3.23.2018

Rozdział 30. Drugie oblicze.


Wszedł pewnie przez jedne drzwi do gabinetu, ignorując panującą ciemność podszedł kolejnych drzwi w rogu pokoju. Itachi nie potrzebował światła, pamiętał drogę na pamięć. Pewnie i bez pukania wszedł do pomieszczenia w którym panowała podobna atmosfera. Różniła się jedynie drażniącym odorem alkoholu. Uchiha zostawił tabletkę oraz butelkę wody na szafce nocnej i zaraz otworzył okno z hukiem. Do pokoju wpadł przyjemny powiew świeżego, wieczornego powietrza. Za plecami usłyszał głębokie westchnięcia. Yahiko poczuł zimny wiatr na plecach i od razu przebudził się z, o dziwo, tylko lekkim bólem głowy.:
- Co ty tu robisz? - Zapytał podnosząc się na łokciach. - Jest dwudziesta godzina. - Stwierdził jeszcze bardziej do siebie.:
- Przespałeś cały dzień, a mam dla ciebie interesujące informacje. - Stwierdził Uchiha i rozsiadł się wygodnie na czarnym fotelu, opierając lewą kostkę na prawym kolanie.:
- Niecierpiące zwłoki? - Upewnił się mając nadzieje, że jednak będzie mógł jeszcze odpocząć od spraw organizacji.:
- Zależy czy jutrzejsze spotkanie Alice z niewiadomą osobą cię interesuje. - Odpowiedział zgryźliwie. Oczywiste, że go to interesowało. Yahiko wstał do siadu i rozciągnął kark po niewygodnie przespanym popołudniu.:
- Słucham.
- Podsłuchałem rozmowę Sayuri i Alice. Wakari ma się z kimś spotkać jutro o 18 na granicy kraju wiatru i rzek. Nie wiem z kim i nie wiem dokładnie gdzie, ale uznałem, że cię to zainteresuje. - Powiedział wszystko co usłyszał i wyczekiwał reakcji. Yahiko na początku z zewnątrz wydawał się być niewzruszony wiadomością, ale w głowie chodziło mu irytujące pytanie. "Z kim?". Ostatecznie wzruszył leniwie ramionami.:
- Nie mam żadnej podstawy, żeby ją kontrolować. - Przyznał niechętnie, ale taka była prawda. Oficjalnie on był szefem, a ona zwykłym pracownikiem.:
- Zrobisz jak uważasz, ale ostrzegam, że skończył się alkohol. - Powiedział wypatrując reakcji. Obstawiał, że przez brak wiedzy co robi Alice i z kim, jego lider po raz kolejny będzie szukał odpowiedzi w alkoholu. Yahiko nie odpowiedział, położył się z powrotem. Itachi widząc brak zainteresowania wstał i powiedział.:
- W takim razie idę z Kisame uzupełnić zapasy do wioski deszczu. - Podszedł do drzwi. - A ty zrób jak uważasz. Tylko nie postradaj przez nią zmysłów. - Dodał jeszcze i wyszedł. Yahiko wziął głęboki oddech i przymknął powieki. "Nie mam żadnych podstaw".

Jeszcze tego dnia Alice nie umiała znaleźć dla siebie miejsca. Megumi ciągle pytała jak się czuje i obiecała dostarczyć drugą soczewkę wraz z pudełkiem. Chciała pójść do Miyo i przekazać list od rodziców, ale ta patrzyła na nią z niechęcią. Być może udawaną. Z Yahiko nie miała ochoty rozmawiać. Wiedziała, że powinna być na niego zła, ale kiedy tylko go zobaczy całkowicie rozmięka. Przyszedł jej do głowy jeszcze Sasori, ale ten plan również szybko znikł. Finalnie uznała, że nie musi z nikim spędzać czasu, może posiedzieć sama, rozluźnić się i potrenować. Tak też zrobiła. Nie licząc obiadu i kolacji resztę dnia spędziła na jednej z dwóch, podziemnej sali treningowej. Była ogromna, w wysokości trzy piętra, w długości trzysta metrów. Przez chwilę zastanawiała się kto zdołał wybudować tak mocną konstrukcję.
Wzięła ciężarki z szafki przy wejściu i nałożyła je sobie na nadgarstkach i kostkach. I tak do końca dnia ćwiczyła walkę wręcz z drewnianą lalką treningową.

Yahiko również nie wiedział co ze sobą zrobić. Lekki ból głowy nie pozwalał zajmować się sprawami organizacji, a leżeć cały dzień w łóżku też mu się nie uśmiecha. Ostatecznie wpadł na ten sam pomysł co Alice. Ubrał na siebie bordową bluzkę na krótki rękaw i zmienił luźne dresowe spodnie na trochę bardziej dopasowane.
Idąc do jednej z sal treningowych, zauważył Alice przez okrągłe okienko znajdujące się na drzwiach. Ruchy wykonywała z gracją, pomimo ciężarków. Nie uderzała lalki, zatrzymywała ręce zaraz przy niej. Z tak dalekiej odległości był  stanie zauważyć jak przecina gwałtownie wiatr dłońmi i zaraz zatrzymuje je. Była całkowicie skupiona, nie przeszkadzały jej pierwsze kropelki potu. Strój ten sam, w którym pierwszy raz zawitała do organizacji Akatsuki, ale umiejętności zupełnie inne. Kiedyś umiała jedynie stać z boku i wspomagać innych poprzez kradzież chakry ich przeciwnika. Walka wręcz nie wchodziła w grę, już nie mówiąc o posługiwaniu się bronią. Dzisiaj jest silną kobietą, która po prostu zboczyła z dobrej drogi i teraz za to płaci.  Yahiko odwrócił od niej wzrok i poszedł do drugiej, wolnej sali. Trening pozwala zapomnieć o wszystkim.

Koło godziny 23:
Trzy kobiety w granatowych płaszczach stały przed dużymi, ciemnobrązowymi drzwiami wyjściowymi z organizacji. Jedna z nich, o różowych włosach była widocznie zniecierpliwiona.:
- Megumi, mówiłaś Miyo, o której wyruszamy? - Zwróciła uwagę do kobiety z opaską na lewym oku. Ta uśmiechnęła się serdecznie.:
- Oczywiście, ale powiedziała, że może się chwilę spóźnić. W związku z siostrą. - Odpowiedziała radośnie i oparła się plecami o ścianę. Żadna nie opowiedziała. Postanowiły, że poczekają w ciszy. O jej "romansie" wiedziała jedynie Megumi. Kryła ją właśnie w takich sytuacjach, czasem mało umiejętnie, ale wystarczająco. Sayuri nigdy nie wgłębiała się w sprawy osobiste swoich towarzyszek. Wiedziała, że są jej wierne i w pewnym sensie wdzięczne.

Tymczasem:
Krótkowłosa blondynka nałożyła spódnice na żebra i zacisnęła ją przez sznurek, zakończony dekoracją w kształcie podobnym do księżyca. Prędko nałożyła rękawy i wstała z łóżka. Spojrzała jeszcze raz na zrelaksowanego, półnagiego Deidare, który przyglądał się każdemu ruchowi dziewczyny. Ta tylko prychnęła, odwróciła się i zaczęła przeczesywać palcami poplątane kosmki włosów.:
- Wakari. - Zwrócił się do niej. - Chyba przydałoby się w końcu porozmawiać. - Dokończył wstając do siadu. Widząc, że tą nie interesuję co ma do powiedzenia, wstał leniwie i ubrał pierwszą bluzkę, jaka trafiła mu do rąk. Miyo jeszcze zarzuciła włosy do tyłu i zaczęła kierować się do drzwi. Zanim jednak złapała za klamkę, Deidara walnął otwartą dłonią o drzwi, tym samym przytrzymując je i blokując wyjście. Blondynka wzięła głęboki oddech.:
- Douhito. - Również zwróciła się po nazwisku. - Nie mam czasu ani ochoty na kłótnie. - Odpowiedziała grożącym tonem. Na nim jednak to już nie robiło wrażenia. Przyzwyczaił się, że za każdym razem, kiedy robi coś wbrew jej wyobrażeniom dostaje puste groźby.:
- Poważnie porozmawiać. - Sprostował. Złapał za jej biodra i sprawnie obrócił tak, aby stała z nim twarzą w twarz. - Na pewno zdajesz sobie sprawę, że to jest coraz bardziej ryzykowne. - Pociągnął ją za sobą w stronę łóżka, aby usiąść i na spokojnie wszystko przeanalizować. Ta zaprotestowała mniej więcej na środku pokoju.:
- Oczywiście, że tak! - Krzyknęła zdenerwowana i lekko skołowana.:
- Coraz częściej znikasz, a Megumi niedługo skończą się wymówki. - Powiedział ciszej trzymając poważną minę.:
- Akurat jeżeli Sayuri się dowie, nic się nie stanie. - Skrzyżowała ręce na piersi.:
- Stanie. Sayuri powie Peinowi i wszystko trafi szlak. - Zdenerwował się. - On kurczowo trzyma się zasad i karze za niesubordynację. Co prawda nie wiem, czy robi to świadomie, czy takie dostaje rozkazy. - Dodał już spokojniej.:
 - Rozkazy? - Zapytała od razu.:
- Kiedyś Sasori uważał, że coś ukrywa i zaczął szperać. - Odszedł od Miyo i oparł się pośladkami o biurko. - Oczywiście jak Pein się dowiedział od razu dał mu nauczkę, ale nie wiedział że Akasuna zdobył kilka informacji. - Miyo podeszła dwa kroki bliżej.:
- No przejdź w końcu do konkretów. - Powiedziała zniecierpliwiona.
- Sasori uważa, że ktoś stoi jeszcze wyżej niż lider i wydaje polecenia. Co w sumie by się zgadzało.
- To znaczy? - Dopytywała ciągle. Deidara wziął głęboki wdech i kontynuował.:
- Prywatnie Pein, a raczej Yahiko, jest jak każdy z nas. Powiedziałbym nawet, że jesteśmy dla niego kolegami. - Zaśmiał się pod nosem. Te słowa po prostu brzmiały mu komicznie, ale było w tym ziarnko prawdy. - Tyle że coś każe mu kurczowo trzymać się zasad. - Miyo z zaciekawieniem słuchała każdego słowa. Jak to bywa w rodzinie Wakari, ciekawość góruje. Kiwnęła głową na znak zrozumienia.:
- Ale to tylko teoria. Nie ma żadnego potwierdzenia. Może być zwyczajnie dupkiem. - Stwierdził i uśmiechnął się do Miyo. Ta odwzajemniła.:
- No cóż, ale nie o tym powinniśmy porozmawiać. - Powiedział na wydechu.:
- W takim razie słucham. - Opowiedziała niechętnie.:
- Dołącz do Akatsuki. - Powiedział od razu. Miyo zszokowana stała i patrzyła się w jeden punkt na drzwiach. W głowie przetwarzała sobie co powiedział i czemu to powiedział. Nie była w stanie tego zrozumieć. Nigdy nie myślała co dalej zrobić z ich relacją, ale przejście tu oznaczałoby, że widywaliby się coraz częściej. Czy to jest w ogóle to czego chciała?:
- Nie. - Odpowiedziała krótko chowając wzrok pod grzywką. Widziała swoje buty, nogi, które zaczynają się trząść. Ale czemu? Bała się myśleć o przyszłości, zawsze żyła teraźniejszością, a to miała być tylko przygoda połączona z przyjemnością. Chciała pójść w stronę drzwi, ale zatrzymał ją Deidara.:
- W takim razie ja już nie chce ryzykować. - Powiedział wyczekując jej reakcji. Ta nastąpiła szybko. Odwróciła się do niego na pięcie.:
- Wyobraź sobie, że to nie jest takie proste. - Powiedziała trochę zdenerwowana, trochę osowiała.:
- Co w tym trudnego? - Zapytał wyzywająco, co bardziej zirytowało dziewczynę.:
- Sayuri mi pomogła. Zabrała mnie od Orochimaru, w jakimś stopniu zastąpiła rodzinę. - Zacisnęła mocno dłoń w pięść. - Rakurai różni się od Akatsuki. Zarabiamy nie tylko zabijając. Nie mamy żadnych planów z kosmosu , dajemy dom dla osób, które zostały odrzucone przez społeczeństwo. - Wymieniała pewnie patrząc mu się prosto w oczy. Ten uśmiechnął się złośliwie pod nosem.:
- Jesteś pewna? - Zapytał. Miyo zmarszczyła brwi. - Każda organizacja ma swoje sekrety. A szczególnie kiedy dowodzi nią ktoś taki jak Sayuri. - Powiedział raczej z chęcią sprowokowania dziewczyny.:
- Na pewno wiem więcej niż ty. - Odpowiedziała dalej nie odwracając wzroku, chociaż czuła jak w środku wybucha.:
- Czyli nie jesteś pewna? - Zapytał złośliwie. Blondynka nie wytrzymała.:
- Słuchaj! - Przerwało jej nagłe wtargnięcie do pokoju. Drzwi na roścież otworzył Yahiko w ubraniu treningowym i ręcznikiem przewieszonym przez kark. Skupił na sobie uwagę jeszcze niedawno kłócącej się dwójki. Oprócz tego zapanowała niezręczna cisza, którą szybko przerwał lider Akatsuki.:
- Miyo, czekają na ciebie. - Zwrócił się do blondynki. Ta skinęła głową i jeszcze na chwilę odwróciła się do Deidary. :
- Jesteś głupim egoistą. - Obraziła go z wyraźnym przygnębieniem i wyszła zostawiając mężczyzn samych w niezręcznej ciszy. Deidara z niezadowoleniem odwrócił wzrok na fotel w rogu. Starał się nie myśleć o niczym. Wiedział, że jego lider czasem woli wyczytać co mają w głowie, niż słuchać zbędnego gadania. Czekał na pierwsze słowa obrazy i dokładne pytania o Miyo. Jednak tym razem go zaskoczył.:
- Jutro o 12 masz być gotowy i czekać przy wyjściu z organizacji. - Spojrzał na niego lekko zaskoczony. - To będzie jednodniowa misja. - Yahiko już chciał pójść do siebie, ale jeszcze zatrzymał go Deidara.:
- Co to za misja? - Zapytał. Odkąd jest w organizacji, lider zawsze wychodził tylko z Konan.:
- Będziemy sprawdzać jeszcze świeżego członka organizacji. - Zanim Deidara zdążył zapytać o kogo chodzi, szybko odpowiedział. - Alice. - Po tych słowach poszedł już do siebie. Była to oczywiście wymówka. Mimo że trening zawsze go wyciszał, dzisiaj nie mógł przestać myśleć o osobie, z którą ma się spotkać Wakari. Dziwnie się z tym czuł , nigdy wcześniej nie odczuwał takich emocji. Irytowały go na tyle, że finalnie był w stanie dać im kierować jego zachowaniem. Sprawdzenie miało być tylko mówką, ale wtedy jeszcze nie wiedział jak trafna się okazała.
-----------------------------------------------------
Osobiście powiem, że strasznie lubię wątek Miyo&Deidary! Drugi ulubiony paring :3
Ogólnie rozdział miał być dłuższy, ale nie wiem czy wtedy skończyłabym go w ten weekend. A bardzo chciałam, żeby pojawił się właśnie dzisiaj!
Do zobaczenia! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz