7.19.2018

Rozdział 34. Luźna rozmowa.

Alice obudziła się o godzinie 22, bez większego bólu głowy, jednak zbyt ostre światło lamp działało na nią drażniąco. Od razu po wstaniu miała przed oczami Yahiko i jego obojętną minę, która pojawiła się zaraz po przyjściu Hidana. On zmienia się z sekundy na sekundę, charakter zależny od otoczenia. Alice ścisnęła mocno wargi, aby przypadkiem nie wydusić z siebie krzyku zdenerwowania i bezradności. Wzięła kilka głębszych oddechów i poszła wykonać czynności łazienkowe. Cisza i spokój dały jej kolejne sposobności do rozmyśleń. Kiedy byli młodsi, było dokładnie tak samo.


- Yahiko! Pobawmy się w chowanego! - Krzyknęła wesoła, mimo ciągłego deszczu, czerwonowłosa dziewczynka. Miała na twarzy licznie otarcia, oklapnięte włosy i przybrudzone ubrania. Jednak nie przejmowała się tym. Ośmiolatka nie przejmowałaby się swoim wyglądem. Najważniejsze dla niej były kontakty ze swoimi przyjaciółmi - czternastoletnim Yahiko, Nagato i Konan.
Chłopak o lisio rudych włosach odwrócił się do niej zdziwiony. Był w trakcie treningu siłowego przy drzewach. Widok uśmiechniętej dziewczynki od razu sprawiał, że sam zaczynał czuć się przy niej szczęśliwszy. Przestawał myśleć o głodzie czy nawet o tym, że trwa wojna. Na jego twarzy zawitał serdeczny uśmiech.:
- Zabawa w dwójkę w chowanego będzie nudna. - Odpowiedział czochrając lekko mokre włosy Alice. - Możemy pobawić się w rodzinę. - Zaproponował zaraz.
- W rodzinę? - Zapytała zdziwiona.:
- Będę twoim mężem. - Dodał opierając ręce na biodrach. Jego słowa tknęły dziewczynkę, aż się zaczerwieniła na policzkach. Jak każda młoda kobieta, miała na oku swojego jedynego,  upatrzonego. Był nim właśnie Yahiko. Widziała w nim super bohatera, ratującego ludzi, a w tym również ją. Autorytet i wzór. Na jej twarzy po raz kolejny zawitał szeroki uśmiech. Była zauważona przez niego, nieważne w jakim kontekście.
Niestety jej radość nie trwała długo. Zdążyli określić swoje statusy, opisy wyimaginowanych postaci i zacząć pierwsze "akty", a  zaraz podbiegli do nich Nagato i Konan, również uśmiechnięci.:
- Alice! - Krzyknęła już zmartwiona Konan widząc dziewczynkę ubraną jedynie w cienkie ubrania. - Powinnaś zakładać płaszcz kiedy wychodzisz na deszcz. - Zbeształa ją jak starsza siostra. Nim zdążyła coś dodać, Yahiko rzucił swój płaszcz na głowę Alice, chwilowo ograniczając jej widoczność. Ta wyjrzała zza materiału po raz kolejny na swojego wybawiciela. Tono szybko odwrócił wzrok na drzewa.:
- Konan ma rację. Ubierz się. - Rozkazał z lekkim zakłopotaniem w głosie. Sam o tym wcześniej nie pomyślał. Miał jednak nadzieję, że nie wyjdzie przed innymi na nieodpowiedzialnego, a Alice nie dopadnie przeziębienie przez jego nieuwagę. Wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Z serdecznej i radosnej na całkowicie poważną i skupioną.
Dziewczynka nieporadnie nałożyła o kilka rozmiarów za duży płaszcz nie odwracając wzroku od Yahiko.:
- Co tutaj w ogóle robicie? - Zapytała nagle Konan. Alice szczęśliwa chciała opowiedzieć jej o zabawię, jaką wymyślił Yahiko, jednak pierwszy odezwał się Tono.:
- Trenowałem. - Odpowiedział szybko i krótko, by nie dać dojść do słowa dziewczynce.:
- A Alice? - Zapytała Konan pokazując palcem na czerwonowłosą uważnie ilustrując Yahiko.
Wszystkie zadrapania i strupki na ciele Alice wynikały z jej treningu. Trójka przyjaciół chciała przygotować ją, aby umiała sobie poradzić sama z dorosłym przeciwnikiem, jeżeli ci nie będą mogli jej obronić. Konan i Nagato poszerzali jej wiedze teoretyczną na temat ninjustu i genjutsu, natomiast Yahiko wolał praktyczną naukę taijustsu. Umiejętności bardzo przydatne, ale według Konan ich treningi były zbyt intensywne i bezustanne.
- Ona tylko się przyglądała. - Powiedział szybko Yahiko, zakładając obie dłonie za kark. Widział jak za każdym razem Alice stara się odezwać, aby powiedzieć w jakim momencie im przerwano. Jednak on przy swoich towarzyszach wolał dawać wrażenie twardego, pewnego siebie i dojrzałego chłopaka. Nie mógł sobie pozwolić, żeby widzieli w swoim przywódcy większą miękkość czy czułość w stosunku do młodej i głupiej dziewczynki.:
- W takim razie przerwijcie to ekscytujące zajęcie i chodźcie może coś zjeść. - Powiedziała Konan odwracając się i machając ręką. Zdążyli zrobić jeden krok, zanim zostali zatrzymani przez Alice.:
- Ale my... - Przerwano jej.
- W sumie już skończyliśmy, więc bardzo chętnie. - Dokończył Yahiko popychając lekko Alice po plecach, aby zaczęła iść, jednak ta stała w zaparte. Dwójka przyjaciół zdążyła już odejść około dziesięć metrów dalej, a Alice stała ze skrzyżowanymi rękami. Na twarz Yahiko znów mógł zagościć uśmiech. Stanął przed dziewczynką i schylił się, aby mogli stać twarzą w twarz. Naburmuszona spojrzała się na niego i automatycznie jej policzki znów stały się zaczerwienione. Odepchnęła go szybko.:
- Głupi oszust Yahiko! - Krzyknęła do niego i pobiegła za oddalającą się coraz dalej dwójką.

Alice wyszła z łazienki zostawiając za sobą parę, ubrana w piżamę składającą się z beżowej koszulki na ramiączka i krótkich spodenek zakończonych koronkową wstawką. Nałożyła na ramiona biały szlafrok i z powrotem usiadła wygodnie na łóżko.  Jej wzrok zaraz przykuło pudełko, w którym rodzice zostawili list, oraz zdjęcia z czasów, kiedy razem z Miyo były jeszcze malutkie. Nim zdążyła wrócić myślami do rodziny, do jej pokoju wszedł nachalnie i bez pukania Sasori. Narobił hałasu niezręcznie otwierając drzwi łokciem, gdyż w rękach trzymał dwa gorące "gotowe dania" typu ramen. Na twarzy Alice pojawiło się niemałe zdziwienie. Po dzisiejszym dniu, ostatnie czego oczekiwała to jego wizyta. Nawet jeżeli to ona go zapraszała.
Sasori zatrzasnął drzwi łokciem i szybko rozejrzał się zniecierpliwiony po pokoju, aby znaleźć jakiekolwiek miejsce na położenie gorących dań. Alice podążała za nim wzrokiem, kiedy ten w końcu odłożył wszystko na biurko i mógł chwilę odetchnąć. Ubrany był jedynie w luźne szare spodnie dresopodobne i granatową, zapiętą do połowy bluzę. Wpatrywał się chwilę w dziewczynę powodując niezręczną ciszę, po czym usiadł leniwie na krześle i wziął się za jedzenie. Alice była całkowicie zamotana. Odchrząknęła głośno.:
- Przyniosłeś mi jedzenie? - Zapytała na głos, zamiast snuć teorie w myślach. Sasori wytarł kąciki ust chusteczkami i odwrócił się w stronę Alice.:
- Skąd taki pomysł? - Odpowiedział pytaniem rozkładając się wygodnie na krześle. Oparł kostkę prawej nogi o kolano drugiej i dalej smakował się posiłkiem. Alice uniosła brwi i wskazała palcem na drugą miskę z jedzeniem.:
- Stąd. - Odpowiedziała, a w duecie zagrał donośnie jej brzuch dając znać, że ominęła obiad i bardzo mu się to nie podoba. Automatycznie drugą ręką objęła go i odwróciła wzrok. Głód to nic czego powinna się wstydzić, ale moment, w którym burczenie jest długie i głośne przyprawia o zakłopotanie. Sasori wziął głęboki oddech.:
- Zazwyczaj jedną się nie najadam. - Zignorował jej brzuch i jadł dalej w ciszy. Alice przełknęła głośno ślinę. Zapach ramen rozniósł się po całym pokoju powodując u niej jeszcze większe skurcze. Kolejne głośne burczenie rozległo się po pokoju.:
- Zjedz to. - Rozkazał nagle lekko zirytowany, kładąc swoje pałeczki na drugą porcję.:
- Najpierw dokończ swoje.
- Skończyłem. - Alice spojrzała zdziwiona, ale nie czekała długo. Wzruszyła ramionami i zabrała się za posiłek. Nie myślała teraz o niczym innym, jak tylko o pochłonięciu całości i zaspokojeniu głodu. Przez cały czas obserwował ją Sasori, co z każdą kolejną  sekundą zaczynało bardziej irytować kobietę. Jednak nie zwróciła uwagi, w końcu miała ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Nie minęły dwie minuty, a kolejna pusta miseczka znalazła się na biurku. Najedzona i szczęśliwa usiadła głębiej na łóżku i oparła się plecami o ścianę podciągając kolana na wysokość klatki piersiowej. Skorpion nadal nie odwrócił wzroku.:
- To się robi niemiłe. - Skomentowała opierając równolegle łokcie o kolana.
- Co?
- Ciągle się patrzysz.
- A co innego mam oglądać? Masz nudny pokój. - Po jego słowach kącik ust Alice delikatnie się uniósł. Skorpion widząc to od razu chciał sprostować. Przyłożył palec wskazujący i kciuk do czoła zamykając przy tym oczy.:
- Tylko sobie nie wyobrażaj... - Przerwano mu.:
- Nawet nie próbuje. - Odpowiedziała na wydechu opierając tył głowy o ścianę jednocześnie odsłaniając szyje. Kolejne kilka minut siedzieli w ciszy, układając sobie wszystko w głowie lub, jak w przypadku Sasoriego, po prostu odpoczywając.
Akasuna jest jednym z tych bardziej tajemniczych ludzi na świecie. Ciężko go zrozumieć, lub sam nie chce by tak się stało. Przez to pokazuje siebie jako aroganckiego indywidualistę. Jednak przyszedł do Alice, mimo wcześniejszego zaprzeczenia i widocznego na pierwszy rzut oka braku sympatii do kobiety.:
- Powinnaś ograniczyć alkohol. - Skomentował nagle burząc spokój Alice. Otworzyła wcześniej przymknięte powieki i spojrzała na niego niemrawie.:
- Gdybym cię nie znała pomyślałabym, że się o mnie martwisz.
- Ale już mnie znasz... - Przerwała mu.
- I wiem, że to nie ma nic wspólnego z troską. Jednak ciekawi mnie skąd twoja uwaga.
- Kiedy wypijesz za dużo jesteś nieznośnie głośna.
- Ty za to na co dzień jesteś chodzącym ideałem ludzkiej osobowości. - Komentarz Alice sprawił, że w końcu na twarzy jej rozmówcy pojawił się uśmiech z rozbawienia. Ta też cicho prychnęła pod nosem. Nareszcie atmosfera zaczęła się ocieplać. Spojrzał na nią rozbawiony.:
- Mówiłaś dzisiaj, że robisz bardzo głupie rzeczy... - Przerwano mu.
- Nie miałam na myśli niczego... - Również jej przerwano.
- Nie odebrałem tak tego. - Uspokoił speszoną kobietę. - Ale ciekawi mnie co miałaś na myśli. - Dokończył krzyżując ręce na klatce piersiowej. Kobieta spojrzała się w sufit rozbawiona. Cała sytuacja między nią a Yahiko zaczęła się komplikować już od samego początku jej przybycia do organizacji. Sprawy wychodzą spod kontroli, a ona musi dusić w sobie te najgorsze emocję. Spojrzała się z powrotem na Akasune.:
- Zależy ile masz czasu. - Stwierdziła, że to już koniec ukrywania. Sasori nie wydawał się osobą, która lubi plotkować, a więc nic nie powinno wyjść na jaw. Jednocześnie spłyną z niej wszystkie tłumione emocję. Przemyśli wszystko na trzeźwo pod okiem jednego z największych ignorantów.

Tak kolejna godzina mijała im na rozmowie. Sasori w końcu dowiedział się o dawnej i tajemniczej przeszłości swojego lidera, co sprawiło mu niemałą satysfakcję. Wbrew podejrzeniom Alice, zainteresował się całą historią. Od momentu, w którym poznała całą trójkę młodych ninja do misji, po której coś zaczęło się w końcu dziać.
- Ciężko mi uwierzyć, że Pein... że Yahiko mógłby złamać jedną z zasad. - Stwierdził Sasori. Bardzo nie zmienił swojej wcześniejszej pozycji. Oparł łokieć o biurko, a następnie skroń o dłoń skuloną w lekką pięść. Alice natomiast nie opierała się już o ścianę, tylko siedziała na skraju łóżka, oparta na wyprostowanych łokciach o końce materacu i nałożoną nogą na nogę.:
- Pein może i by jej nie złamał, ale Yahiko właśnie to zrobił. -Te słowa wprowadziły lekkie zakłopotanie do konwersacji.:
- Mówisz jak o dwóch różnych osobach.
- Bo tak jest. Przy was jest Pein'em, a przy mnie Yahiko. - Sasori uśmiechnął się pod nosem.:
- Czyli poszłaś do łóżka z Yahiko, nie z Pein'em? - Zażartował unosząc lekko brwi do góry.:
- Faktycznie, tak było. - Potwierdziła wstając z łóżka. - Yahiko jest do mnie w jakimś stopniu przywiązany, natomiast Pein najchętniej... - Przerwano jej.
- Wykopałby cię stąd chociażby w tej chwili?
- A nawet wczoraj. - Dodała stojąc za Akasuną i opierając dłonie o oparcie krzesła. Wtedy usłyszeli pukanie do drzwi, a zaraz przez nie lekko uchylone zajrzała Konan. Zapanowała cisza. Przez dłuższą chwilę dwójka wpatrywała się w kobietę i z wzajemnością. Poczuła się lekko niezręcznie. Trwająca cisza dawała wyraźne znaki, że temat nie może zostać dokończony, dopóki dodatkowa para uszu nie usunie się na odpowiednią odległość.:
- Dzisiaj jest nasz całkowicie wolny wieczór. - Poinformowała Konan opierając się biodrem o framugę drzwi ukazując całą swoją sylwetkę. Ubrana w czarne leginsy i bokserkę wyczekiwała odpowiedzi. Chociaż nie wyraziła jasnego pytania, informując o wieczorze chciała zabrać dwójkę ze sobą i zapomnieć o niezręcznej sytuacji, którą sami stworzyli ciszą. Pierwsza odezwała się Alice.:
- Mi na razie wystarczy. - Powiedziała krótko, dając znać, że dzisiejszy wieczór ma zamiar spędzić w spokoju. Konan przytaknęła, a następnie spojrzała się na Sasoriego wyczekującym wzrokiem. On na początku nawet nie zwrócił uwagi, że jest obserwowany. Dopiero po chwili poczuł na sobie czyjś wzrok.:
- Chcesz coś? - Zwrócił się krótko zirytowany. Konan przewróciła oczami i delikatnie zamknęła za sobą drzwi zostawiając ich z powrotem samych. A jakie zdziwienie spotkało Alice, kiedy Akasuna nie wyszedł. Wpatrywała się w niego z szerzej otwartymi powiekami i półprzymkniętymi wargami.:
- Nie patrz w ten sposób. Konan widocznie chciała mnie stąd wyprosić. Kim bym był, gdybym postąpił zgodnie z jej oczekiwaniami. - Wytłumaczył się. - Poza tym, nie skończyłaś swojej porywającej historii. - Alice westchnęła. Sasori wydaję się być zamknięty na kontakty z innymi, oprócz Alice. Chociaż uważa ją za irytującą i zbyt dociekliwą każdego szczegółu, to jest w stanie wytrzymać z nią w jednym pokoju i w miarę przyzwoitości normalnie rozmawiać. Ich relacja, choć z zewnątrz wydaje się być oschła i bez wyrazu, to tak naprawdę rośnie w zaufanie i zrozumienie. Bezinteresowna znajomość... Czy aby na pewno?

---------------------------------------

Kiedy zastanawiasz się czemu tak długo nie ma rozdziału, śpieszę w odpowiedzią na pytanie!:


Tak, moje drugie hobby też mnie pochłania, a szczególnie mój czas. Zrobienie takiego jednego pics zajmuje od 4 do 8 h. (Zależy ile osób i ile szczegółów) Jestem z tego prze prze dumna :3 Nie ma to związku z historią, ale chciałam sprostować na co marnuje moje cenne godziny!

Co do rozdziału, trochę krótszy, ale nie chciałam go już na siłę wydłużać, tylko zawrzeć w nim to co trzeba. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz