Ostatnie badanie ciśnienia, źrenic, dotyk wcześniej zranionego miejsca. Wszystko jak należy. Brak gorączki, jakichkolwiek ubytków.:
- Jesteś już zdrowa. Możesz wracać do siebie. - Stwierdził Sasori, po czym wypił ostatniego łyka kawy. Alice powoli podniosła się do siadu przytrzymując przy tym cienką kołdrę, aby nie osunęła się z jej na pół nagiego ciała. Dawno nie miała tak długiego "wolnego".:
- Już wczoraj byłam. - Odpowiedziała ochryple z delikatnym uśmiechem. Akasuna rozsiadł się wygodnie i spojrzał na nią zaspanym wzrokiem.:
- Nie tobie oceniać. Konan przyniosła ci ubrania. Leżą na półce za łóżkiem. - Powiedział wskazując na omawiane miejsce. Alice automatycznie spojrzała tam i wstała powoli z łóżka ukazując swoje piękne ciało w bieliźnie. Chociaż dla Sasoriego nie było to nic nowego, nie chciał jej zawstydzać. W końcu już widział ją w takiej okazałości, kiedy musiał opatrzeć jej rany. Oczywiście nie przyglądał się, w końcu wtedy każda minuta miała znaczenie. Podszedł do szafek i zaczął uporządkowywać wszystkie narzędzia medyczne.:
- Jeżeli chcesz mogę wyjść. - Upewnił się, że jego towarzystwo nie przeszkadza dziewczynie.:
- Akurat nie przeszkadza mi to. Ciało jak każde inne. - Powiedziała sięgając po stertę ubrań. "Nie jak każde." Przeszło mu przez myśl, kiedy jeszcze raz spojrzał na nią kątem oka. Nie dało się ukryć, jej uroda jest zjawiskowa.
Alice założyła na siebie ubranie, w którym kiedyś dołączyła do Akatsuki. Niebieska tunika do pośladków z grubym, białym pasem opierającym się o jej biodra. Do tego czarne krótkie spodenki i białe buty materiałowe sięgające do połowy ud. Na ramiona nałożyła ciemną zarzutkę z krótkim rękawem i szybkimi ruchami roztrzepała włosy.:
- Dziękuje za opiekę. - Skinęła głową.:
- Takie rozkazy. - Odpowiedział beznamiętnie nie przerywając wcześniejszej czynności. Alice zirytowała lekko jego ignorancja i nadmierna bezinteresowność. Chwyciła szybko za plastikowy kubeczek po wodzie i rzuciła nim w Akasune. Cóż... Nie można powiedzieć, że był to pocisk mogący zrobić guza, jednak wystarczył, żeby cokolwiek poczuć.:
- Co? - Odwrócił się do niej ze zirytowaną miną.:
- To było zwyczajnie niemiłe. - Skarciła go i wyszła z pomieszczenia. Sasori wrócił do przerwanych czynności. "W prawdzie, rozkaz był jednym z powodów dla których włożyłem wysiłek, żeby ci pomóc". Przeszło mu jeszcze przez myśl.
Czerwonowłosa wyszła schodami z podziemi i sprawnym krokiem szła przez lekko oświetlone korytarze. Dobrze wiedziała co ma teraz zrobić. Zatrzymała się przed drzwiami gabinetu lidera Akatsuki. Musi mu powiedzieć o tej kobiecie, ale w jakiej formie? Oficjalnie, a może na luzie? Czy ich relacje wpływają na status w organizacji? Jak w ogóle teraz powinny wyglądać ich relacje? "Cholera." Przeklęła w myślach i zapukała. Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał. Cierpliwie czekała. Kiedy usłyszała ciche, wymamrotane "Prosz" weszła powoli do dobrze już jej znanego pomieszczenia. Jak zwykle delikatnie oświetlone jedynie przez jedno okno. Podeszła bliżej biurka o które opierał się nie kto inny jak Yahiko. Ubrany jedynie w luźną granatową koszulkę na krótki rękaw i luźne szare materiałowe spodnie. Początkowo nie zwrócił w ogóle uwagi na osobę, która weszła tylko patrzył się w czyste niebo za oknem. Wypił ostatniego łyka ciemnego alkoholu i odłożył szklankę na biurko. Dopiero teraz zauważył kto przed nim stoi. Kiedy tylko zobaczył kobietę, która przez ostatnie kilka dni siedzi mu w głowie, złapał głęboki oddech.:
- Nie żebym się czepiała, ale o tej godzinie się raczej nie pije. - Zwróciła mu zgryźliwą uwagę Alice z głową spuszczoną na podłogę. Nie wiedziała na ile może sobie pozwolić. Nagle poczuła mocny uścisk wokół ramion. Yahiko przytulał ją tak mocno, jakby ktoś miał ją zaraz zabrać. Zdziwiło to Alice. To przez alkohol czy naprawdę tęsknił? Nie wiedziała, ale była jednego pewna. W jego objęciach cały stres i zmartwienia z niej natychmiastowo spłynęły. Złapał jej twarz w dłonie i oparł swojego czoło o jej. Dopiero teraz mogła wyczuć jak dużo alkoholu spożył. Mimo wszystko położyła swoje dłonie na jego i przymknęła oczy oddając się chwili.:
- Alice, moja Alice. - Powtarzał. - Co ja bym zrobił, gdybyś odeszła za wcześnie? - Zapytał bardziej siebie niż kobietę. Ta natomiast stała zdziwiona, nie wiedziała jak się zachować. Powinna rzucić mu się w ramiona, a może odepchnąć. W końcu zawiodła się na nim. Złapała jego dłonie i opuściła jednocześnie odchodząc o krok. Patrzyła na niego z poważną miną, ten z lekko zdziwioną.:
- Chodzi o ten alkohol? - Zapytał niewyraźnie. - To dlatego, że przez te trzy dni leżałaś tam. Nie wiedziałem czy zaraz nie trzeba będzie powtarzać akcji ratunkowej. - Alice chciała mu wytłumaczyć o co tak naprawdę chodzi, ale gdy tylko otworzyła buzię Yahiko mówił głośniej. - Ogólnie nie piłem. - Zaciął się. - Zbyt dużo. Ale dzisiaj... - Przerwano mu.:
- Nie o to chodzi. - Powiedziała Alice donośnym głosem. - Leżałam tam trzy dni i ani razu nie widziałam, żebyś przyszedł chociażby sprawdzić jak się trzymam. - Wzięła głęboki oddech. - Może nas coś łączy, może to zwykły sentyment, ale cholera trochę odpowiedzialności za, jak to sam określiłeś, TWOJE "rzeczy". - Powiedziała na wydechu akcentując ostatnie słowa. Była zdenerwowana, chociaż sama do końca nie wiedziała czy powinna.
- Nie chciałem widzieć cię w takim stanie. Miałem wyrzuty sumienia, że cierpisz przeze mnie. - Wytłumaczył się spokojnie, jakby to co mówi było oczywiste i zrozumiałe.:
- Oh, a o moim cierpieniu wewnętrznym już nie pomyślałeś? - Zmarszczył brwi. - Tak myślałam. Cóż za arogancja. - Odgryzła. Zanim jednak Yahiko zdążył jej odpowiedzieć, do pokoju wszedł Itachi również w luźnym codziennym ubraniu. Zastał dwójkę dobrze mu znanych ludzi, patrzących sobie w oczy w niedużej odległości. Może gdyby nie wiedział co jest na rzeczy zdziwiłby się delikatnie, ale dokładnie znał panującą między nimi relację.:
- Pein, Sayuri przyszła. - Oznajmił, a za chwile do pokoju weszła liderka Rakurai ubrana w krótkie bordowe spodenki z paskiem, grafitowa bluzka z ogromnym wycięciem na biust i brzuch oraz dwoma mniejszymi w miejscu talii. (Zdjęcie w galerii, rozdziałowe nr.15) Alice nie miała ochoty tu dłużej siedzieć, szczególnie, że przyszedł nieproszony gość.:
- To ja już pójdę. - Powiedziała cicho i zaczęła iść w stronę drzwi wyjściowych. Szybko zatrzymał ją Itachi.:
- Zanim to jednak zrobisz, pomóż mu dotrzeć do łóżka. Wygląda na zdenerwowanego. - Spojrzał się na nią wymownie. Wiedział, że teraz żadne rozmowy między liderami nie dojdą do skutku. Zdenerwowany lubi coś rozwalić, a w połączeniu z alkoholem, mogłoby to być coś większego niż krzesło. Ale wiedział też, że nie skrzywdzi Alice, a może nawet się przy niej uspokoi.:
- Raczej nie. - Odpowiedziała mu z poważną miną. Gdyby umieli czytać sobie w myślach, prowadzili by teraz poważną dyskusję.:
- W takim razie może Sayuri? Ja nie ma czasu, a do waszej dyskusji i tak dzisiaj nie dojdzie. - Itachi złapał za drugą opcję: wywołania zazdrości i niepewności, która poskutkowała. Podszedł spokojnie do drzwi ignorując zdezorientowaną minę liderki Rakurai. Alice dokładnie na nią spojrzała. "Wysoka, szczupła i te ogromne piersi... Jeżeli będzie musiała go położyć, to pewnie i rozebrać."Przeszło jej przez głowę. Po tych myślach szybko odwróciła się na pięcie, podeszła do Yahiko i przerzuciła sobie jego ramię przez szyje.:
- I tak miałam mu opowiedzieć o tamtej kobiecie. - Wydukała czerwonowłosa. - Gdzie masz pokój? - Szepnęła do Yahiko.:
- Oj przecież wiesz. Tam. - Wskazał wolną ręką na ciemne drzwi w rogu pokoju. Dopiero po kilku sekundach zrozumiał, że zaczyna mówić już zdecydowanie za dużo.:
- Tak się składa, że nie wiedziałam. - Odpowiedziała zgryźliwie Alice pod nosem. Na jego szczęście dziewczyna nie brała słów swojego lidera na poważnie. Zdążyli zrobić co najwyżej dwa kroki, a zaraz zatrzymała ich Sayuri.:
- Alice, chciałabym również porozmawiać z tobą. - Zwróciła się do niej. - Na osobności. - Dodała zaraz.
- Nie mam obowiązku rozmawiać z tobą. - Odszczekała jej Alice starając się utrzymać swoje emocje na wodzy. Nie przepadała za jej towarzystwem. Fakt, uratowała jej życie, ale wiedziała, że musiała mieć w tym jakiś swój cel.:
- Myślę, że zainteresuję cię, co mam do powiedzenia.
- Nie wydaje mi się. - Opowiedziała krótko. Całej konwersacji słuchał uważnie Itachi.
- On już się powoli niecierpliwi. - Powiedziała otwierając drzwi wyjściowe. Widząc nagłe zainteresowanie Alice uśmiechnęła się lekko. - Będę czekać w salonie. - Dopowiedziała i wyszła. Uchiha spojrzał się czerwonowłosą oczekując wyjaśnień.:
- Nie twoja sprawa. Z resztą, gdzieś ci się spieszyło. - Nie czekając na odpowiedź, razem z Yahiko udali się do jego pokoju. Itachi natomiast uznał, że może faktycznie nie jest to sprawa wymagająca jego interwencji i wyszedł. Zostali sami. Alice odstawiła, a nawet zrzuciła z siebie mężczyznę na łóżko. Chciała się rozejrzeć, ale ten niespodziewanie złapał za jej nadgarstek i pociągnął za sobą. Leżała na nim, między jego nogami z rękami wywiniętymi w cztery różne strony świata.:
- Chyba zapomniałeś, że jakieś pięć minut temu sprzeczaliśmy się odrobinkę. - Zauważyła. Sprawnie przełożyła nogi na zewnątrz i podniosła się powoli ostatecznie siadając okrakiem na brzuchu Yahiko.:
- To było aż pięć minut temu. - Odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem, który od razu sprawił, że kawałek jej złości się rozpłynął. Położyła dłonie na jego torsie i dokładnie nimi przejeżdżała badając każdy mięsień. Do głowy wróciła jej tamta cudowna noc. Odruchowo przegryzła dolną wargę i zaraz pochyliła się na nim, składając następnie namiętny pocałunek. Gdy tylko poczuła jak jego ręce wędrują powoli po jej udach, natychmiast przerwała i zatrzymała jego dłonie.:
- Miałam pomóc przygotować cię się do snu, nic więcej. - Skarciła go, a ten na to teatralnie przewrócił oczami. I faktycznie odrobinę ją to rozbawiło. Zsunęła się trochę niżej tak, że teraz siedziała na jego kroczu.:
- Chryste Alice, zdecyduj się. - Powiedział już bardziej zmęczony. Nie w sensie fizycznym. Dokładnie czuł bijące od niej ciepło przez cienkie spodenki. Aż ciężko było mu utrzymać ręce zdala od niej. Kobieta widząc jak ze sobą walczy uśmiechnęła się pod nosem i wstała na równe nogi. Pociągnęła go za ręce, aby podnieść tułów do siadu.:
- Dlaczego Itachi tak bardzo chciał mnie do ciebie wysłać? Myślę, że sam świetnie dałbyś sobie radę. - Zaczęła konwersacje, przy okazji zdejmowania górnej części garderoby Yahiko.:
- Bo byłem zdenerwowany, a ty mnie uspokajasz. - Opowiedział i oparł się rękami o łóżko. Po raz kolejny mogła rzucić wodzy fantazji oglądając jego ciało. Ten widząc jej zainteresowanie zaśmiał się cicho. To przywróciło kobietę do rzeczywistości.:
- Mógłbyś przestać wyczytywać moje myśli? - Zapytała zirytowana opierając ręce na biodrach.:
- W tym stanie to graniczy z cudem. Miałbym problem z przeczytaniem zdania na kartce, a co dopiero z myślami. To nie jest takie proste. - Odpowiedział ciągle z szerokim uśmiechem na twarzy.:
- To jak... - Przerwał jej.:
- To jest czytanie z mowy ciała, moja droga. - Odpowiedział jakby dumny z wypowiedzi. Mimo, że nadal czuła się urażona uśmiechnęła się pod nosem.:
- Jak jesteś pijany, twoja osobowość zmienia się diametralnie. - Zwróciła mu uwagę. On tylko wzruszył ramionami i przyglądał się jej. Jak rozgląda się po pokoju. Jaką zdziwioną i jednocześnie rozbawioną minę robi. Przez chwilę znowu zapomniał, że ona nic nie pamięta.:
- Nie dość, że arogancki to jeszcze z definitywnym kompleksem wyższości. - Powiedziała do siebie przejeżdżając opuszkiem palca po idealnym drewnie komody. Westchnął głęboko. "Już mi o tym mówiłaś." Pomyślał. Nie chciał dalej kontynuować opisu jego osobowości w konkretnie taki sposób.:
- Więc opowiedz mi co się tam stało? - Zapytał ogólnie, ale Alice zrozumiała o co chodzi. Automatycznie wstrzymała oddech kiedy przypomniała sobie tamtą kobietę. Podniosła głowę wysoko w geście pogardy tamtej osoby.:
- Pokonanie ninja wioski liścia nie sprawiło mi większego kłopotu. To była szybka akcja, ale zaraz pojawiła się kobieta o bardzo jasno niebieskich włosach. Wręcz wpadające w biały i złotych oczach. - Dokładnie pamiętała jej wygląd. Takiego przeciwnika wstyd zapomnieć. - Była nieludzko zwinna i szybka. - Miała w głowie każdy jej ruch. - Oprócz tego posługiwała się lodem. Tak sądzę. - Podeszła bliżej Yahiko i spojrzała mu prosto w oczy. - Chciała mnie zabić, ale to nie jest najważniejsze. Obroniłam się i przewierciłam jej brzuch na wylot. - Przełknęła głośno ślinę. - Stała jak gdyby nic się nie stało. Nawet się nie skrzywiła z bólu. Miała ogromną dziurę w brzuchu, widziałam jej jelita. Zwyczajnie sobie poszła. - Mówiąc to sama sobie nie wierzyła. Owszem, Hidan jest nieśmiertelny, ale przynajmniej czuje ból, może łaskotki. Ona jest czymś nieludzkim, karykaturą, wytworem jakiegoś szalonego naukowca. Yahiko widząc przerażenie Alice nie umieralnością swojej przeciwniczki nie wiedział co zrobić. Nigdy nie miał tak emocjonalnych styczności z drugą osobą. Pomyślał, że Alice może potrzebuje ciepłego objęcia, więc wyciągnął do niej dłoń. Jednak ona ją odtrąciła. Nie potrzebowała czułości, tylko logiki.:
- Nie wiem Alice. Zapytaj Sayuri, może ona coś będzie wiedziała. Jak tylko będę w stanie też zajmę się szukaniem informacji. - Zapewnił ją i to jedyne co mógł zrobić. Czerwonowłosa uśmiechnęła się do niego serdecznie i podeszła do drzwi.:
- Trzymam za słowo. A teraz kładź się spać. - Nie czekając na sprzeciw czy inne zdania od razu wyszła. Miała już dwie sprawy, które prowadzą ją do Sayuri. "To nie może być przypadek." Pomyślała wybiegając z gabinetu.
Po chwili znalazła się salonie. Tam znalazła Itachiego czytającego zwój z zaległej misji, Megumi siedziała razem z Miyo na kanapie i poważnie rozmawiały na temat "bezmyślności" Deidary oraz osobę, do której nie pała sympatią. Sayuri stała przy oknie wraz z Shiru i szeptały do siebie. Alice pewnym krokiem do nich podeszła.:
- Kto się niecierpliwi? - Zapytała trochę ciszej. Miała wrażenie, że chodzi jej o Orochimaru, chociaż nie miała pomysłu jak jej sekret mógł wyjść na zewnątrz.:
- Powiedziałabym na głos, ale jest tu za dużo par uszu. - Odpowiedziała spokojnie. Oczywiście miała na myśli Itachiego, jednak on się tą uwagą nie zraził i pozostał na swoim miejscu. Odstawił czytanie na bok, ale nadal z nosem w zwoju podsłuchiwał rozmowę kobiet.:
- Co wiesz o wężach? - Zapytała "szyfrem". Ledwo widocznie kącik ust Sayuri uniósł się.:
- Więcej niż ci się może wydawać. - Odpowiedziała spokojnie nie odwracając wzorku. Teraz Alice była już pewna. Ale skąd? Gdyby nie Itachi wypytałaby jakim cudem ona wie, ale w zaistniałej sytuacji musiała dokładnie przemyśleć swoje działania.: - Nie bój się, nie chce ci zaszkodzić. Tylko przekazuje wiadomość. - Dopowiedziała widząc zdekoncentrowaną minę Alice. Faktycznie taka była. " Co ta paskuda znowu planuje?" Przeszło jej przez myśl.:
- Czy fakt, że nie grzeszy cierpliwością to cała wiadomość? - Zapytała spokojnie Alice. Mimo, iż Sayuri ją przeświadczyła, że nie chce jej zaszkodzić, to trudno było jej w to uwierzyć.:
- Będzie na ciebie czekał jutro, na granicy kraju wiatru i rzek o godzinie 18. - Powiedziała ciszej, lecz nie na tyle, aby nikt poza nimi tego nie usłyszał. Choć to nie było jej zamiarem Itachi dowiedział się o planowym spotkaniu z "nieznajomym". Wiedział, że to prywatne sprawy Alice i nie wtrącałby się w nie, gdyby nie Yahiko. Obaj byli dla siebie jak bracia, a takiej gorącej informacji na pewno nie zatrzyma dla siebie.
-----------------------------------
Troszkę się zeszło, ale miałam strasznie dużo pracy w ten weekend. :| Już odliczam do wolnego :3
Do widzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz