8.20.2018

Rozdział 35. Fakty i teorie.

Konan nalewała przezroczystego trunku do 8 kieliszków. Ręka trzęsła jej się niemiłosiernie, wzrok płatał figle, a umysł jakby znajdował się w zupełnie innym miejscu. Odłożyła butelkę na stół jednocześnie opierając się o nią wstała z kanapy i odwróciła do reszty towarzystwa. Każdy był luźno ubrany w różnorakiego rodzaju bluzy, spodnie, spodenki lub bluzki. Zaraz za sofą stał Hidan i Kisame, debatowali na temat ich pozycji w organizacji. Oboje uważali, że powinni się rozwijać tak jak Rakurai i postawić odpowiednich ludzi na odpowiednim stanowisku. W lewym rogu stał mały, kwadratowy, o jasnym drewnie stolik wraz z czterema krzesłami. Dwa z nich były zajęte przez Kakuzu i Deidare grających w uproszczonego pokera. Blondyn miał wyraźnie skwaszoną minę świadczącą, że nie idzie mu najlepiej. Ścisnął mocniej papierosa w ustach i rzucił karty przed siebie krzycząc zaraz osądy w stronę Kakuzu. Bliżej prawego rogu pomieszczenia przy stole bilardowym stał Itachi i Yahiko. Jedyni trzeźwi mogli sobie pozwolić na grę wymagającą dobrego oka.
Kobieta wzięła głęboki oddech i krzyknęła, aby przywołać do siebie towarzyszy.:
- Gotowe! - Nie musiała powtarzać. Kisame, Hidan i Deidara  przerwali swoje dotychczasowe czynności i podeszli do stołu naprzeciwko kanapy. Przechylili szybko szkła, powtórzyli  czynność i bez słów każdy zajął się sobą. Blondyn wrócił do stolika licząc, że w kolejnej rundzie odbierze swoje pieniądze od Kakuzu, a pozostała dwójka została z niebieskowłosą. Humor im dopisywał, jakże by inaczej. Znowu mogli się wyluzować i paplać na lewo i prawo, do tego i tamtego co chcą. Wyjątkowo, Konan siedziała zamyślona. Choć trzeźwa by się nie przejmowała, tak pija ciągle ma w głowie Alice i Sasoriego. Sama sobie zadaje ogromną ilość pytań i zapętla w niewiedzy.
Drugą osobą, która nie mogła całkowicie skupić się na relaksie był Yahiko. Zdekoncentrowany przegrał już którąś partie z rzędu. Na wygraną poniekąd nie pozwoliła mu Alice przez swoją nieobecność. Od początku zastanawiał się czemu nie przyszła i nie wykorzystała kolejnej okazji na utopienie swoich emocji w alkoholu. Pierwsza logiczna i uspokajająca myśl, mówiąca o wciąż śpiącej dziewczynie dała bezproblemowe oddanie się grze. Jednak z czasem jej nieobecność stała się martwiąca. Zaczął zastanawiać się co mogło się stać. Nawet mu do głowy nie przyszło, że mógł zrobić lub też powiedzieć coś na tyle niestosownego, że dziewczyna zamknęłaby się w pokoju. Po za tym nie bała już małą i obrażalską dziewuchom.:
- Te wygrane przestają tak cieszyć. - Powiedział leniwie Itachi wbijając ostatnią bile wprost do prawidłowego otworu. Oparł się o stół i zawiesił dłonie na kiju. - Poszło by ci lepiej, gdybyś się w końcu skupił. - Yahiko przeniósł na niego nieobecny wzrok. Wyrwał go z analizy sytuacji. - Znowu Alice? - Zapytał uważanie przyglądając się reakcji. Jej imię sprawiło, że Yahiko w końcu zwrócił na niego całą swoją uwagę.:
- Nie. - Odpowiedział krótko odkładając kij na stół, następnie również oparł się o stół obok Itachiego.
- Dowiedziała się?
- Tak. - Krótka wymiana słów, a za nią chwila ciszy. Uchiha wziął głęboki oddech, oparł kij o stół i skrzyżował ręce na klatce.:
- Czas najwyższy, żebyś ustalił co z nią zrobić. - Odezwał się pierwszy wpatrując w trójkę pijanych współpracowników. Yahiko zaś odchylił głowę i wpatrywał się w sufit, jakby tam była zapisana odpowiedź na to jakże ciężkie pytanie. - To hipokryzja z twojej strony i karma od losu.
- To znaczy? - Burknął. Itachi uśmiechnął się pod nosem.:
- Im dłużej tu jest, tym ty zaczynasz częściej myśleć o normalnym życiu.
- Co... - Przerwano mu.
- Ja to doskonale widzę. - Yahiko zwrócił wzrok na rozmówcę. - Niszczysz rodziny, znajomości  zabijając jinchuriki, a sam chciałbyś być czasem na miejscu stabilnego mieszkańca wioski... - Również przerwano Itachiemu.:
- Dobrze wiesz, że od kilka lat to nie ja wydaje rozkazy. - Warknął. Zdenerwowały go słowa Uchihy, a na pewno fakt, że były one prawdziwe.:
- Ale je wykonujesz. Jesteś w stanie zliczyć, ile żyć masz na sumieniu? - Zapadła chwilowa cisza. Itachi jak zwykle miał racje. Mimo iż Yahiko do końca nie wie czego chce, to jest to ściśle związane z Alice i jej bezpieczeństwem. Kradnie życie innym, a jej ducha nie oddałby nikomu. Zauważył zbliżającą się Konan. Szybko pomachał jej ręką na znak, żeby się zatrzymała. Ta rozmowa musi zostać dokończona. Itachi upewnił się, że Konan znajduję się wystarczająco daleko i z powrotem wrócił do rozmowa.:
- W tej chwili wkrada się los, karma, bogowie - jak zwał tak zwał. On was stąd nie puści, jesteście zbyt cenni. Ucieczka jest niemożliwa, a nawet jeżeli to któryś z nas prędzej czy później by was znalazł i zakończył sielankę. - Itachi odwrócił się do stołu i zaczął układać bile na ich początkowe pozycję. - O tobie może i nikt nie wie, ale nazwisko Alice widnieje w księdze Bingo. Jej głowa warta prawie tyle co moja. - Wrócił po kij i po raz kolejny spojrzał wyczekująco na Yahiko.:
- Więc, co zamierzasz z nią zrobić? - Chciał mu odpowiedzieć pewnie i jak przystało na przywódcę odpowiedzialnie, ale nie znał decyzji. Wymagała ona dłuższych rozważań, a nie samego impulsu. Z każdą chwilą rozciągała się coraz dłuższa cisza. Przerwał ją Uchiha głośnym oddechem.:
- Zagrajmy jeszcze raz. - Zaproponował. Zdążył odwrócić się do stołu, a zaraz podeszła do nich chwiejnie zniecierpliwiona Konan. Początkowo nie przejęli się jej obecnością i nieprzerwanie starali się wbijać odpowiednie kolorem bile. Sama kobieta musiała również złapać chwilę na ułożenie sobie wszystkiego w głowie, aby jej wypowiedź miała sens. Finalnie odrzuciła jakikolwiek plan i postanowiła działać intuicyjnie. Usiadła mało zgrabnie na stole jednocześnie przerywając grę. Yahiko spojrzał na nią niezadowolony. W końcu zaczęło mu coś wychodzić...:
- Wiem coś, co cię zainteresuje. - Powiedziała ukazując swoją wielką dumę. Wzięła jedną z kul i rzuciła nią w Yahiko. Bezproblemowo złapał ją i wyczekiwał na wyjaśnienia. - Chciałbyś wiedzieć? - Zapytała całkowicie ignorując Itachiego. Ten natomiast zaskoczył ją i pewnie ściągnął ze stołu na proste nogi.:
- Skoro już tu jesteś to mów. - Upewnił się, że stoi prosto i swobodnie czekał na jej wypowiedź. Konan nawet nie zwróciła uwagi na zmianę położenia. Za to, oparła się dłońmi o drewno stołu, na jej twarzy pojawił się uśmiech wywołany ekscytacją. Ciężko było jej zrozumieć emocję, które w tym momencie rządzą jej zachowaniem.:
- Wiem czemu Alice tutaj nie ma. - Wyszeptała, ale na tyle głośno, że wiadomość dotarła do obu par uszu. Konan nagle opuściła pewność siebie, stała się bardziej poddenerwowana. A wszystko za sprawą alkoholu. Yahiko wziął głęboki oddech przenosząc wzrok na cały pokój, wmawiając sobie, że wystarczy wysłuchać bzdur pijanego, żeby dał ci spokój. Obejrzawszy cały pokój wrócił wzrokiem do kobiety. Wydawała się zakłopotana. Przełknęła głośno ślinę tak, jakby miała zaraz wyjawić ogromny sekret.:
- Siedzi w swoim pokoju. - Zrobiła trzymającą w napięciu przerwę. - Z Sasorim. - Dokończyła uważnie wyglądając na reakcję Yahiko. Ten nie zmienił swojej miny, ani położenia. Konan i Itachi wiedzą jak wygląda jego relacja z Alice, więc nie musi kryć żadnych emocji, jednak wybuch agresją może zostać źle odebrany przez resztę zgromadzonych. Przyspieszyło mu serce i oddech. Przez chwilę krew buzowała tak głośno w żyłach, że nie był w stanie słyszeć nic poza nią. Postanowił, że wpierw musi się uspokoić. Ponownie oparł się o stół i oddychał głęboko próbując przy tym nie przyciągnąć niczyjej uwagi. Całkowicie wypełniony był emocjami. Głównie był to gniew.:
- Nie rozumiem. - Przerwał ciszę Uchiha. - Dlaczego ta informacja powinna zaciekawić?
- Bo Sasori na pewno znowu spiskuje. - Niebieskowłosa prawie krzyknęła całkowicie otrząsając Yahiko z przemyśleń. No tak. Kiedy on zajmował się zazdrością, czyli sprawą osobistą, nawet do głowy mu nie przyszło, że Akasuna może chcieć wyciągnąć jakieś informacje od Alice. Jako przewodniczący całej organizacji powinien myśleć głównie o jej dobru. Znowu złapał się na braku zaangażowania i zainteresowania organizacją, a tą jedną kobietą. Mąci mu w głowie i wchodzi na pierwszy plan.
Sasori jest osobą bardzo ciekawską, lubi być pewny tego co robi, dla kogo i czy ma to szanse powodzenia. Kiedyś zaczął interesować się tym, czym nie powinien. Zaczął przeglądać rachunki, sam je obliczać, czy aby na pewno Yahiko nie robi żadnych przekrętów. Nikogo w tej organizacji nie interesował cel jej istnienia, oprócz Sasoriego. Ciągle zadawał sobie pytanie "Dlaczego?". Może przez jego ciekawość, a może po prostu się nudził. W końcu zaczął szukać informacji na temat wcześniejszego życia i młodości swojego lidera. Nie udało mu się to. Ciężko było gdziekolwiek znaleźć jakieś rzetelne informację. Yahiko przyglądał się jego poczynaniom, aby nie zaszyły one zbyt daleko. Przekroczenie pierwszej granicy wiedzy przez Sasoriego skończyło się jedynie ostrzeżeniem. Drugie zaś musiał poczuć na własnej skórze. Kiedy słowa nie dały żadnego efekty, tak rękoczyny zakończyły jego samowolkę i skupił się na przydzielanych mu zadaniach. Tak miało pozostać.:
- Nie mogłaś powiedzieć o tym od razu? - Warknął Yahiko ukazując swoje niezadowolenie. Nie było spowodowane opóźnioną informacją, a raczej jej treścią. Połączone myśli, że Sasori znowu szuka swoich teorii spiskowych, wciągając w to wszystko Alice kumulowały się w jeszcze większą złość. Sprawy biurowe i prywatne połączyły się dając możliwość reakcji. Konan wzruszyła ramionami wyglądając na jeszcze bardziej zakłopotaną. Jakby miała już wystarczający problem z koncentracją, to teraz prowadziła "ciężki" monolog w swojej głowie odnośnie tego, dlaczego tyle zwlekała z wiadomością.
Yahiko po raz kolejny musiał się uspokoić głębokim oddechem. Zaraz po tym chciał ruszyć w kierunku drzwi, ale zatrzymał go głos Itachiego.:
- Idziesz tam?
- Znowu za bardzo się interesuje.
- Tobą czy Alice? - Pytanie Itachiego przeszyło całe ciało Yahiko na wylot.:
- Ty też powinieneś przestać snuć swoje teorie. - Odpowiedział i ruszył z powrotem w stronę wyjścia. Po pierwszym kroku usłyszał jeszcze za plecami:
- Zajmuję się tylko faktami. - Ostatnie zdanie Itachiego, jakie usłyszał za swoimi plecami Yahiko przed opuszczeniem pomieszczenia. Choć ciągle starał się uspokajać, to każda kolejna myśl o Sasorim i Alice resetowała jego próby. Zaciskał dłonie w pięść i zaraz puszczał, żeby zająć czym mięśnie. Jednak zaraz zatrzymał się na środku korytarza i przypomniał sobie pytanie Itachiego. Co powinien z nią zrobić?
---------------------------------------------------
*Wszelkie literówki w tekście, gdzie występują osoby pod wpływem alkoholu są napisane umyślnie.*
Myślę, że do końca zostały nam jeszcze jakieś dwa rozdziały.