Alice leżała wpatrzona w głębokie, brązowe oczy. Chociaż w jej obrazie były rozmyte, to z łatwością mogła dostrzec ich piękno. Sprawiały wrażenie jakby chciały zamknąć emocję w środku. Gniew, zażenowanie i w nieokreślonym stopniu żal.:
- Alice, wstań. - Rozkazał chłodno, co mocno zdenerwowało kobietę, ale posłuchała się. Przez alkohol jej emocje były jeszcze bardziej rozchwiane niż zwykle. Mimo rozkazu świadomie do niego nie przyszła, żeby pod wpływem nerwów nie powiedzieć zbyt dużo. Teraz, kiedy przed nim stoi jest jeszcze gorzej. Rozluźniona alkoholem nie rozmyślała zbyt dużo nad tym co będzie mówić.
Yahiko rozejrzał się powoli dookoła licząc w głowie porozwalane wokół kanapy puste butelki po sake. Ich ilość i stan w jakim jest kobieta jednoznacznie wskazywała, że wróciła kilka godzin temu. Nie posłuchała się go, znowu. Nerwy powoli wzrastały, ale starał się utrzymać równowagę między nimi.:
- Hidan, wyjdź. - Rozkazał, tym razem w stronę siwowłosego nie spuszczając przy tym wzroku od Alice. Niezadowolony Ohira niechętnie wstał, wzdychając przy tym. Jak każdy, nie lubi być posłuszny, ale też nigdy nie lubił pakować się w kłopoty, czy między problemy innych. Z chwilą kiedy minął próg pokoju, Alice teatralnie przewróciła oczami.:
- Nic tylko rozkazujesz. - Zwróciła niewyraźnie uwagę opierając się o ramię fotela. Coraz ciężej było jej ustać prosto.:
- Mniej więcej od tego tu jestem. - Odpowiedział podchodząc bliżej kobiety. Dzielił ich krok, ale to wystarczyło, aby przyspieszyło bicie serca Alice. Odwróciła od niego twarz, aby ten nie zauważył jej czerwieniących się policzków. Była na niego zła, ponieważ... Właściwie już sama nie wiedziała dlaczego. W środku czuje, po prostu wie, że te zdarzenia już miały miejsce, ale nie ma na to potwierdzenia.:
- Chyba bardzo lubisz być ponad wszystkich. - Burknęła pod nosem, przy okazji starając się wyrównać oddech.:
- Mamy rozmawiać o twoim zachowaniu. - Stwierdził chłodno dokładnie oglądając jej poczerwieniałe policzki. Starał się utrzymać chłodną atmosferę i nieprzyjemny ton, ale z każdą sekundą przy niej powoli miękł. Jej urocze, purpurowe policzki czy też każda "obrażona" mina dawały ukojenie rozstrojonym nerwom. Zapominał, że musi ją traktować jak każdego innego członka tej organizacji.:
- To nie najlepszy moment. - Chwyciła na w pół pełną butelkę alkoholu i wzięła jeden porządny łyk zakańczając go charakterystycznym odsapnięciem. - Jestem pijana. - Uniosła butelkę w geście toastu i uśmiechnęła się delikatnie. Yahiko wziął głęboki oddech, jednym ruchem wyrwał jej z rąk butelkę i odłożył obok na stolik. Nie obeszło się bez warczenia pod nosem Alice. W geście zaczepki, nie niezadowolenia.:
- Ta sprawa ma być rozwiązana dzisiaj, bez względu na to w jakim stanie się znajdujesz. - Odpowiedział starając się utrzymać kontakt wzrokowy z kobietą, ale ta błądziła nim po ciele Yahiko. Zastanawiała się czy złość może odreagować w inny sposób, jeżeli alkohol nie dał rady. Czy dobrym pomysłem będzie odreagować na obiekcie, który te emocje wywołał? Yahiko wyczytał urywki z jej myśli i po raz kolejny musiał wziąć głęboki oddech, aby się uspokoić. Tym razem nie musiał opanowywać nerwów, a myśli, które w tej chwili zaczęły iść podobnym torem, co myśli Alice.:
- Nie słuchasz się poleceń i łamiesz zasady. - Zaczął wątek, biorąc do obu rąk po dwie puste butelki po alkoholu. - Nie szanujesz mojego stanowiska. - Kontynuował idąc w stronę kuchni, a Alice jak piesek swojego właściciela od razu pobiegła za nim oburzona dla pokazu jego osądami. Wiedziała, że miał rację, ale chciała rozluźnić atmosferę swoimi minami i zachowaniem na tyle ile jest to możliwe.
Yahiko wyrzucił butelki do kosza, znajdującego się w rogu kuchni i odwrócił się do Alice. Ta zgrabnie usiadła na barku i pochyliła lekko do przodu opierając się rękami o blat.:
- Mam dziwne wrażenie, że jesteś rozdrażniony przez Shuna. - Uśmiechnęła się zadziornie.:
- Zaskoczony. - Oparł się o blat kuchenny. - Takich informacji nie powinnaś przede mną ukrywać.
- Bo jesteś moim jakby szefem? - Zapytała wpatrując się prosto w oczy. Jej głos wraz z biegiem rozmowy stawał się bardziej uwodzicielki. Miała już wyznaczony cel, który chciałaby osiągnąć. Yahiko od razu wyczuł do czego dąży Alice, ale nie wiedział dlaczego (zakładając, że to co mówił Shun jest prawdą).:
- Między innymi. - Odpowiedział krótko i nastała minutowa cisza. Żadne nie wiedziało jak dalej potoczyć przyjemną rozmowę. Były sprawy, które ich drażniły w środku, ale nie wiedzieli jak zacząć i czy w ogóle to jest dobry moment.:
- Więc. - Pierwszy odezwał się Yahiko, uprzednio jeszcze chrząkając. - Dlaczego nic nie powiedziałaś? - Włożył dłonie w kieszenie spodni i czekał na odpowiedź.
- A dlaczego zakładasz, że on mówił prawdę?
- Zakładam, że ty mi ją powiesz.
- Kpisz sobie? Jesteś hipokrytą.
- Masz jakąś chorą tendencję do obrażania mnie.
- Chcesz żebym ja mówiła prawdę, a sam ją przede mną ukryłeś. - Szybka wymiana słów zaprowadziła Yahiko w kozi ruch. Jego mina była spokojna, ale w środku zastanawiał się o czym mówi Alice. Uciszył jej tamte wspomnienia, nigdy nie widział żeby którejkolwiek z jego "ofiar" one powróciły. Ona coś wie... Ale co i skąd by się dowiedziała?
Alice widząc brak reakcji ze strony Yahiko, przewróciła oczami i postanowiła go uświadomić.:
- Tak, wiem, że już wcześniej zbliżyliśmy się do siebie. - Westchnęła głęboko. Te słowa brzmiały dla niej całkowicie abstrakcyjnie. - Dwa razy. - Powiedziała prosto w oczy szukając w nich przy tym poczucia winy. Jednak nie odczytała nic, tylko spokój. - Nie wiem jak to zrobiłeś, że byłam zdolna o tym zapomnieć, ale wiedz, że już wszystko pamiętam. - Widząc, że Yahiko powoli zbliża się do niej, poczuła jak wielka gula stanęła jej w gardle. Nie była w stanie już nic powiedzieć. On ciągle robi coś nie tak. Siedziała sparaliżowana jego wzrokiem. Chciała się odsunąć, a najlepiej opuścić to pomieszczenie i chociaż wytrzeźwieć.
Miał lekko przymknięte oczy z których ciężko było cokolwiek odczytać. Oddychał spokojnie, nie denerwował się, a przynajmniej nie dawał tego po sobie poznać. Szedł pewnie, by w końcu zatrzymać się zaraz na przeciwko Alice. Pojawiły się w niej całkowicie sprzeczne emocję. Z jednej strony chciała na niego krzyczeć, może nawet uderzyć za jego głupotę w stosunku do niej i jej uczuć. On nie wyczuwał nic złego w swoich reakcjach czy ogólnym zachowaniu. Uważał je za "w miarę" poprawne i bezpieczne.
Z drugiej strony, jak zawsze jego wygląd, zapach i ten okropny charakter pociągał Alice. Co by nie zrobił, jak źle by się zachował, ona o tym szybko zapomni, bo to po prostu Yahiko.
Położył dłonie na jej napiętych, mocno ściśniętych udach nie odwracając przy tym od niej wzroku. Po raz kolejny poczuła piekące policzki, ale tym razem nie odwróciła się. Z każdą sekundą jej rozszarpane emocję zmieniały się diametralnie.
- Jak śmiałeś? - Zdołała z siebie wydostać chrapliwy głos. Nie odpowiedział jej. Rozluźniła nogi i rozchyliła je lekko, aby mógł do niej podejść bliżej. Tak też zrobił. Wślizgnął się między nie, dalej obejmując je dłońmi. Przyjemne ciepło z nich płynące sprawiło, że na ciele Alice pojawiła się gęsia skórka.
Tyle sprzecznych emocji i ilość myśli. Położyła niepewnie dłoń na jego policzku. Dokładnie przyglądali się sobie, jakby w ich oczach miał pojawić się znak pozwolenia. Yahiko, może i nie wiedział co łączy Shuna i Alice, może nawet nie chciał wiedzieć. Postanowił już, że Alice należy do niego. Z kolei u czerwonowłosej kobiety, sprawa komplikowała się przez alkohol. Nie wiedziała dlaczego jest w rozsypce. Czy to przyjemne ciepło przechodzące przez jej całe ciało, uczucie spięcia, przyspieszone serce jest spowodowane jego obecnością czy po prostu trunkiem. A może jednym i drugim.
"Pieprzyć to". Pomyślała szybko, po czym niespodziewanie założyła obie ręce na kark Yahiko i podsunęła się do niego kończąc namiętnymi pocałunkami. Ten zaakceptował to, mógł w końcu spuścić nogę z hamulca. Jedną rękę zatopił w jej włosach, zaraz pociągając gwałtownie za nie, aby utorować sobie drogę do szyi kobiety. Od razu wbił w nią usta powodując ciche pojękiwania z przyjemności u Alice. Instynktownie ta zarzuciła nogi i zaczepiła nimi o jego biodra, przy okazji jeszcze bardziej przyciskając go do siebie. Poczuła jego drugą rękę podtrzymującą jej plecy pod łopatkami. Mogła się rozluźnić, nie myśleć o niczym innych tylko o przyjemności.
Na jej szyi i okolicy dekoltu powoli zaczęły pojawiać się malinowe oznaczenia i zostawione za nimi mokre ślady. Mimowolne kolejne jęki wydobywały się z jej gardła. Potrzebowała tego od początku ich rozmowy. Ciepła i zbliżenia. Prawą ręką zaczęła powoli zjeżdżać wzdłuż jego torsu, przy okazji badając każdy napięty mięsień. Przegryzła dolną wargę czując narastające napięcie. Błagała w myślach żeby nie przestawał, a on to doskonale słyszał i nie miał zamiaru przestawać. Błąkającą się rękę w końcu zaczepiła o kieszeń jego spodni i mocno przyciągnęła jego biodra do swoich dając znak, że chce więcej.
Nagle do jej oczu napłynęły łzy. Czuła jak powoli zbierają się pod jej powiekami chcąc dać upust emocjom. Droga jaką przeszła by w końcu znaleźć się w tym miejscu, w takiej sytuacji wymagała od niej ogrom poświęceń. Zaczynając od licznych ran po konflikty i ciągłe nerwy. Matka życzyła, żeby jej przyszły mąż "traktował z należnym szacunkiem i kochał bezgranicznie, a twoje dzieci radowały codziennie." Dzieci? Mąż? Wraz z próbą dostania się do Yahiko przekreśliła te dwie rzeczy całkowicie świadomie. Zacisnęła mocno wargi, położyła dłonie na klatce piersiowej mężczyzny i odepchnęła go delikatnie. Wystarczająco, aby odsunął się od niej i spojrzał zdekoncentrowany. Tyle poświęcenia dla kogoś, kto na początku całkowicie ją odtrącił, potem wyrzucił i jeszcze okłamywał.
W końcu łzy wypłynęły spod powiek zostawiając po sobie ślady na obu policzkach. Nie umknęło to uwadze Yahiko. Stał się bardziej zakłopotany. Nigdy nie był w takiej sytuacji, nie wie co powinien zrobić. Niewiele myśląc, położył swoją dłoń na jej policzku i otwarł kciukiem jedną ciągle spływającą łzę. Jednak Alice zaraz odtrąciła jego rękę i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.:
- Dość. - Szepnęła po czym sama przetarła oczy nadgarstkami. Zsunęła się mozolnie z barku na w pół zgięte nogi. Zaraz kiedy odzyskała równowagę wyprostowała się i spojrzała na niego jeszcze raz. Stał zaskoczony i lekko speszony przez jej chwilowy płacz. Nie był jej w stanie nic powiedzieć, ponieważ zwyczajnie nie wiedział co się właśnie wydarzyło. A co najważniejsze, dlaczego.
Alice głęboko westchnęła. Nie mogła oczekiwać, że Yahiko zrozumie jej aktualne uczucia, ale brak taktowności? Zwykłe słowo "przepraszam", tak cenne. Już otworzyła usta w celu zbesztania go, ale w tej samej chwili do kuchni wszedł Hidan. Jego uwagę od razu przyciągnęły poczerwieniałe okolice oczu Alice i bliska odległość między nią a jego liderem.
I co teraz zrobi? Alice patrzyła na Yahiko wyczekująco. Wszedł jeden z jego podwładnych przed którym chciał ukryć życie prywatne, w tym wypadku - uczuciowe.
Hidan poszedł do jednego z blatów i amatorsko udawał, że czegoś szuka w szafce, przy tym nie spuszczając wzroku z dwójki.
I co teraz? Jak wybrniesz z tej sytuacji? Alice nie spuszczała wzroku. Wręcz wymuszała na nim jakąkolwiek odpowiedź. Jednak jego reakcja była całkowicie inna niż by sobie wyobrażała. Schował dłonie do kieszeni i stanął bokiem do Alice przy tym odwracając wzrok na jedno z okien. Wyglądało to jakby bez słów chciał przekazać, że odblokował jej drogę i może już iść. Przez głowę Alice przeleciał pełen fałszu śmiech, a na ustach pojawił się chwilowy fałszywy uśmiech. Odchrząknęła.:
- Ta niesubordynacja już się więcej nie powtórzy. - Powiedziała lekko drżącym głosem, a następnie biegiem opuściła to pomieszczenia. Mogła zrobić mu na złość i przy Hidanie ciągnąć dalej ich niewygodną rozmowę, ale nie chciała się zadłużać u niego w przeprosinach. Prędko udała się do swojego pokoju, aby tam spędzić resztę dnia.
Jeszcze w kuchni stał Yahiko, cały spięty. A jaka ulga przeszła przez całe jego ciało, kiedy Alice nie zdecydowała się na żadne ryzykowne zagranie. Oparł się o barek, na którym jeszcze niedawno siedziała ONA i oddychał, aby się uspokoić.:
- Co zrobiła? - Zapytał Hidan spokojnie otwierając gęsty jogurt z sezonowymi owocami. Yahiko chwilę się zastanowił, co powinien powiedzieć i odwrócił się do niego.:
- Zachowuje się jak młody, nieokrzesany szczeniak. - Powiedział spokojnie na co Hidan zareagował śmiechem.:
- Widocznie trochę jej zajmie odnalezienie się w naszej BRANŻY. - Powiedział z szerokim uśmiechem, po czym wziął trzy zachłanne łyki jogurtu zakańczając odsapnięciem. Mówił lekko niewyraźnie, zmiękczał spółgłoski, ale o dziwo Yahiko nie wyczuwał od niego alkoholu. Być może przyzwyczaił się do tego aromatu podczas zbliżenia z Alice.:
- Po co ją przyjmowałeś skoro jest taka nieposłuszna?
- Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem.
- Aaaa - Przeciągnął, kończąc klapnięciem dłonią w udo na znak oświecenia. - Patrz no faktycznie. - Stwierdził po czym udał się w stronę wyjścia. Zatrzymał się jeszcze we framudze i odwrócił z powrotem do Yahiko. Ten już wiedział, że znowu przyjdzie mu wysłuchać mądrości nietrzeźwego Hidana.:
- Jutro robimy tę noc! - Krzyknął w jego stronę wyraźnie zadowolony. - Będziesz mógł zrzucić narzutkę potwornego szefa i może trochę okiełznać tego szczeniaczka. - Wystrzelił w jego stronę wyimaginowanym pistoletem z dłoni puszczając przy tym oczko. Yahiko natomiast posłał mu rozdrażnione spojrzenie na co Hidan głośno się roześmiał.:
- Tylko żartuje. - Przystawił dłonie do klatki w geście obrony i zaraz wyszedł. Yahiko wziął głęboki, uspokajający oddech i po prostu rozmyślał. Alice była niebezpieczna dla jego posady pod każdym względem. Był tego świadomy, ale jednocześnie nie był w stanie zachowywać się w stosunku do niej ozięble. Jego umiejętność miała być kompromisem. Dać upust emocjom i zachować izolację. Ten plan nie miał prawa się nie udać, do czasu ich podróży do Ame. W tamtej chwili wiedział, że uciszenie wspomnień będzie przynajmniej nieetyczne. Co on ma do etyki... Ale ona sprawiała, że jego zachowania się zmieniały. Dawniej, za luźne odzywki Hidana skróciłby go o głowę (przez świadomość, że jest nieśmiertelny), nie odczuwałby dylematów moralnych, a już na pewno nie zazdrości czy winy. A teraz? Myśl o Shunie i słowach przez niego wypowiedzianych nie daje mu spokoju. Gdy zobaczył łzy Alice poczuł jakby ogromny głaz upadł na jego klatkę piersiową. Ta kobieta sprawiła, że ponownie zaczął odczuwać emocję. I to kilka na raz, co wprawiało go w konfuzję. W tamtej chwili, kiedy leżała po operacji Megumi odczuwał nawet lekki strach. Chciał przy niej być i ją wesprzeć, ale czuł się winny. Poczucie, że to przez niego musiała tyle wycierpieć nie dawała mu odwagi żeby spojrzeć w jej przepełnione bólem oczy. Kolejne emocję. Jest nimi przepełniony, rozdrażniony i nie wie jak sobie z nimi poradzić. Kiedyś... Było zwyczajnie prościej.
W tym samym czasie na korytarzu:
Alice żwawym krokiem opuściła salon i zaczęła się kierować w stronę swojego pokoju. Była zdenerwowana i rozdrażniona. Zatrzymała się w połowie drogi i oparła plecami o starą, wyblakłą tapetę na ścianie. Odgarnęła włosy z twarzy do góry i oddychała głęboko w celu uspokojenia. Wiedziała, że czym prędzej musi z nim szczerze porozmawiać, ale na pewno nie w takim stanie i nie w taki sposób jak kilka minut temu.
Zza rogu wyszedł Sasori i Deidara, oboje brudni i zmęczeni po podróży. Szli w stronę salonu, w ciszy, w rozpiętych płaszczach. Nie myśleli o niczym innym jak tylko o odpoczynku. Ich uwagę zwróciła Alice. Zatrzymali się trzy kroki od niej bacznie się jej przyglądając.:
- Wyglądasz jakbyś miała ostrą depresje. - Stwierdził Deidara w szerokim uśmiechem. Alice spojrzała się na niego z półprzymkniętych oczu. Puściła włosy, aby te mogły z powrotem opaść na jej twarzy po czym oparła dłonie o biodra.:
- Po prostu się schlała. - Stwierdził Sasori, po czym zaczął iść we wcześniej wyznaczonym celu. Deidara tylko wzruszył ramionami i dołączył do skorpiona. Zdążyli zrobić zaledwie trzy kroki a Alice im odpowiedziała.:
- I robię bardzo głupie rzeczy! - Krzyknęła w ich stronę co zatrzymało Sasoriego, a w efekcie Deidarę. Oboje odwrócili się w jej stronę. Była szeroko uśmiechnięta i - nie wiadomo czemu - zadowolona z siebie. Deidara zaśmiał się pod nosem ostatni raz i opuścił korytarz dochodząc w końcu do celu "podróży". Nie były to drwiny, zwyczajnie rozbawiła go.:
- Jakie, na przykład? - Zapytał Sasori unosząc brwi. Alice oparła się ramieniem o ścianę przez wzgląd na problem z utrzymaniem równowagi.:
- Opowiem ci później. Akurat mam wieczorem 5 minut, więc przyjdź do mnie. - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów i zdziwionej minie Sasoriego zrozumiała jak dwuznacznie to zabrzmiało. Wzięła głęboki oddech i przyłożyła dłoń do czoła. - Mówię też bardzo głupie rzeczy.
- Aż tak mnie to nie interesuje, żeby marnować wieczór. - Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, który zaraz przemienił się w uśmiech, co zakłopotało dziewczynę. Za chwilę odwrócił się od Alice i wszedł do salonu spoglądając jeszcze na nią kątem oka.
Kiedy zniknął z jej pola widzenia jeszcze przez chwilę stała zdziwiona. Po tym, kiedy jak zwykle okazał się ignorantem, uśmiechnął się? Dokładnie to widziała, chociaż obraz miała zamazany.:
- Co za dzień. - Powiedziała do siebie półszeptem i zaraz udała się do swojego pokoju.
----------------------------------------------------
Troszkę to trwało, ale jak pisałam w informacjach -> SESJA. Na szczęście jestem już po, także znowu mogę skupić się na rzeczach przyjemnych. :)
Niestety rozdział krótszy, ale nie chciałam go już przeciągać... Musiałam coś szybko wstawić :( Pisanie go było szczerze udręką. Nie przez temat, nie nie nie! Ten akurat był przyjemny. Chodzi o to w jaki sposób został napisany: Ciągła nauka - pilny student - nie pozwalała na na pisanie więcej niż 5 linijek dziennie! Skandal! Jednak cieszmy się, że to już koniec :D
Btw. Patrząc teraz na ilość rozdziałów tej serii stwierdzam, że ta mogłaby być oddzielnym opowiadaniem xD A to jeszcze nie koniec!
Czekajcie na kolejne i jak to mówią: Sayonara!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz