3.02.2018

Rozdział 28. Ponadprzeciętna medyczka.


Alice otworzyła powoli oczy. Od razu spotkała się z rażącym światłem lamp. Po przyzwyczajeniu wzroku do jasności zaczęła nimi obracać, ale nie była w stanie zobaczyć nic, oprócz białego sufitu. Miała problem z przypomnieniem sobie co się działo. Była całkowicie oszołomiona i zdenerwowana. Nie wiedziała gdzie jest, a mięśnie ledwo słuchają poleceń. Chciała się podnieść na łokciach, aby obadać swoją sytuację, ale zaraz przed jej oczami pojawił się mężczyzna.:
- Nie wstawaj. - Powiedział Sasori delikatnie popychając jej ramiona, aby ta nie wznowiła próby podniesienia. Jego obecność jeszcze bardziej zdezorientowała kobietę, ale wysłuchała polecenia. Znalazła siły, żeby obrócić głowę. Obok łóżka znajdowała się szafka nocna i wieszak z torbą przezroczystego płynu, który powoli spływał do jej krwioobiegu. Samo pomieszczenie było całe białe. Ściany, podłoga oraz meble. Alice leżała w prawym kącie, natomiast po drugiej stronie znajdowało się łóżko. Zakrwawione. Droga do niego od drzwi również była poplamiona krwią.:
- Co się stało? - Zapytała lekko drżącym głosem. Miała tak ogromną suchość w gardle, że każde wypowiedziane słowo było jak przejechanie nożem.:
- Nic nie pamiętasz? - Zapytał marszcząc brwi. Spojrzał najpierw uważnie na jej oczy szukając jakiegoś elementu który mógł przeoczyć. Nie, dokładnie wszystko wcześniej sprawdził. Nie ma mowy o urazie głowy.:
- N-nie. Chyba. - Za jąkała się.:
- Poczekaj chwilę. Może sobie zaraz przypomnisz. - Odpowiedział i wrócił do czyszczenia stanowiska. Alice nie miała innego wyjścia jak uwierzyć mu na słowo i cierpliwie czekać.

Dzień wcześniej:
Dwie kobiety wbiegły do białego pomieszczenia. W lewym rogu na łóżku leżała Alice, a przy niej siedział Sasori, który przez cały czas intubował ją.:
- Uśpiłem ją na czas waszej podróży, dostała substancję zwiotczającą mięśnie, żebym mógł kontrolować oddech. Ma zszyte i oczyszczone powierzchowne rany i szczelnie zakrytą otwartą. - Powiedział szybko wstając z miejsca.:
- Nieźle jak na żółtodzioba. - Powiedziała wesoło Megumi podchodząc do dwójki. Sasori nie odpowiedział. Fakt, że siedzi bez snu ponad dobę całkowicie odbierał mu ochotę na kłótnie.:
- Megumi. - Skarciła ją liderka.:
- Tak tak, wiem. - Kiwnęła do niej i zdjęła z ciała Alice zaplamioną od krwi białą, szorstką narzutę. Spojrzała raz na Sasoriego, raz na nieprzytomną dziewczynę.:
- Nie jesteś nekrofilem, prawda? - Zapytała podejrzliwie się mu przyglądając.:
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? - Odpowiedział zdenerwowany pytaniem na pytanie. Mimo, że jakaś jego cząstka martwiła się o dziewczynę to jego ciało było już tak zmęczone, że każda rozmowa wytrącała go z równowagi. Megumi tylko wzruszyła ramionami i wróciła do oglądania ran.:
- Sayuri, mogłabym prosić o dodatkową parę rąk? - Zwróciła się do liderki. Ta kiwnęła głową i wyszła. Poszła po kogoś do pomocy ponieważ sama zwyczajnie niechętnie by pomagała.: - Zamiennie cię w intubowaniu, a ty zrób jej wlew glukozy. Jeżeli coś takiego posiadasz. - Teraz zwróciła się do Sasoriego. Ten tylko kiwnął głową, oddał jej resuscytator i podszedł do ściany pełnej mniejszych i większych szafek oraz schładzarek. Wyjął wszystkie potrzebne rzeczy i w szybkim tempie przygotował się do wkłucia.:
- Gotowe. - Powiedział bardziej do siebie, niżeli do towarzyski.:
- To teraz idź się prześpij. Zmęczony nie będziesz miał siły jej później pilnować. - Uśmiechnęła się do niego serdecznie, co go niemało zdziwiło. Jednak nie pytał o nic. Wizja drzemki od razu poprowadziła go do swojego pokoju.
Niedługo po wyjściu Sasoriego do pomieszczenia wbiegła Konan.:
- Co mam robić? - Zapytała od razu. Ubrana była w czarny T-shirt i leginsy. Włosy miała jeszcze mokre, jakby dopiero co wyszła spod prysznica.:
- Zamień mnie. - Rozkazała spokojnym głosem. Tak zrobiły. Megumi szybko przeprowadziła kurs, jak wtłaczać tlen i podeszła do kartki przyczepionej do jednej z wiszących szafek. Przeczytała dokładnie dane na temat Alice oraz jeszcze raz, wszystkie czynności jakie wykonał Sasori.:
- Dobra, to zajmijmy się jej ranami. - Przerwano jej.:
- Sasori już wszystko zaszył. - Odezwała się Konan starając się utrzymać spokój.:
- Ale nie chcemy, żeby na takim pięknym ciele zostały blizny prawda? - Zapytała z wielkim uśmiechem. - Ostatnio nad tym pracowałam. W końcu estetyka też jest ważna! - Krzyknęła podekscytowana. Dla Konan zapał Megumi był czymś zupełnie z innej planety.
Medyczka zajęła się "naprawianiem" każdego nacięcia. Jedną ręką tworzyła smugę zielonej chakry, a drugą wyjmowała szwy.
Kiedy zostały jej dwie ostatnie rany do wyleczenia, odeszła od brzucha Alice i podeszła bliżej Konan, która siedziała na krześle za głową czerwonowłosej.:
- Jeszcze przez kilka minut musisz się przemęczyć. - Oznajmiła wyjmując wkłucia, którymi wlewały się leki zwiotczające i usypiające. Odłożyła je na jedną z szafek i wróciła do dwóch ostatnich ran. Dla Megumi cała sytuacja nie była niczym nadzwyczajnym. Podczas poszukiwań nowego członka do Akatsuki, które organizowało Rakurai, widziała dużo gorsze przypadki. Przy okazji ćwiczyła swoje zdolności na tych, którzy już nie mieli szans na przeżycie. Jednak dla Konan był to mały szok. Nie był on spowodowany poharatanym ciałem, a ogólnym stanem bliskiej osoby.
Po kilku minutach, Alice powoli zaczęła otwierać oczy. Konan widząc to, od razu wyjęła rurkę resuscytacyjną tak, jak wytłumaczyła jej Megumi. Czerwonowłosa czuła jak każdy kawałek jej ciała pulsuje. Gardło, ręce, nogi, brzuch. Chociaż ból rozrywał ją od środka nie była w stanie uciec, czy nawet szamotać się. Z każdą sekundą wszystko było coraz bardziej wyraźne. Zauważyła dwie kobiety pochylające się nad nią.:
- Alice? Słyszysz mnie? Nie wyprał ci mózgu? - Pytała raz za razem Megumi przyglądając się czerwonowłosej z ogromnym zmartwieniem na twarzy. Alice natomiast nie mogła wypowiedzieć żadnego słowa, żeby przypadkiem nie krzyknąć z bólu. Pokręciła przecząco głową.:
- Znakomicie. - Kontynuowała. - Wiem, że cię boli, ale musisz wszystko czuć. Szczególnie jest to ważne teraz, kiedy będę ci brzuch naprawiać, rozumiesz? - Zapytała już poważniej. Alice potwierdziła skinieniem głowy. Zęby miała mocno zaciśnięte, jakby włożyła w to całą siłę jaką w tym momencie posiada. Megumi zawiesiła na wieszaku wcześniej przygotowaną krew przez Sasoriego i wbiła ją w żyłę Alice. Ta tylko cicho jęknęła. Wiedziała w jakiej jest sytuacji, a szamotanie i płakanie nic by jej nie dało, tylko przeszkadzało. Medyczka powoli odkleiła tkaninę zakrywającą dziurę w brzuchu kobiety. Głównie ucierpiały jelita oraz kawałek żołądka. Wszystkie otwarcia zostały zakleszczykowane. "Mądrze." Pomyślała Megumi przyglądając się wnętrznościom.:
- Jesteś jeszcze czy już zemdlałaś? - Zapytała się jeszcze serdecznie.:
- Wolałabym zemdleć. - Wysyczała przez zęby Alice.
- Oj lepiej nie. Musiałabym cię budzić. - Uśmiechnęła się serdecznie, co było po raz kolejny absurdalne. - Za chwilę będzie cię boleć dziesięć razy bardziej niż teraz. Krzycz do woli, ten pokój jest dźwiękoszczelny. Tylko nie przegryź sobie języka. - Oznajmiła przyczepiając każdą kończynę Alice do łóżka za pomocą skórzanych pasów. - Będziesz unieruchomiona, żeby przypadkiem mi nie zwiać i nie kopać.. - Każde następne zdania wypowiadane z ust Megumi brzmiały jakby co najmniej przygotowywała się na tortury swojego więźnia. - Jeżeli zemdlejesz z bólu, będziemy cię budzić. - Różowowłosa stanęła przed raną Alice i wpatrywała się w nią myśląc, czy już ostrzegła ją przed wszystkim.:
- Myślę, że to tyle jeżeli chodzi o rzeczy których masz się spodziewać. Zabieg będzie polegał na pobudzeniu twoich komórek do bardzo intensywnej regeneracji. To samo tyczy się komórek nerwowych, więc spodziewaj się bólu głowy. Możesz mieć wrażenie mdłości, osłabienie i wysuszenia błon śluzowych. - Złapała charakterystycznie brodę kciukiem i palcem wskazującym w geście intensywnego myślenia. - Wszystko. - Stwierdziła i położyła dłonie na ranie. Z chwilą, kiedy chakra wypływająca z jej rąk dotknęła ciała Alice, ta poczuła ogromne palenie. Jakby ktoś kładł jej rozżarzone kawałki węgla na ciało. Ale powstrzymywała się. Nie krzyczała. Miała mocno zaciśnięte zęby i oczy, ale nie dała się. Z chwilą kiedy doszły ogromne bóle głowy i mdłości, jej ciało chciało uciec. Mimowolnie zaczęła się szarpać. Z każdą sekundą czuła jak jej skóra się rozrywa. Nie wytrzymała. Krzyczała na całe gardło.:
- Włóż jej coś szybko między zęby bo sobie język odgryzie! - Rozkazała Megumi starając się przekrzyczeć Alice. Sekundy minęły, zanim do Konan doszło co ma zrobić. Chciała jej jakoś pomóc, a jedyne co w tym momencie może robić to słuchać poleceń. Wykonała rozkaz, wykorzystując do tego zbito zwiniętą nić. Nie przegryzie tego, a i krzywdy sobie nie zrobi.
Przez resztę zabiegu siedziała za głową Alice i co jakiś czas głaskała. Widząc jej łzy nie mogła trzymać w sobie emocji. Tak bardzo cierpiała, tylko jak to się stało? To pytanie nie mogło odejść od jej głowy.
Nagle do pomieszczenia wszedł lider organizacji Akatsuki. Wzdrygnął kiedy tylko usłyszał krzyki Alice. Z korytarza nie można było nic usłyszeć dzięki drzwiom dźwiękoszczelnych, ale nie spodziewał się czegoś TAKIEGO. Jego Alice leżała przypięta do jakiegoś zabrudzonego krwią łóżka krzycząc ile sił w płucach i puszczała co chwilę kolejną łzę. Czuł ukłucie, kiedy pomyślał, że to może być jego wina. Za chwilę opuścił prędko pomieszczenie. Nie mógł patrzeć na jej cierpienie, ani słuchać przeraźliwego, przyduszonego krzyku. Nawet nie wiedział co powinien w tej sytuacji zrobić.
Po drodze do gabinetu spotkał Sasoriego, który - jak z resztą było widać po minie - nie pospał za długo. Tylko on i Deidara był w tej chwili w organizacji.:
- Sasori. - Zwrócił się do niego. - Pójdź do Alice, Megumi i Konan. - Rozkazał. - Chce mieć pewność, że ten zabieg jej nie zaszkodzi.
- Dlaczego? - Zapytał unosząc brwi do góry. Jego lider nigdy nie przejmował się nikim z organizacji. Jedyne co go interesowało to dobrze wykonana misja, ale na pewno nie zdrowie.:
- Ona jest mi... - Zaciął się. - Po prostu jest potrzebna. - Poprawił, aby nie zabrzmiało to niekorzystnie dla niego, i poszedł. Dla Sasoriego sprawa była mocno podejrzana, ale postanowił wykonać rozkazy i nie zgłębiać się w szczegóły.

Kiedy Sasori wszedł z powrotem do części medycznej organizacji po części rozumiał dlaczego lider się niepokoi. Podszedł do stołu, gdzie aktualnie był wykonywany zabieg.:
- Czy to jej, aby na pewno nie zaszkodzi? - Zapytał Megumi wpatrując się w dziurę w brzuchu Alice. Jej wnętrzności już nie wyglądały jak wcześniej. Jakby w ogóle nie zostały zranione. Również na jej ciele nie widział żadnych zszyć.:
- Gdyby jej zaszkodziło to naraziłabym się Sayuri, a to ostatnie o czym marze. - Odpowiedziała przekrzykując Alice. Nagle ta złapała go mocno za dłoń i patrzyła błagalnie. Miała zaczerwienione białka i policzki całe mokre od łez.:
- Nie ma gorączki? - Zapytał po raz kolejny. Jej dłoń wydawała się rozpalona podobnie jak jej czoło kiedy sprawdził.:
- Być może ma, ale to normalne. - Odpowiedziała. - A co cię ona tak interesuje co? Jeżeli chcecie się omówić na kawę to nie jest najlepszy moment. - Spojrzała się podejrzanie na Akasune. Nie ukrywał zdenerwowania. Irytowały go głupie pytania... Taka kiedyś była Alice. Wiecznie ciekawska, czasami aż za bardzo. Zignorował całkowicie to co powiedziała Megumi i odwzajemnił uścisk Alice.:
- Niedługo koniec. Wytrzymaj. - Zwrócił się do niej, a te słowa trochę pomogły jej poradzić sobie z bólem. Trochę jak leki placebo, ale ważne, że dawały efekty.

Po godzinie zabieg dobiegł końca. Na ciele Alice nie widniała już żadna rana, mniejsza czy większa. Ta kiedy tylko przestała czuć ból zasnęła wypompowana z energii.:
- Ja skończyłam swoją robotę. - Powiedziała leniwie Megumi rozciągając ramiona w każdą możliwą stronę. - Teraz ja muszę odpocząć, także zajmij się nią. - Zwróciła się do Sasoriego z chytrym uśmiechem na twarzy i wyszła. Ten już był tak zirytowany jej zachowaniem, że zaczęło go to bawić. Jest tutaj tylko i wyłącznie z rozkazu lidera.:
- Pilnuj jej stanu. Ja idę przekazać informacje o zabiegu. - Powiedziała Konan kończąc przygotowywanie łóżka dla Alice. Nie czekając na potwierdzenie wyszła. Sasori wziął delikatnie dziewczynę na ręce i przeniósł na czystą pościel. Starał się to robić tak, aby nic nie poczuła i przypadkiem nie wybudziła. Za dużo przeszła, przyda jej się porządny sen. "Co tam się musiało stać?". Pomyślał, po czym zaraz poszedł czyścić stanowisko.
---------------------------------------
Za dużo się mam wrażenie nie działo, ale teraz dopiero zacznie się impreza. B) Musicie poznać dokładnie każdą moją postać!
Pewnie każdy teraz żyje czekaniem na święta... Na wolne! I dużo czasu na pisanie! 
Jak zwykle dziękuje za uwagę, drogi czytelniku i cierpliwie czekaj na kolejny!

3 komentarze:

  1. Witaj!
    Przychodzę Spisu opowiadań Naruto, dopiero go założyłam i noo. (https://spisopowiadannaruto.blogspot.com/) Nie chcesz może wypromować bardziej swojego opowiadania o Naruto? Jeśli byłabyś chętna -zapraszam!^^ Tymczasowo jest tam pusto, ponieważ nooo dopiero założony, ale wierzę, że niebawem się to zmieni!
    Pozdrawiam, darkhunter!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością Cię informuję, że Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i udostępnione. Pozdrawiam i życzę sukcesów w dziedzinie pisania, death queen! ^^

    OdpowiedzUsuń