdoby. Można powiedzieć, że siedziałam obok Deidary, co już wprawiało mnie w lekkie oburzenie. Jakoś samo jego towarzystwo działa mi na nerwy... Co oni oglądają? Nuda. Klikałam przyciski na pilocie, zmieniając co chwile kanały. Nie chciałam ich zezłościć, chociaż nie obchodzi mnie to jak na to zareagują, ale naprawdę nie ma nic w tej telewizji. Jakieś wiadomości, nudy. Kątem oka widziałam jak osoby na kanapie, zaczynają się niecierpliwić, a w szczególności pan wybuchowy. Chcąc nie chcąc, szukałam dalej czegoś ciekawego wartego mojej uwagi.:
- Wakari, czy ty czasem nie przeginasz? - Warknął w moją stronę chcąc wyrwać pilota, ale szybko oddaliłam go tak, że nie był w zasięgu ręki chłopaka. Po za tym, znowu nazwał mnie po nazwisku. Za dużo sobie pozwala blondyneczka!:
- Czy nie wspominałam czasem, abyś nie zwracał się do mnie po nazwisku? - Także warknęłam, obrzucając go wrogim spojrzeniem. On uśmiechnął się chytrze, co wprawiło mnie w jedną, wielką nerwice. Naprawdę jestem człowiekiem opanowanym, trudno mnie rozzłościć i sprowokować, ale przez tego idiotę tracę wszelkie spokojne myśli.:
- Nie przypominam sobie, WAKARI. - Powiedział przybliżając się nieco. Nacisk, który dał na moje nazwisko, pozbawił mnie wszelkich hamulców. Wcześniej jeszcze posiadałam jakąś cierpliwość do przedrzeźniania, ale teraz... Już szykowałam pięść, którą miałam mu pogrozić, ale zaciekawiła mnie wypowiedź jego krzaczastego kolegi, który gadał sam ze sobą.:
- Ej, co to za dziewczyna? Alice Wakari. Aaa no taaak, zapomniałem. Może jest smaczna? Niee, nie woln... O! Czy przypadkiem Sayuri nie wspominała coś o niej? Jaka Sayuri? No wczoraj, z Rakurai. Ciii! - Patrzyłam na niego jak na idiotę. Sam do siebie gadał, zadawał pytania i odpowiadał. Nawet sam się uciszył. On powiedział, że Sayuri z Rakurai coś o mnie wspominała? Zna mnie? Moja mina z poirytowanej, zmieniła się w zaciekawioną.:
- Co to Rakurai? - Zapytałam zaciekawiona wychylając się z fotela. Jedną rękę położyłam na klatce Deidary, przyciskając go do oparcia kanapy, abym mogła w spokoju porozmawiać z krzaczastym. Drugą rękę położyłam na jego kolano, żeby się ustabilizować. Nie wiem czy mu to odpowiadało, czy też nie. Nie obchodzi mnie jego zdanie. Chce tylko dowiedzieć się, kto to jest Sayuri, co to Rakurai i skąd cokolwiek o mnie wie. Mimo iż byłam płatnym ninja, nie podawałam nikomu mojego imienia, więc skąd? Zetsu siedział i myślami walczył sam ze sobą. Trochę to dziwnie wyglądało, ale w końcu odezwał się.:
- Pewna organizacja... - Nie dokończył, gdyż przerwał mu Deidara, który przez chwilę był nieźle zdezorientowany.:
- Wystarczy tego. - Warknął łapiąc mnie za ramiona i lekko odpychając na moje wcześniejsze miejsce pobytu, czyli fotel. - Zetsu, ten temat jest zamknięty. - Zwrócił się do niego, nieco zdenerwowany.:
- Wybacz, wybacz, ale ostatnimi czasy strasznie nudno się tu zrobiło. - Powiedział, po czym zaczął wbijać się w kanapę. Po krótkiej chwili, już nie było go na wcześniejszym miejscu. Zwyczajnie zniknął. Zdziwiło mnie to, ale nadal byłam ciekawa co to za organizacja. Co prawda nie miałam nadziei, że jestem kimś kogo inni potrzebują. Zwyczajnie chciałam zarobić. W moich myślach pojawiła się scena, w której ta Sayuri, dowiedziała się, że znajduję się w tym miejscu, a chciała skorzystać z moich usług. Możliwe, że to dość aroganckie, ale od dawna nie mam nic do stracenia, a chętnie bym coś zarobiła.
Patrzyłam się wyczekująco, a to na odwróconego do mnie blondyna i na Kisame wpatrzonego w jakiś film akcji. Żaden z nich nie chciał odezwać się ani słowem. Odwróciłam się w nadziei, że ktoś z poza tych dwóch usłyszał naszą rozmowę i wyjaśni mi te sprawę, ale niestety mieli własne, nudne zajęcia. Z  powrotem wróciłam do Deidary i Kisame. Spokojnie wyczekiwałam aż któryś z nich w końcu pęknie. Trochę to dziecinne, ale podobno działa. Szczególnie na ludziach mało cierpliwych. W tym momencie spojrzałam się na zamyślonego blondyna. Wpatrywał się dokładnie w ścianę, ale raczej to jego myśli stanowiły jakieś zajęcie. Szaro niebieskie tęczówki... One odwracały uwagę od wszystkiego co się działo w około, szczególnie kiedy ich właściciel był blondynem. Szybko wróciłam do rzeczywistości, kiedy zauważyłam jak powoli zaczynam go denerwować. Lekki tik w oku i grymas na twarzy był tego dowodem. Jeszcze tylko trochę. Nagle chłopak całkowicie zmienił minę, jakby coś o czym pomyślał był jedynym trafnym rozwiązaniem.:
- Wakari, widziałaś dzisiaj Sasoriego? - Zapytał się w moją stronę. Ze spokojem na twarzy odwróciłam się tak, żeby kątem oka widzieć jego reakcje.:
- Może. - Odpowiedziałam z lekkim, triumfalnym uśmiechem. Widziałam jak po raz kolejny na jego twarzy pojawił się grymas. Wnerwiałam go, ale co mnie to obchodzi. Prawda, chce mu się odpłacić za zwracanie się do mnie po nazwisku, ale to chyba kiedy indziej. Na razie najbardziej obchodzi mnie moja prawdopodobna praca.:
- Z tobą nie da się dogadać. - Warknął odbierając mi pilota.:
- Wzajemnie. - Odpowiedziałam wstając z fotela. Obciągnęłam szybko sukienkę, gdyż przez moje wiercenie, trochę mi się "podniosła". Powędrowałam na miejsce gdzie wcześniej siedział Zetsu. W tej chwili obawiałam się, żeby nie pojawił się z powrotem na swoim miejscu. :
- Kisame, wytłumacz mi, co to za organizacja i kto to jest Sayuri. - Raczej rozkazałam niż zapytałam. Niebieski uśmiechnął się, zaraz śmiejąc krótko. Nie wiem, czy go zirytowałam, czy naprawdę rozśmieszyłam. Kisame Hoshigaki. Mistrz we władaniu mieczem, zabójca, a jednak da się u niego wytworzyć jakąś radość.:
- Dwa dni, a już taka pewna się zrobiła. Zupełnie nie przypominasz tej wcześniejszej wystraszonej ptaszyny, którą zobaczyłem pierwszego dnia. Posłuchaj. Temat Rakurai jest po prostu zamknięty. Może, kiedy zostaniesz oficjalnym członkiem, lider wprowadzi cię w akcję z nimi związane. Poza tym Sayuri nie należy do najprzyjemniejszych tematów. - Powiedział nadal szczerząc zęby.:
- Akcje? Czyli, że ta organizacja pomaga wam w łapaniu bijuu? A Sayuri? Powiedz mi kto to jest. - Po raz kolejny rozkazałam z powagą na twarzy. Był to dla mnie ważny temat. Zaciekawiłam się. Kiedyś moja ciekawość zaprowadziła mnie do wioski deszczu, co jest jednoznaczne ze spotkaniem Konan i Yahiko. Może jeżeli czegoś się dowiem, to podczas jednej z misji pójdę do nich, poproszę o przeniesienie tam i zrobię robotę za którą mi dużo zapłacą. Po raz kolejny będę spała na kasie w mojej rezydencji! Em... Zaczynam się zachowywać jak oni... Wymyślam sobie jakieś niestworzone rzeczy, w ogóle nie przemyślane. To zdecydowanie nie w moim stylu. Na prawdę muszę się ogarnąć. Przerwałam swoje myśli widząc zdziwioną minę Kisame i Deidary. Blondyn zaśmiał się głośno mówiąc przy tym:
- Pomaga nam? Czasem jesteś wręcz komiczna, Wakari. - Powiedział rozbawiony udając, że ociera łzy spowodowane "śmiechem". Trochę mnie to zirytowało bo nie miała pojęcia o co chodzi.:
- Wręcz przeciwnie, Alice. Jesteś bardzo zabawna, dlatego uchylę ci kawałek tajemnicy. Sayuri jest liderką Rakurai. Nie jest zbyt sympatyczna, a nawet zachowaniem podobna do Peina... - Nie dokończył, gdyż przerwał mu Hidan.:
- Ale ten jej biust. - Dopowiedział, zaraz wracając do rozmowy z Kakuzu, na temat jakiś wydatków. Wszyscy zignorowaliśmy jego krótkie wtrącenie, wracając do rozmowy. Wyczekiwałam dalszych informacji, ale nastała cisza, wokół naszej trójki. Kisame spojrzał się na mnie zdziwiony, tak jakby naprawdę nie wiedział o co chodzi w moim zachowaniu.:
- Hm? No co? Miałem ci powiedzieć tylko kawałek. Nic więcej. - Powiedział lekko rozbawiony wracając do oglądania telewizji. Skinęłam głową na znak zrozumienia, jednak to mi nie wystarczyło. Nadal byłam bardzo ciekawa... Pein?:
- Kim jest Pein? - Zapytałam nagle. Kisame wziął jeden głębszy oddech zakładając nogę, konkretnie kostkę, na kolano drugiej nogi i splótł ręce za głową.:
- Lider. Nazywa się Pein. Znaczy to jego przybrane imię. To prawdziwe raczej znasz. - Skinęłam głową. Niebieskoskóry uśmiechnął się po czym przymknął oczy. Albo ma dość moich pytań, albo na prawdę jest śpiący. Tak czy siak, on już mi nic więcej nie powie, Deidara też nie. Hidana wole nie pytać, bo z tego co usłyszałam, opisałby mi ją tak, jak nie potrzebuje. Aktualnie jest tylko jedna osoba, która mogłaby mi przybliżyć nieco informacji. Właściwie to dwie. Konan i Sasori. Czemu akurat oni? Konan była mi bliską osobą, a że mi pomogła i broniła mnie to czuje, że mogłaby mi powiedzieć coś więcej. A Sasori? Sama nie wiem. Mam wrażenie, że jemu jak i mnie nie ufają tak bezgranicznie. Dowodem jest jego ciekawość na temat przeszłości moich dawnych przyjaciół. Po za tym on mógł się dowiedzieć co nie co na temat, na który nie mam ochoty gadać, to i ja mam takie prawo. Co ja o prawie, jestem w organizacji przestępców...
Wstałam spokojnie z kanapy idąc w stronę Itachiego i Konan. Zauważyłam jak Deidara powoli robi się czerwony na twarzy. Szybko odwrócił się klnąc pod nosem na mój temat. Głupia nie miałam pojęcia o co może chodzić, dopiero po dłuższej chwili skapnęłam się, że powoli moja sukienka zaczyna odsłaniać to, czego nie powinno być widać. Po raz kolejny obciągnęłam ją, klnąc pod nosem na tą zboczoną blondynę. Jakiego to on musi mieć "farta" żeby odwracać się do mnie akurat w takiej sytuacji... Ominęłam go z lekką irytacją na twarzy.
Zauważyłam jak temat Itachiego i Konan natychmiast zamilkł kiedy podeszłam. Niestety nie zdążyłam usłyszeć o czym rozmawiali. Takie moje szczęście. Może o Rakurai? Dowiedzieli się czegoś i teraz nie chcą mi powiedzieć? Alice, na pewno, coś cie zaciekawiło i teraz nagle wszyscy zaczną o tym gadać. Odchrząknęłam i stanęłam przy nich. Wzięłam jeden głębszy wdech i zapytałam:
- Czym zajmuje się... - Nie było mi dane dokończyć, gdyż zostałam pociągnięta do tyłu. Jeszcze moment, a miałabym niemiły kontakt z ziemią, ale na szczęście odzyskałam stabilność. Kątem oka zauważyłam za sobą długie blond włosy. Wszystko już jasne. Zapewne mówili mi kłamstwa. Chłopak puścił moje ubranie dopiero wtedy kiedy weszliśmy do pustej jadalni, a przynajmniej wydawała się pusta. Odwróciłam się wściekła w jego stronę, ale zaraz odzyskałam spokój, kiedy zauważyłam jeszcze bardziej wnerwioną minę Deidary. To spojrzenie nie było takie, jakie zdążyłam już u niego ujrzeć. Zdecydowanie było przepełnione szczerą złością i gniewem.:
- Czy mówi ci coś nazwa "Temat zamknięty"? - Warknął nadal wściekły. Patrzył mi się prosto w oczy, co prawdopodobnie miało u mnie wywołać strach. Czy udało mu się? Po połowie... Może dlatego, że odkąd go poznałam, pierwszy raz widzę go tak wnerwionego.
Szybko przypomniałam sobie jego pytanie:
- Ta. - Odpowiedziałam od niechcenie. To jeszcze bardziej wyprowadziło go z równowagi. Wnerwiony zaczął chodzić we wszystkie strony po jadalni, robiąc kilka głębokich oddechów. Kiedy wielokrotnie przechodził obok mnie, usłyszałam piękną wiązankę przekleństw. Skoro tak cie do jasnej cholery wkurzyłam, to możne nie irytuj mnie tym chodzeniem w kółko tylko przywal mi! Cholera. Szkoda tylko, że nie mam na tyle odwagi, żeby powiedzieć to na głos. W tej chwili, bardziej z równowagi wyprowadzało mnie moje zachowanie, niż sam on. Wmawiam sobie, że to mnie nie obchodzi, ale... czy ja się boje? Na prawdę, nic nie rozumiem z jego zachowania. Może wprawia mnie w pewne obawy? Zacisnęłam dłoń w pięść by bólem zmusić się do rozmowy. - Możesz przestać chodzić i powiedzieć mi, czemu jesteś taki wkurzony? Wy nic mi nie chcieliście... - Przerwał mi.:
- Powtórzę, że to temat zamknięty! Dlatego nikt nic nie może ci o tym powiedzieć. A w szczególności Konan i Itachi. Gdyby dowiedzieli się, że temat Rakurai wyszedł po za nasze podstawowe grono rozpętałoby się jedno wielkie piekło. Naprawdę jesteś wnerwiająca, Wakari. - Warknął po raz kolejny, zaraz idąc do salonu. Zatrzasnął za sobą drzwi przez co lekko wzdrygnęłam. Ten... Ten cholerny... Uch... Rozluźniłam zaciśniętą dłoń biorąc jeden głębszy oddech. Czemu mam takie dziwne uczucia w środku? Zapytałam sama siebie. Poczułam lekki strach połączony ze złością i pewnego rodzaju smutkiem. Nie przyznaje się do tych uczuć, ale w tym momencie tak bardzo się nasiliły. Nie poznaje siebie samej. Nie wiem co się dzieje, nie mam pojęcia jak to sobie wytłumaczyć. Póki tutaj nie dotarłam nie czułam strachu, ani co gorsza smutku. Wszystkie te zdarzenia, coraz bardziej przypominają jakiś denny film, ze mną w głównej roli. Moje przemyślenia przerwał trzask szafki w kuchni. Odruchowo spojrzałam się w tamtą stronę, a moja mina z lekko zmartwionej wróciła do opanowanej.:
- Tajemnice są bardzo wnerwiające. - Powiedział beznamiętnie Sasori, wychodząc zza rogu. Zmierzyłam go badawczym wzrokiem. Na barku leżała jedna butelka otwartego sake, co znaczy, że przez cały czas pił? I zapewne usłyszał naszą rozmowę. Wziął jeden głębszy oddech, po czym udał się w stronę drzwi wyjściowych. Jeżeli on coś wie? A co jak też mi powie, że to temat zamknięty? Mam dość tych dwóch słów. Alice, czy ty się czegoś obawiasz? Naprawdę, jest z tobą coraz gorzej. Zmierzę sobie temperaturę jak tylko wypytam się o pewne sprawy. W ostatniej chwili, kiedy czerwonowłosy chwytał za klamkę zawołałam.:
- Sasori! Powiedz mi coś na ich temat. - Po raz kolejny rozkazałam podchodząc do niego bliżej. Zatrzymał się i nad czymś intensywnie myślach. Wpatrzony w jedno miejsce i jakby lekko zdenerwowany. Przeniósł swój wzrok na mnie. Po raz kolejny mogłam dokładnie ujrzeć jego czekoladowe tęczówki. Jak wcześniej, nie da się niczego po nich poznać:
- Jaki temat? - Zapytał nagle. Wzdrygnęłam się lekko. Jeszcze się pyta? No chyba wiadomo, jaki mogę mieć na myśli.:
- Rakurai. - Powiedziałam nieco ciszej. Po raz kolejny milczał, ale tym razem przez krótszą chwilę. Tajemniczy jest. Już drugi raz spotykam taką osobę, której myśli mnie ciekawią. Nawet jeżeli są to krótkie przemyślenia, to i tak ciekawa jestem, co mu po głowie chodzi. Odezwał się nagle:
- Nie wiem co to. - Chciał szybko wyjść z jadalni, ale zatrzymałam go, chwytając za jego płaszcz. Twarz miał odwróconą w stronę wyjścia. Mimo, iż - jak da się zauważyć - nie chce o tym gadać, to nie opiera się. Nie trzymam go za mocno, na spokojnie mógłby sobie wyjść. Czemu ciągle tu stoisz? Czemu po prostu nie pójdziesz, skoro twierdzisz, że nic o tym nie wiesz? Czemu czuje, że się wahasz? A co gorsza, czemu kłamiesz? Dobrze wiem, że temat Rakurai jest ci znany. Zwyczajnie to wiem. Mimo to... Sasori, czemu musisz być ciągle pod znakiem zapytania? Zupełnie nie mogę cie rozgryźć. Przytrzymałam mocniej jego płaszcz, kiedy poczułam, że chce wyjść. Znowu zatrzymał się. Nie rozumiem cię. Nie masz ochoty o czymś gadać to wychodzisz. Coś ci przeszkadza, też wychodzisz. Puściłam jego płaszcz, a on nadal stał w przejściu i czekał. Nastała niezręczna cisza. Jedynie było słychać jak oddycha, spokojnie i głęboko. Nad czym teraz myślisz? Obelgi na mój temat? Nie zdziwiłabym się. Po chwili wyszedł zamykając za sobą drzwi. Ja wnerwiona nadal patrzyłam się w miejsce, w którym wcześniej stał. Przez moje myśli przechodziły różne pytania, dotyczące jego osoby. Nie dość, że Rakurai jest dla mnie tajemnicą, to jeszcze on. A ja sądziłam, że coś mi powie. Cokolwiek. Wszystko co teraz wiem, dowiedziałam się od Kisame według którego jestem śmieszna. Ja? Naprawdę, tak bardzo ich nie rozumiem. Ich wszystkich. Coraz bardziej zaczynam uważać, że mój pobyt w tym miejscu, jest całkowicie pomylony.
- Powinnam być płatnym ninja, a nie zabójcą do cholery! - Krzyknęłam wychodząc z jadalni. Zacisnęłam mocno pięści idąc w stronę mojego pokoju. Miałam życie idealne. Dużo pieniędzy, piękny dom, szacunek u towarzysza, nawet kilku adoratorów, których Komuru przeganiał. To wszystko straciłam w zaledwie kilka minut, kiedy do mojej głowy przyszedł durny pomysł. Gdybym nad tym bardziej pomyślała, nie byłoby mnie tu. Nie spotkałabym Konan i Yahiko. Nie siedziałabym w tej dziurze i nie poznała was. Waszych charakterów, które zmieniły się kolosalnie. Pamiętam, że zawsze chciałam was spotkać, pochwalić się umiejętnościami i pokazać jak żyje. Teraz już nie wiem, czy ciesze się, czy żałuje, że znajduje się właśnie tutaj.
-------------------------------------------------
Jakoś poszło. Spore zamieszanie z tym Rakurai jak widać. Nawet zamieszało w głowie Alice.
Ile dialogów... normalnie jak nie ja :o
Żeby trochę was wtajemniczyć, oto jak wyglądają dwie z tych czterech co nas wcześniej odwiedziły: (Blondynka: Miyo, Ciemna: Shiru).

8 komentarzy:

  1. Ale Sasroi jest tajemniczy! Super rozdział, długi i wciągający. Fajny pomysł z tym Rakurai. Obrazek również mi się podoba! Pisz szybko następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. *.* Dobrze, że jest sporo dialogu, czasem wolę czytać dialog niż opisy. A ogólnie czuje się zbulwersowana tym że nie zrobiła Tobiemu kanapki... biedny Tobi umiera z głodu, a potem staje się zły i chce podbić świat.... XD Chyba coś ze mną nie tak... Ale pamiętaj że to jej wina że została wywołana 4 wojna, to przez to że jest głodny biedaczek. No a tak na temat to naprawdę super ; D A te laski z początku, mega fajnie opisałaś ich różnice charakterów ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Buuuaaaa czytałam w szkole zresztą jak zwykle. Jest taka nie dobra ehh. Bardzo mnie ciekawi ta organizacją i ogólnie co zamierzasz z nią zrobić. Jejku te twoje uczucia w opowiadaniu są cudowne. Uwielbiam je czytać po prostu kocham. Xd sasori widzę ze drinków, a co mu tam. Nie powiem w twoim opowiadaniu jest jeszcze bardziej zajebisty. Moja blondyneczka... Ehh zostawię go bez komentarza ale o tak go uwielbiam . Co do rysunków to jak zwykle swietne.
    Pozdrawiam i czekam xd ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dialogów dużo - miła odmiana :D
    Hahahahah nie no Tobi z garnkiem na głowie <3333333 chciałabym to zobaczyć XD i nie zrobiła mu kanapki za jego czyny ;___; należało mu się, ej! xd
    Jeszcze Deidara...ten to wie kiedy i gdzie spojrzeć xd
    Zgadzam się z Alice. Ta organizacja jest popieprzona xD ale i tak ich wszystkich uwielbiamy, nie? ;33
    Sasori...faktycznie jest dość tajemniczą osobą w tym opowiadaniu ;d
    No i nowe dziewczyny - charakterki to one mają ciekawe :D Świetne rysunki!
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero teraz znalazłam czas na przeczytanie xd *,*
    Tobi chce kanapkę! :c
    Rozdział był nawet długi ^^ Podobał mi się.
    Sasori.. mnie też bardzo dziwi i nie mogę go ogarnąć. Koleś zagadka! xD
    Zgadzam się z Neko, Twoje opisy uczuć są cudowne, też bardzo je uwielbiam :)
    Rakurai, Rakuari.. ciekawi mnie ten wątek. ^^
    Komuru do czasu wstąpienia Alice do Akatsuki odganiał jej adoratotów? xd Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, ale pewnie wyglądało komicznie. :3
    Obrazki śliczne ;]
    na prawdę - naprawdę
    Czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta blond na końcu wygląda jak ta od Enmy xD Dalej nie wiem nic o tym Rakurai, i tak mnie to wkurwia, że no nie mogę XD Dei jest zjebany ._. to nie on tu jest bogiem xDD A dialogii się spoko czyta xD
    [darkxleaf.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak troszkę podobna, aale Miyo ma jaśniejszą cerę i włosy też trochę się różnią :P

      Usuń
  7. Świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba jak potrafisz opisać dialogi opisując z perspektywy :D Kiedyś pisałam takie opowiadanie i masakra to było wbrew pozorom trudne ;) Hehe, wplatanie elementów komizmu w opowiadanie mi się bardzo podoba ;D
    No i Akatsuki, nie są takimi totalnymi kretynami (z wyjątkiem Tobiego) mają w sobie taką tajemnicę - super :D Uwielbiam, jak przedstawiasz Sasoriego :) Jest taki, ahhh <3 Tajemniczy, że masakra :D ale to jest takie pociągające - więcej Sasoriego ;D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
    Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń