Alice błądziła po korytarzu chwytając za wszystkie klamki. Szukała Yahiko, ale nie wiedziała gdzie może być jego pokój. Ze względu na swój stan nie opracowała nawet planu. Gdzie zacząć, co powiedzieć i jak się zachować. Powoli też zaczynało jej się robić głupio, że tak bardzo starała się wywołać u niego zazdrość. W końcu wcale nie musiał się nią interesować.
Czerwonowłosa chwyciła za kolejną klamkę od drzwi, ale te również były zamknięte. Jedyny pokój który okazał się być otwarty był jej własny. Westchnęła głęboko i oparła się o ścianę. Wpatrywała się w jeden punkt z wykrzywioną miną starając się coś wymyślić. Ale to nie był dobry pomysł. Obraz przed oczami falował, co tylko rozproszyło Alice. Potrząsnęła głową i w tym samym momencie nad jej głową zapaliła się lampka. Poszła w stronę gabinetu. To było ostatnie pomieszczenie. Powoli chwyciła za klamkę i... drzwi otworzyły się. "No kto by pomyślał." Przeszło jej przez głowę wchodząc do ciemnego pokoju. Gdy tylko wyczuła pod ręką przełącznik, włączyła światło. Gabinet jest pusty. Westchnęła zrezygnowana i rozejrzała się. Biurko zawalone papierami, za nim regały z książkami i zwojami oraz ta kanapa, od której wszystko się zaczęło. Jednak wzrok Alice skupił się na ciemnobrązowych drzwiach w rogu pokoju. Podeszła do nich. Wyglądały pięknie, cudowne wyżłobienia i pozłacana klamka. "Ktoś tu ma kompleks wyższości..." Pomyślała wspominając wszystkie inne drzwi w organizacji. Tamte przeciętne, te błyszczały na ich tle. Nigdy wcześniej ich nie widziała, ale to zapewne przez to, że nigdy wcześniej nie przebywała w tym w pełni oświetlonym pomieszczeniu.
Alice przeszła powoli przez kolejne drzwi. Zauważyła Yahiko stojącego na środku pokoju w samych spodniach do snu. Wodziła wzrokiem po jego ciele. Był umięśniony, ale bez zbędnej przesady, miał szerokie spięte ramiona, mokrą, roztrzepaną, rudą czuprynę i biały ręcznik przewieszony przez kark. Był lekko zdziwiony nagłą wizytą Alice. Jednym ruchem zdjął tkaninę i rzucił na fotel w rogu. W tym czasie czerwonowłosa zamknęła drzwi i zaczęła powoli podchodzić do niego. Upozorowała upadek i tak jak myślała, Yahiko szybko ją złapał. Uśmiechnęła się pod nosem opierając o jego klatkę. Położył jej swobodnie ręce na ramiona i stali tak przez dłuższą chwilę, bez żadnych rozmów czy wyjaśnień. Alice czuła jego przyjemny zapach żelu pod prysznic co sprawiało, że mogłaby tak stać jeszcze przez kilka godzin. W pewnym momencie poczuła uścisk na ramionach tak, jakby chciał ją odepchnąć. Ta nie pozwoliła. Objęła go mocno w pasie i przybliżyła się na tyle, ile to było możliwe.:
- Alice, odpuść. - Powiedział oschle, teraz trzymając ją za przedramienia. Chciał ją zwyczajnie zniechęcić, zmusić do wyjścia. Czerwonowłosa lekko spuściła ręce dając możliwość do oswobodzenia się z uścisku. Yahiko niechętnie odszedł i usiadł na łóżku. Spojrzała na niego po raz kolejny. Wydawał się zniechęcony, zmęczony fizycznie i psychicznie. Mimo iż miała odpuścić, nie potrafiła. Działał jak magnes, sprawiał, że czuła się przy nim jak nieszczęśliwie zakochana nastolatka. W myślach wyobrażała sobie jak obejmuje ją swoimi ramionami, wtapia jedną rękę w jej włosy, drugą gładzi po plecach zjeżdżając co raz to niżej. Dotyk jego dłoni na plecach, łydkach, udach. Myśli wygrały z rozumem Alice. Przybliżyła się do niego tak, że dzielił ich tylko krok. Teraz Yahiko doskonale słyszał co chodziło po głowię Alice. Z jednej strony podobało mu się, chciałby wprowadzić jej plan w życie, ale z drugiej strony nikt nie może się o tym dowiedzieć. Albo utrata pamięci, albo ryzyko, albo nic. Nie, ryzyko tutaj nie wchodziło w grę. Sytuacja w gabinecie, niby niewinna, a i tak była niedopuszczalna. Spojrzał na nią jeszcze raz. "Cholera, taka piękna." Pomyślał przyglądając się jej twarzy. W jego sytuacji również rozum był zamazany alkoholem. Złapał mocno Alice za biodra i przyciągnął bliżej. Na twarzy dziewczyny pojawiło się zdziwienie, ale tylko na chwilę. Przymknęła oczy i czekała na dalszy obrót wydarzeń. Nie widząc opierania się, kontynuował. Jedną ręką odsłonił jej brzuch, a drugą nadal trzymał mocno za biodro, aby ta się nie ruszyła. Ten uścisk sprawiał lekki ból, ale był to przyjemny ból. Yahiko przybliżył twarzy do jej brzucha, otulając go jedynie oddechem. To wystarczyło, aby Alice pragnęła więcej. Słysząc myśli dziewczyny uśmiechnął się pod nosem. Złożył delikatny pocałunek pod jej mostkiem. To sprawiło że po jej ciele przepłynęło przyjemne ciepło. Chciała jeszcze więcej, to za mało. Starała się przybliżyć do niego bardziej, ale nie pozwolił jej. Następne pocałunki na jej skórze, z kolejnym coraz niżej składane, aż natrafił na jej spodenki. Oprzytomniał. Szybko odsunął ją od siebie i wziął głęboki oddech. Położył się na dwuosobowym łóżku zakładając ręce za głowę. Alice otworzyła szeroko oczy. W jednej chwili czuła się jak w raju, a po kilku sekundach wszystko zniknęło. Spojrzała na jego czekoladowe tęczówki, ale ten żeby uniknąć spotkania zamknął oczy. Alice zmarszczyła brwi i położyła się koło niego również na plecach, na czarnej, jedwabnej pościeli. Leżeli w ciszy i to był dobry moment na przyjrzenie się jak mieszka. Pokój był większy niż ten, w którym śpi Alice. Głęboko czerwone ściany pięknie komponowały się z ciemnym brązem mebli, drzwi oraz okien. Drewniana podłoga w kolorze czerni, przykryta na środku średniej wielkości, okrągłym dywanem w kolorze brązu połączonym z bordo. Po obu stronach łóżka znajdowały się szafki nocne, na których stały lampy o długich, pozłacanych nóżkach z białym abażurem. Na przeciw łóżka znajdowały się drzwi do łazienki równie wystawne jak wejściowe. W rogu najbardziej oddalonym od miejsca z którego weszła Alice stał czarny fotel z białymi poduszkami i kocem, a obok niego reszta ściany w szafkach na książki, zwoje, pudełka. Po prawej od drzwi do łazienki znajdowała się komoda z szafą, a po lewej zjawiskowe złote lustro.:
- Ty chyba na prawdę myślisz, że jesteś lepszy od innych. - Powiedziała nagle Alice wpatrując się w sufit.:
- Dlaczego tak sądzisz? - Odpowiedział pytaniem nie zmieniając swojej pozycji.:
- Twoje drzwi i meble. Ogólnie cały pokój wygląda niesamowicie w porównaniu z tym gdzie ja leże.
- Każdy ma swoje fundusze do wydania, robi z nimi co chce. Ja zainwestowałem w pokój. - Odpowiedział lekko zirytowany. Alice przewróciła się na bok tak, żeby go dokładnie widzieć. Przybliżyła się.:
- Ej, ale ja nic nie dostałam. - Zwróciła uwagę.
- Jeszcze. - On nadal leżał z zamkniętymi oczami, a ona wpatrywała się w niego. Na jego twarz, tors, całe ciało. Przez te klika chwil byli tak blisko siebie, dotykali się ciałami. "Kilka chwil dłużej i leżelibyśmy trochę inaczej": - Alice, pamiętaj że mogę czasem usłyszeć twoje myśli. - Dodał i zapadła cisza, ale nie była ona niekomfortowa. Oboje chcieli po prostu poleżeć, odpocząć i pomyśleć co teraz. Nie da się ukryć, że z każdym spotkaniem niebezpiecznie się do siebie zbliżają. Nie jest to dobre ani dla Alice, ani dla Yahiko. Prędzej czy później będą musieli stanąć do walki.:
- Lubisz ciemne kolory? - Zapytała przerywając cisze. Uznała, że rozmowa pozwoli jej uspokoić hormony i nie myśleć o nim w ten sposób. Kiwnął głową.: - Fajnie, ale trochę ciemno tu. To znaczy bardzo ładnie, ale ciemno. - Kontynuowała, ale ten nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Westchnęła i opadła zrezygnowana z powrotem na plecy.: - Konan miała racje mówiąc, że mnie odrzucisz. - Dodała z poważniejszą miną. Yahiko otworzył oczy i przymrużonymi patrzył się w niewidzialny punkt na suficie, tak samo jak Alice. Przez chwilę leżeli tak w ciszy. Oboje nie wiedzieli co powiedź. Zaprzeczyć, nakrzyczeć, zapytać czy udawać, że to zdanie nie zostało wypowiedziane. Czerwonowłosa spojrzała na niego. Gdy nie zobaczyła żadnej reakcji uznała, że to faktycznie nie ma sensu i chciała wstać. Zatrzymał ją Yahiko chwytając za rękę.:
- Ja lubię wszystkie ciemne kolory, a ty? Nadal odcienie niebieskiego? - Zapytał. Alice uśmiechnęła się i z powrotem wróciła do pozycji leżącej, ale tym razem opierała głowę o jego ramie, a on obejmował ją swoją ręką i gładził przedramię.:
- W sumie, to tak. - Odpowiedziała. Dla obojga ta sytuacja była czymś nowym i abstrakcją. Nigdy nie pomyśleli, że zbliżą się do siebie jak kochankowie, jakaś zakazana para z telenoweli. Pod wpływem alkoholu Alice zapomniała o swojej misji i cieszyła się tą chwilą. Natomiast Yahiko postąpił za daleko i dobrze o tym wiedział. Miał świadomość, że będzie musiał po raz kolejny majstrować w jej mózgu i nawet nie miał pewności czy to się uda. Nigdy nie uciszał wspomnień, które trwały dłużej niż kilka minut. Mimo to chciał żeby ta sytuacja trwała jak najdłużej.:
- Kto wymyślił takie wydarzenia jak dziś? - Zapytała nagle Alice.:
- Ja. - Odpowiedział uśmiechając się.
- Co? Naprawdę? Zawsze myślałam, że jesteś raczej sztywny. - Odpowiedziała bardziej na żarty. Zaśmiał się krótko.
- Za krótko mnie znasz.
- Znam cię od dzieciaka! - Odpowiedziała od razu. - A i wtedy byłeś bardziej rozrywkowy niż teraz. - Stwierdziła pewnym siebie tonem. - Nawet nie chciałeś się przyłączyć do zabawy na stole bilardowym. - Dokończyła. Yahiko przypomniał sobie tą sytuacje, od razu krew zaczęła mu buzować i mięśnie napinać. Odwrócił się do Alice tak, aby ta nadal opierała się o jego prawą rękę, a lewą złapał za jej podbródek i przybliżył się do jej twarzy. Alice poczuła jak pieką ją policzki, wiedziała, że robią się czerwone i to nie od ilości alkoholu.:
- Nie rób tak więcej. - Powiedział cicho patrząc prosto w oczy Alice. U niej pojawił się chytry uśmiech na twarzy.:
- A co? Zazdrosny? - Odpowiedziała zadziornie. Szybkim ruchem znalazł się nad nią podtrzymując się na kolanach między jej nogami i rękach między jej głową. Alice lekko się zdziwiła, ale nic nie powiedziała. Rozchylił jej nogi, znajdując miejsce dla kolan między nimi nie odrywając kontaktu wzrokowego. Chwycił ją sprawnie jedną ręką za pośladki, drugą za plecy i przyciągnął do siebie tak, że on mógł oprzeć się o swoje pięty, a ona siedziała na jego udach z nogami zaplecionymi na jego biodrach. Trzymała się jego karku, a on dodatkowo podtrzymywał jej plecy.:
- Jaki jest tego cel? - Zapytała z uśmiechem. Rumieniec nie schodził z jej twarzy szczególnie, że teraz znajdowali się tak blisko siebie.:
- Żebyś znowu myślała o sprośnych sytuacjach. - Odpowiedział również z zawadiackim uśmiechem.:
- Szkoda, że tylko myślała. - Odpowiedziała powoli zbliżając swoją twarz do jego z zamiarem pocałunku. Jednak ten nie nastąpił. Yahiko puścił jej plecy i ta poleciała do tytułu lądując na jedwabnej pościeli.:
- Może kiedyś pogadamy, jak będziemy trzeźwi. - Yahiko wstał z łóżka i założył zwykłą czarną bluzkę.: - Późno już, odprowadzę cię do siebie. - Podszedł do drzwi.
- Nie mogę tutaj spać? Masz taki wygodny materac. - Zapytała zrezygnowana wstając do siadu. Starała się wykonać komicznie smutną minę z kreskówek. Yahiko tylko się krótko zaśmiał i pokręcił głową. Alice westchnęła i wstała z łóżka. Już miała iść w stronę wyjścia, ale zatrzymała się przy szafce nocnej i położyła na niej swoją bransoletkę z kuleczek wypełnionych jej czakrą. Yahiko spojrzał na nią pytająco.:
- No co. Na pamiątkę. Podobno rzadko robicie taką niesamowitą noc, więc jakieś wspomnienie by się z niej przydało. - Podbiegła do niego i razem wyszli z pokoju Yahiko, a następnie z gabinetu. W drodze do pokoju Alice nie rozmawiali. Niektórzy mogli już spać, a zależało mu na dyskrecji.
Podróż trwała około minuty. Oboje weszli do pokoju, Alice od razu położyła się do łóżka, a Yahiko przyglądał się pokojowi. Szaro, smętnie i w porównaniu do niego nie umiała dbać o porządek, szczególnie jeżeli chodzi o porozrzucane ubrania. Podszedł do niej i usiadł obok przyglądając się jak jej czerwone kosmki rozproszyły się na białej poduszce.:
- Teraz mnie posłuchaj. - Położył rękę na jej czole. - Jeżeli bylibyśmy w innych okolicznościach nie robiłbym tego, ale musisz zrozumieć. - Powoli zaczął się skupiać.:
- Jak to? Co zrozumieć? - Pytała zakłopotana.
- Zostaliśmy wyznaczeni do pewnego zadania. Nie możemy go przerwać, a jakiekolwiek więzi nie są uwzględniane w tym planie. - Kontynuował. Musiał przygotować się do tak dużego uśpienia wspomnień.:
- Nadal nie rozumiem. Skoro nie może być żadnych więzi to co z dzisiejszą nocą? - Prawie krzyknęła szeptem. - O takich rzeczach nie da się zapomnieć. - Dopowiedziała patrząc mu się głęboko w oczy, obawiając się co powie.:
- Uwierz mi, że się da. - Ostatni raz spojrzeli sobie w oczy i wykonał pieczęć jedną ręką, drugą nadal trzymając na czole. Powieki Alice zaczęły opadać, aż w końcu straciła przytomność. Widział w nich narastający wewnętrzny ból i znikającą iskrę. Wszystko wróci do normalności, będą na siebie krzyczeć i gardzić. Zaraz po tym Yahiko wstał i wyszedł przeklinając w duszy na zadanie, którego się podjął. Nie mógł z niego nagle zrezygnować. Nawet jeżeli jakimś cudem przeżyliby odmowę wykonania misji nie mieliby żadnej perspektywy na życie. Oboje są poszukiwani i niebezpieczni. Jedyną pracą jaką mogą wykonywać to zabijanie. Nie mieliby normalnej przyszłości. Chociaż nigdy o tym nie myślał to chciałby, żeby jego życie potoczyło się inaczej.
---------------------------------
WAŻNE!
Słuchajcie zdałam sobie sprawę, że nigdy nie wytłumaczyłam o co chodzi z tym czytaniem w myślach i usuwaniem ich. W moim opowiadaniu Yahiko obsługuje się falami magnetycznymi. Wyczytuje jakie fale wysyła mózg jego rozmówcy, rozpoznając jego myśli. On sam również potrafi się nimi posługiwać majstrując u kogoś w pamięci (Mózg ofiary nie odczytuje wspomnień). Oprócz tego jest w stanie również wytworzyć takie fale, aby odepchnąć przeciwnika lub jakiś przedmiot np głaz.
Miałam dużo oporów przed opublikowaniem tego posta, ale mam nadzieje, że niesłusznych. Dziękuję za uwagę i zapraszam do czekania na następny rozdział życia Alice w krainie Akatsuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz