4.23.2013

Rozdział 9. Niespodziewane wyniki.


Przeciągnęłam się leniwie na łóżku, po czym z przymrużonymi oczami spojrzałam na mały zegarek obok.:
- Siedemnasta trzydzieści cztery. - Powiedziałam leniwie zsuwając z siebie koc. Dwa dni temu kiedy starałam się dowiedzieć co to Rakurai, odbyło się coś podobnego do zebrania. Jako iż jestem na okresie próbnym, wejście do sali zgrupowania było dla mnie zamknięte, a także informacje tam się znajdujące. Uznałam, że już wystarczająco ich wymęczyłam moimi pytaniami na temat tamtej organizacji, więc nie wnikałam o czym tam rozmawiali. Nie sugeruje, że mnie to nie interesuje, bo bardzo chciałabym wiedzieć, ale... No właśnie. Działo się za dużo nowych rzeczy, do których prawdopodobnie będę musiała przywyknąć. Na przykład nagłe zniknięcia praktycznie całej organizacji. Po tamtym zebraniu każdy natychmiast wyszedł. Zostałam tylko ja i Sasori. Są dwa rozwiązania jeżeli chodzi o pytanie czemu on tu został. Pierwsze to, nie ufają mi. Drugie, nie ufają jemu.
Wzięłam jeden głębszy oddech. Od kiedy wszyscy gdzieś wybyli, nie mam co robić. Siedzę całymi dniami w pokoju i wpatruję się w piaszczysty obraz za oknem, codzienny widok zachodzącego słońca oraz rozmowy z Komuru. Chociaż to rzadziej. Wychodziłam tylko po coś do jedzenia i zaraz wracałam. Zawsze przechodziłam przez salon mając nadzieje, że jednak kogoś tam spotkam. Kogokolwiek, nawet Tobiego. Byleby zaradzić coś na moją nudę. Znowu arogancja? Alice, jest źle. Pomyślałam, przecierając lekko ręką oczy.:
- Kolejny dzień, kolejna nuda. - Powiedziałam, po czym powoli wstałam z łóżka i poszłam w kierunku łazienki, biorąc ze sobą czystą bieliznę i nowy strój, który przekazała mi Konan przed opuszczeniem organizacji. Rzuciłam ubrania na podłogę, zaraz zdejmując z siebie koszule i bieliznę. Spojrzałam na odbicie swojej twarzy. Lekko przymknięte, jakby zaspane oczy, rozczochrane włosy, rozmazany makijaż. Wzięłam jeden głębszy oddech po czym weszłam pod prysznic. Chłodna woda spływająca po moim ciele, wpływała na mnie w jakiś sposób kojąco, ale i wnerwiała. Raczej przez to , że ciepłą wodę mają tylko w nocy. Zanurzyłam głowę w krople wody zamykając oczy. Gdzie wy do cholery jesteście? Nie martwię się, chyba. Zwyczajnie nie chce znowu cię stracić Yahiko... A na pewno nie teraz, kiedy mam możliwość żyć przy tobie do śmierci. Pomagać ci, póki będę użyteczna i próbować, byś w końcu mnie zauważył. Wzięłam kolejny, głęboki oddech. Odkąd nie mam co robić, wzięło mnie na przemyślenia. Już wczoraj zauważyłam, że cały czas okłamuję samą siebie. Kłamałam mówiąc, że dam rade bez niego, że przeszłość mnie nie obchodzi. Właściwie to tylko w niej mogę widywać moich dawnych, uśmiechniętych przyjaciół. Ten widok sprawia, że nawet podczas okropnego bólu, potrafię się śmiać, po prostu być radosną. To naprawdę dziwne. Kiedyś nie myślałam nawet o tym, że zobaczę ich twarze, a jednak. Zakręciłam kurek wychodząc spod prysznica. Szybko wytarłam się ręcznikiem zaraz zakładając bieliznę. Spojrzałam znudzona na ubrania, które zostawiłam mi Konan. Z tego co wynika, będę miała do zabandażowania dość sporą części ciała... Pomyślałam załamana chwytając pierwszy materiał.

Owinięty biust, lekko ramiona, ręce do łokcia i część dolna. Została jeszcze tylko niebieska tunika i brązowa kamizelka.
Całe ubranie stroju, zajęło mi ponad 20 minut. Nie mam pojęcia skąd Konan je wzięła i jakoś nie bierze mnie ochota na rozmyślania nad tym. Przewróciłam teatralnie oczami, a kącik moich ust uniósł się delikatnie. Wzięłam czarną gumkę, która leżała na półeczce pod lusterkiem zaraz zawiązując włosy w wysokiego kucyka. Sprawnie umalowałam rzęsy i powolnym, ociężałym krokiem wyszłam z łazienki. Nawet chodzenie sprawia mi trudności kiedy wiem, że zaraz wracam do  dawnej nudy. Usiadłam na łóżku przymykając lekko oczy, ale zaraz je uchyliłam, kiedy usłyszałam znany mi głos zza drzwi.:
- Kakuzu! Następnym razem jak ktoś mi odetnie głowę to masz jej nie kopać, tylko od razu zszywać! - Krzyknął wnerwiony Hidan, który prawdopodobnie starał się dogonić towarzysza.
- To kosztuje. Następnym razem weź ze sobą pieniądze. Nic nie jest za darmo. - Warknął do niego.
- Ty pieprzony materialisto! - Odpowiedział Hidan. Dalej nie chciało mi się słuchać. Znowu będą się kłócić, że ten psychol, a ten tylko o pieniądzach myśli. To takie idiotyczne, że aż śmieszne. Po raz kolejny, szczery uśmiech zawitał na mojej twarzy, co trochę zdziwiło Komuru.:
- Kto by pomyślał, że kilka osób, w tak szybkim tempie zacznie na ciebie wpływać. - Powiedział spokojnie wskakując na łóżko. Ułożył się wygodnie w rogu, otulając się niebieskim kocem.
- Ze wzajemnością, Komuru. - Odpowiedziałam mu chytrym spojrzeniem. Może i mówi prawdę.  Nie mam ochoty się kłócić. Chyba na prawdę czuje, jakby coś w środku mnie było ucieszone, co prawda już dawno nie czułam tego uczucia, ale wydaje mi się, że jest szczere. Nie takie jak kiedyś, przepełnione sztucznością, a czasem ironią. Niesamowite jak czyimś głosem, można wywołać radość u człowieka. A czy to przypadkiem nie oznacza... Moje myśli przerwał Komuru:
- Tak dokładnie, Alice. Wrócili. - Powiedział spokojnie, kładąc swój łepek na pościeli. Już są? W końcu! Ile można czekać! Wstałam już pełna sił i wybiegłam na korytarz. Pierwsze co mnie spotkało to zderzenie z drzwiami, które niespodziewanie znalazły się na mojej drodze. Nie przewróciłam się, a starałam utrzymać równowagę. Niby tylko uderzyłam czołem o drewno, a czuje jak moja głowa miałaby zaraz eksplodować.
Spojrzałam wściekle na osobę, która wyłoniła się zza drzwi. Był nim dobrze mi znany mężczyzna o czerwonych, rozczochranych włosach i brązowych oczach. Spojrzał na mnie beznamiętnie, jakby analizował to, co stało się przed chwilą. Po jego zachowaniu można było stwierdzić, że jest śpiący, zmęczony, ledwo żywy i kompletnie nieobecny.:
- Mówi się przepraszam. - Warknęłam w jego stronę rozmasowując obolałe miejsce. Widać, że z mojego spojrzenia, które miało go zabić, nie zrobił nic, tylko wpatrywał się w moje poczynania. Czyżbyś doszedł do mojej listy osób, które wyprowadzają mnie z równowagi? Zasmucę cię. Deidary nie pokonasz. Po raz kolejny przesłałam mu mordercze spojrzenie po czym udałam się w stronę salonu, by zaradzić coś na moją nudę. Po trzech krokach zatrzymałam się. Wiem, że nie powinnam dopytywać się o Rakurai, ale to co zrobię, będzie ostatnim źródłem informacji. Odwróciłam się i znowu ominęłam stojącego Sasoriego.:
- Wszyscy wrócili? - Zapytałam zatrzymując się na chwilę. Czekając na odpowiedź wpatrywałam się w lekko oświetlony korytarz, zastanawiając się czy pójście do Yahiko będzie dobrym pomysłem. Może i pan tajemniczy mnie ostrzegał, ale mogły być to zwykłe słówka.:
- Tak, wszyscy. - Odpowiedział cicho. Zdziwił mnie trochę jego ton. Może i nie jestem tu od kilku lat, ale zdążyłam zrozumieć, że Sasori należy do osób, które nie za dobrze czują się w gronie innych ludzi. Stara się ich odseparować swoją niechęcią do wszystkiego i donośnym, pełnym odrażenia  głosem. Potrząsnęłam lekko głową, wyrzucając z niej myśli o tej osobie. Spojrzałam na niego oczekując nie wiadomo czego. Nie miałam pojęcia po co tu ciągle stoję i wpatruję się w jego zamyśloną, ale i trochę roztrzepaną twarz. Wygląda jak zwykły chłopak, a jednak jest w nim coś jeszcze oprócz bezlitosnego zabójcy. Tak mi się wydaję. Otrząsnęłam się po raz kolejny, przypominając, że mam coś ważnego do zrobienia. Odwróciłam się szybko na pięcie, ruszając powoli w stronę biura lidera. Nie zrobiłam więcej niż 3 kroki, a zostałam zatrzymana przez wcześniejszego rozmówcę.
- Dokąd idziesz? - Zapytał. Dźwięk jego głosu rozniósł się powoli po mojej głowie tworząc pewne ukojenie wewnątrz. To dlatego, że poczułam jak ktoś w końcu zaczął interesować się moim losem, wyborami, a przynajmniej tym co robię. Odwróciłam się w jego stronę. Stał wpatrzony we mnie i oczekiwał odpowiedzi.:
- Do Peina. - Odpowiedziałam spokojnie, nie dając po sobie poznać, że chciałabym, aby ta rozmowa dłużyła się i dłużyła. Nie poznaję sama siebie, ale na prawdę chcę.:
- Po co? - Po raz kolejny zapytał, wyrywając mnie z myśli. Ciekawość to droga to piekła, Sasori. Pisało tak w jakiejś książce, tylko tytułu nie pamiętam. Potrząsnęłam szybko głową przypominając sobie jego pytanie.:
- Chce się o coś zapyta... - Przerwał mi.
- Jeżeli o Rakurai, to jest najgorszy pomysł jaki mogłaś wymyślić. - Nagle poczułam, że cała miła atmosfera się rozpada. Ta rozmowa prowadzi do kolejnej zimnej kłótni, której w tym momencie nie planowałam rozpętać, a przynajmniej nie miałam na nią czasu, ani ochoty.:
- Dlaczego? - Zapytałam spokojnie. Poczułam się jak w jakiejś grze, gdzie każde słowo, każdy ruch, każde podniesienie głosu może spowodować nieprzyjemne sytuacje. Starałam się uspokoić serce, które powoli zaczyna przyspieszać i oddech, przez który jest mi duszno.:
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Zapytał odwracając się w stronę jakiś drzwi, ale kątem oka wypatrywał mojej reakcji. Bez zastanowienia kiwnęłam głową. Zauważyłam jak lekko zmarszczył brwi. Nie wiem czemu, nie miałam czasu zastanawiać się nad tym. Sasori chwycił za klamkę i szybko otworzył drzwi, wskazując mi ręką, abym udała się do środka. Z opanowaniem na twarzy weszłam pewnie do środka, choć nie wiedziałam czy to konieczne. Ciemno, za ciemno. Powoli zaczęłam wędrować ręką po ścianie, by znaleźć jakiś włącznik. Na szczęście Sasori mnie wyprzedził i zapalił światło, wybawiając mnie od bezsensownego szukania włącznika , który był po zupełnie innej stronie. Odchrząknęłam cicho, po czym zaczęłam dokładnie przyglądać się całemu otoczeniu. Jego pokój nie różnił się zbytnio od mojego. Jedynie miał inny kolor ściany i inaczej ustawione meble. Podeszłam do parapetu, zaraz zgrabnie na niego siadając. Trochę to dla mnie dziwne uczucie. Trudno się do tego przyznać, ale nigdy nie byłam w pokoju chłopaka. Coś jakby stres i dezorientacja. Nie zauważyłam a Sasori już siedział na swoim łóżku bez płaszczka, ubrany w czarną bluzkę, luźne spodnie i - z tego co zauważyłam - charakterystycznie dla nich buty. Plecami i głową oparł się o ścianę, podsunął jedno nogę do siebie, drugą bezwładnie położył na pościli. Prawą rękę oparł na podniesionym kolanie, biorąc przy tym jeden głębszy oddech. Nie wierze, że to mówię, ale teraz wygląda naprawę... pociągająco? Na pewno uroku dodały mu roztrzepane czerwone włosy, przymknięte, brązowe oczy i lekko uchylone usta. Nagle jego źrenice powędrowały w moją stronę.:
- Od czego by tu zacząć... - Powiedział sam do siebie zamykając oczy. Przez moment nastała cisza. Nie było nawet słyschać wiatru za oknem. Sasori uchylił lekko powieki wpatrując się w nieznany punkt na podłodze. - Rakurai jest organizacją zabójców, którzy uśmiercają dla pieniędzy lub pewnego rodzaju zabawy. Składa się z ok. 30 osób, w czym większość z nich to psychopaci. Liderem, a konkretnie liderką jest Sayuri Shiomi. Nikt nie wie jakich zdolności używa. Podobno każdy kto z nią walczył umierał, ale to mogą być tylko plotki. - Przerwałam mu.
- Czemu rozmawianie o tej organizacji jest zabronione? - Zapytałam zaciekawiona. Nie rozumiem co jest takiego zabawnego w zabijaniu ludzi. To... to jest smutne kiedy uśmiercasz jakąś osobę, która mogła mieć rodzine, plany na przyszłość czy nawet kochanka. Okrutne. Mówię tak, jakbym ja nikogo nie zabiła. Prze zemnie umarło bardzo dużo ludzi, głównie na wojnie. No ale skoro ją rozpętali, nie umieli żyć w spokoju, to raczej śmierć i tak była im dana, prawda? Z zamyślenia wyrwał mnie Sasori, który głośno westchnął:
- Przed tobą mieliśmy jeszcze jednego członka organizacji. Nazywał się Abimaru Tuji. Miał świetne umiejętności tropienia, prawdopodobnie najlepsze. Kiedy doszedł do Akatsuki, jego głowa była warta, no dość sporą sumkę. Przez to Rakurai zachciało się go pozbyć. Lider wiedział o tym, ale kazał trzymać to w tajemnicy przed nim. Nie wiadomo kto, ale wygadał się mu, a ten pobiegł do Peina, żeby to wytłumaczyć. Zapewne gdyby wiedział, że umrze, to by siedział na dupie. W skrócie mówiąc, miałaś nie wiedzieć, że jesteś w jakiś sposób związana z Rakurai, żeby nie powtórzyła się sytuacja z wcześniej. - Po skończonej wypowiedzi spojrzał się na mnie, prawdopodobnie oczekując mojej reakcji. Co ujrzał? Spokojną i opanowaną Alice. Przynajmniej na zewnątrz. W środku krzyczałam na siebie z mojej durnoty. Gdyby Sasori mnie teraz nie zatrzymał, byłabym martwa? Zabiłby mnie? Już nie wiem czego mam się spodziewać. Liczyć to ja raczej nie mam na co, ale co oczekiwać i co robić, żeby nie powodować problemów. Wszystko co ktoś zrobi jest problemem. Za twoją głowę dają sporą kasę, a ty i tak jesteś za to winny.:
- Dlaczego go zabił?! - Krzyknęłam do Sasoriego schodząc z parapetu. Byłam wnerwiona? Bardzo. Dlatego wybuchłam. Nie mogłam już trzymać tej wściekłości. Wręcz gotowało się we mnie przez to co teraz usłyszałam... Chłopak obrzucił mnie także lekko wnerwionym spojrzeniem, jakby wyrwała go z przyjemnej drzemki.:
- A skąd ja mam wiedzieć i nie drzyj się. Ta rozmowa ma być tajemnicą. Po za tym co się tak wnerwiłaś? - Zapytał zamykając oczy. Opanowałam się lekko, bo w sumie to nie mam za co drzeć się na niego, ale wiadomość, że ktoś chce mojej głowy przyprawia mnie o dreszcze i nerwy.:
- A jak mam być spokojna?! Ktoś chce mojej głowy! - Po raz kolejny krzyknęłam podchodząc do łóżka. Sasori lekko uchylił powieki, po czym obrzucił mnie wrogim spojrzeniem. Trochę straszne... Nawet przez chwile zawahałam się przed kontynuowaniem tej rozmowy.:
- Po raz kolejny. Nie krzycz. - Warknął. - Po za tym nie mówiłem ci, że chcą cie zabić. Tylko opowiedziałem o sytuacji, która wydarzyła się wcześniej. - Powiedział stanowczo. Na mojej twarzy za widniała zdziwiona mina, która miała go zmusić do dalszego gadania. Wziął głębszy oddech po czym powiedział.:
- Ty jesteś inaczej z nimi związana. Słuchaj uważnie. Rakurai pracuje w grupach 4 osobowych. Jest tam jedna najsilniejsza, jak uważają, drużyna, która ciągle podróżuje. Do niej należą: Sayuri Shiomi, czyli liderka organizacji, Megumi Kurofuji, medyk, Shiru Harada i uwaga, skup się, Miyo Wakari - Po skończonej wypowiedzi, Sasori zaczął uważnie mi się przyglądać. Tak zdziwiona Alice to nie codzienny widok. W mojej głowie szumiała jedna osoba. Jej imię odpychało inne myśli, przez co było w centrum. Ta dziewczyna... Miyo Wakari. Osoba, którą myślę, że kojarzę, a jednak nieznajomy człowiek. Członek mojej rodziny.
--------------------------
Dopiero teraz ogarnęłam, że już 9 rozdział, a wgl. nic nie powiedziałam o czytelnikach :c
Muszę wam przyznać, że nie sądziłam, że mojego bloga będzie ktoś czytał.
Jak czytam wasze komentarze, to mam jednego, wielkiego banana na twarzy, też wtedy, gdy ogarniam jakie błędy zrobiłam. Cieszę się bo dzięki wam, mogę się poprawić, albo cieszyć z udanego rozdziału. :) Także no, dziękuję wszystkim komentującym za tego rodzaju pomoc, no i także czytającym :)
A no i jeszcze dziekuję kochanej i upierdliwej Oli, która mnie popędza do pisania rozdziałów, czasem podnosi na duchu i daje dobrego kopa w dupe. Dziekuję :D
A no i jest jedna sprawa: Myślała na zmianą szablonu, ale nie wiem do jakiej szabloniarni się udać. Polecicie jakąś?
 EDIT:
Gomeeen! Zapomniałam pokazać wam, jak wygląda ten strój.  -_- Baka Melodi... Na usprawiedliwienie: to dlatego, że każdy mnie pospiesza xD A no i bez cieniowania bo leń. :d


11 komentarzy:

  1. No. Gomen, nie pisałam wcześniej, ale miałam na głowie egzaminy z klarnetu i różne dupne przesłuchania -,-

    To tak. Dobrych szabloniarni jest kilka. Dusza Anayi, Pandas Graphic, Land Of Grafik. To są moje zaufane szabloniarnie.

    Rozwaliło mnie to: "Czyżbyś doszedł do mojej listy osób, które wyprowadzają mnie z równowagi? Zasmucę cię. Deidary nie pokonasz." No normalnie zaczęłam się śmiać jak głupia xD Ale czytałam dalej xD Pisz częściej xD Lubię czytać, nawet uwielbiam czytać twoje opowiadania ;333333

    Pozdrowionka.
    Yami. (dawniej Tenone ^^)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku *.* jak ja lubię takie zachowanie Sasori'ego. Sama nie wiem czemu. Przecież on był wredny XD
    Wgl ogarnęłam ten rozdział wczoraj, ale dziś przeczytałam jeszcze raz. XD W sumie to tak jak już powiedziałam uwielbiam takiego Sasoriego. Tylko kurde mogłabyś nadal trochę Yahiko ogarnąć. Xd
    Jeszcze te twoje opisy wszystkiego. Kurde ogólnie nie lubie tego czytać, ale u ciebie aż chce ich nadmiar. Jakoś mam taki senstyment do tych twoich opisów. A najbardziej uczuć. Xd
    Było parę błędów, chyba dwa. Przynajmniej tyle zauważyłam XD. hmm Wakari. no to teraz jeszcze bardziej mnie zaciekawiłas XD
    Co do szabloniarni. Ja mam szablony z Duszy Anayi i ogólnie jestem zadowolona XD.

    OdpowiedzUsuń
  3. 30 osób mordujących dla zabawy i kasy, całkiem interesujące zajęcia mają. xD
    Mam wrażenie, że ten rozdział taki jakby krótszy niż poprzednie, no ale nic.
    Sasori uratował naszą Alice przed Peinem. :3 Podobała mi się ich rozmowa i bardzo zaciekawiła mnie ta kobieta z klanu Wakari. Ciekawe czy spotka Alice.. ;>
    Mówisz, że chcesz zmienić szablon.. hm... polecam Akemii, Anayę i dziewczyny z Krytycznej Bieli. Wszystkie tworzą cudowne prace. Osobiście mam od nich szablony i nie jestem rozczarowana. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. *.* Mam kompleks. Wgl ta rozmowo-kłótnia z Sasorim <3 Tak samo jak moją poprzedniczkę bawił tekst z Deidarą XD I też mam wrażenie że ten post jest krótszy ; p Sorry że tak późno przeczytałam, ale nie miałam czasu ; D Czekam na następny!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesujące ;) Osobiście ciekawi mnie wątek Sasori - Alice, ale nie wiem dlaczego. Coś tu mi się kroi... ^^
    Pozdrawiam, Hanami

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko :D Jak ja kocham Sasoriego u ciebie ;D aż mi głupi, że u siebie na blogu go wyśmiewam xD anyway, bardzo fajnie go wykreowałaś, taki spokojny, obojętny, tajemniczy - aww :D Chcę go więcej ;D
    No i nie pozwolił Alice na wpakowanie się w kłopoty ;D Może zabuja się Akasunie? :P Walić Yahiko, on ma Konan xD No w każdym razie, mam nadzieję, że nie uśmiercisz go, jak w anime :P
    Notka chyba krótsza się wydaję, bo tak dobrze się ją czyta :D :D
    Czekam z niecierpliwością na next :)
    Życzę weny i pozdrawiam :)
    [www.naruhina-lovestory.bloog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam cię do "The Versatile Blogger Award". Więcej informacji na http://zakazaneszczescie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak przeczytałam wszystkie rozdziały i spodobało mi się ! :D
    Dodałaś Alice bardzo fajny charakter :)
    Fajnie Sasoriego opisałaś jest taki inny ! xD Nie wiem jak to opisać :D Ale podoba mi się i czekam na następny ;)
    Buziaki ! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww- świetnie zaczęta wypowiedź, anyway. Zakochałam się w tym chapterze wątek SasoAli, przynajmniej ja tak go nazywałam jest cudowny ahhhh oni do siebie pasują, takie dwa inne światy. Zawsze kochałam Sasoriego, ale tu jest poprostu idealny. ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM. Rozdział nie za długi, niestety, ale strój mi się strasznie podoba niech zostanie na dłużej :)) czekam na kolejną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowymaja 14, 2013

    adousgohsainlndsiphdfpniodcposan kurde nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ahh, ten Sasori jest boskie taki, taki tajemniczy...Zgadzam się z Hana-Chan, Alice ma również ciekawy charakter, który też się wyróżnia. Poooozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam tego bloga 4 30 a ja dalej mam ochotę czytać!
    liczę na dalsze rozdziały i być może romans z sasorim!

    OdpowiedzUsuń