4.25.2018

Rozdział 32. Poznaj prawdę.

- Jestem mężem Alice! - Krzyknął kładąc dłonie na ramionach kobiety widocznie zadowolony ze swojej wypowiedzi. Rozpierała go przy tym duma i dziwna satysfakcja. Każdy zgromadzony zrobił na swój sposób zdziwioną minę. Alice nie wiedziała co się dzieje, jej świat jakby zwolnił, a serce wręcz przeciwnie. Deidara od początku nie rozumiał sytuacji w jakiej znalazła się kobieta, a wyznanie nowo przybyłej osoby spowodowało jeszcze większy zamęt. Natomiast Yahiko... Jego zaskoczenie wynikało z samej przekazanej wiadomości i osoby, której dotyczyła. Mąż? Może ma jeszcze dzieci? Zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Dał się omotać dziewczynie, którą znał jedynie za dzieciaka. Prawie uwiązała wokół palca, mogła robić wszystko bez konsekwencji. Nie mógł jej ufać. Teraz nawet nie miał pewności, czy nie zdradza tajemnic organizacji osobom zewnętrznym.
Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. "To są jakieś żarty" Przeszło mu przez głowę. Zaraz uśmiech znikł z jego twarzy i przeniósł wzrok dokładnie na zielone, pełne triumfu oczy przybysza.:
- Nie obchodzi mnie twój status. Kim jesteś? - Powiedział surowo, wręcz mrożącym tonem.:
- Shun Koshin. Od niedawna pracuje dla Rakurai. - Odpowiedział uśmiechając się przy tym serdecznie. Był to najfałszywszy uśmiech jaki kiedykolwiek widział Yahiko. Odpowiedział skinięciem głowy. Nie mógł w tej sytuacji nic zrobić. Jeżeli faktycznie należy do Rakurai, nie może go tknąć, ponieważ będzie to się równało z zerwaniem sojuszu organizacji. Z drugiej strony pozostawi swoje zaufanie w bezpiecznej strefie.:
- Yahiko Tono. - Również się przedstawił. - Złamałaś zasadę. - Teraz zwrócił się do Alice. - Jak wrócisz porozmawiamy o tym głębiej. - Zimny ton jego głosu można było poczuć w kościach, a złość, mimo próby maskowania, wyraźnie tryskała z twarzy. Zaraz razem z Deidarą zaczęli się oddalać, aż w końcu zniknęli wśród drzew.
Alice jeszcze przez dłuższą chwilę stała z odjętą mową. Uratowała siebie, ale jednocześnie rozpoczęła wewnętrzną wojnę. Nie mogła nawet nic wytłumaczyć, ze względu na obecność osób trzecich.:
- Ale on nerwowy. - Stwierdził nagle, a jego fałszywy uśmiech w końcu opuścił twarz. Odszedł od Alice i usiadł pod drzewem, uprzednio jeszcze biorąc głęboki oddech. Alice odwróciła się do niego z lekko zdenerwowaną miną. Chociaż w środku miała ochotę rozerwać go na strzępy, to była mu winna być może nawet swoje życie.:
- Po co przyszedłeś? - Zapytała oschle, jakby jego towarzystwo wcale jej nie odpowiadało. Ten zaśmiał się krótko pod nosem.:
- Uratowałem ci tyłek. - Stwierdził opierając głowę o korę. W ten sposób miał idealną pozycję do obejrzenia Alice. Wściekła i pewna siebie kobieta. Taka piękna, na pierwszy rzut oka idealna, a w środku zatruta jadem węża.:
- To zauważyłam, ale po co to wszystko? - Wystawiła ręce przed siebie jakby miał na nie położyć wszystkie informacje.:
- Jak zawsze, musi wszystko wiedzieć. - Powiedział do siebie przymykając oczy i przez kilka sekund pozwolił sobie na mały powrót do wspomnień. Trwało to zaledwie dwadzieścia sekund. Uchylił powieki i znowu ją widział. - Sayuri mnie tu wysłała w obawie przed ogonem. - "Sayuri" to imię zagościło w myślach Alice. Ta kobieta to jedna wielka zagadka, pomaga, chociaż o to nie podejrzewałby ją nikt. Być może miała w tym jakiś swój cel, a może to zwykły zakład. Alice potrząsnęła głowa. To nie czas  i miejsce na zastanawianie się nad tą kobietą.:
- Dlaczego powiedziałeś, że jesteś moim mężem? - Te słowa dla Alice były tak bzdurne, że aż ciężko było jej wydusić je z gardła. Shun uśmiechnął się pod nosem i spojrzał Alice prosto w oczy.:
- Powiedziałem prawdę.
- Prawdę? - Zakpiła. - Dzień po zaręczynach uciekłeś. Bez wyjaśnień. Bez jakiegoś cholernego listu. - Jej głos zaczął powoli drżeć. Wspomnienia z tamtego okresu zaczęły powoli pokazywać się przed jej oczami. Była młoda, głupia, ale zauroczona w przystojnym mężczyźnie, który ją zaakceptował i przygarnął. Piękna historia miłosna, ale horror zaczął się kiedy jej kochanek nagle ją opuścił. Dzień wcześniej snuli razem plany, myśleli o wspólnej przyszłości. Choć długo parą nie byli, rozstanie zostawiło kolejną dziurę w sercu.:
- Dla mnie i tak będziesz moja. - Wzruszył ramionami z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Alice wzdrygnęła kiedy usłyszała jego słowa. Nie umiała już kryć złości. Emocje wyrwały się jej spod kontroli, wokół jej lewego oka pojawił się po raz kolejny niebieski dym. - Gaisenten, hm? Schowaj to cacko, nie mam czasu na rozrywkę. - Mówiąc wstał flegmatycznie i otrzepał spodnie z piasku. Alice dokładnie oglądała każdy jego ruch. - Jeszcze się spotkamy. Narazie motylku. - Pomachał jej jednorazowo dłonią i zniknął w chmurze dymu zostawiając po sobie jedynie ten pociągający uśmiech w głowie i rozdrażnienie.
Alice przez dłuższą chwilę stała i oddychała głęboko. Z transu wyrwał ją Komuru, który pchnął ją delikatnie łbem. Spojrzała na jego błyszczące w świetle, niebieskie ślepia. Nie musiał nic mówić. Sama jego obecność sprawiała, że emocje powoli opadały. Zdała sobie sprawę, że dzisiejsza sytuacja całkowicie wyrwała się spod jej kontroli, dwukrotnie. Poczuła się jak bezbronny baranek, który został łaskawie uratowany przez jednego z trzech wilków. Drapieżniki atakowały z każdej strony, a ona tylko stała i nie mogła ruszyć ręką.
Podeszła do szerokiej, wolno płynącej rzeki. Poczuła na ramionach mocny, chłodny wiatr, a szkarłatne włosy zasłoniły obraz przez oczami. Bezwładnie opadła na kolana z rękami spuszczonymi wzdłuż ciała i spojrzała na spokojną wodę. Widziała w tafli swoje nędzne odbicie, silnej i jednocześnie bezbronnej kobiety. Fizycznie ma niesamowite zdolności, na które zapracowała ciężkimi treningami, wylaną krwią i potem. Z drugiej strony siła nie dawała jej władzy. Wciąż była przez kogoś kontrolowana, zastraszana i poniżana. Potulna przez strach o własne życie. Myślała o sobie jak o beznadziejnej marionetce, ale posiadała coś co bez względu na samopoczucie, podnosi jej pewność siebie. Gaisenten. Zakazany owoc. " Tylko na chwilę." Pomyślała. Przymknęła powieki, by zaraz je gwałtownie otworzyć i ukazać się sobie jako potężna osoba. Widok tych dwóch tęczówek i niebieskich smug dymu wprawiał ją w zachwyt. Napawała ją duma. Była ciekawa czy jej przeciwnicy odczuwają to samo podczas pojedynku z tą formą kekkei genkai. Z każdą sekundą aktywnej zdolności czuła coraz większą ekscytacje przepływającą przez jej całe ciało energią.
W jednej chwili zaczęła czuć ogromny ucisk w głowie i kolejne obrazy przed oczami. Automatycznie złapała się rękami w okolicy skroni i mocno zacisnęła powieki jakby miało to pomóc ugasić ból. Nie pomogło. Ciągle widziała te sceny, które ukazały jej się już wcześniej po walce z Shayen. Spotkanie z Yahiko w jego pokoju, namiętny pocałunek w gabinecie. Obrazy były zamazane, ale z każdą sekundą coraz wyraźniejsze. To samo działo się z narastającym bólem. Czuła jakby jej głowa się paliła i miała zaraz eksplodować.
Komuru pociągnął za jej tył ubrania wywalając mocno na plecy. Ukłucia kamyczków w porównaniu do głowy były niczym. Wraz z dezaktywacją gaisenten, wszystko ucichło. Fragmenty scen i ucisk zostawiły po sobie jedynie głuchą pustkę. Znowu słyszała szelest drzew, obijającą się o brzeg wodę i szumiący wiatr. Leżała wpatrzona w bezchmurne niebo bez większego celu. W myślach chodziło jej jedynie pytanie "Co to było?".:
- To lekkomyślne z punktu widzenia późniejszych konsekwencji. - Skomentował nagle wilk. Alice podniosła się do siadu, po czym przetarła oczy rękawem stroju. Nieprzyjemne dla skóry tarcie było masażem dla jej zmęczonego wzroku. Komuru ma oczywiście racje. Lekkomyślna decyzja rozkapryszonego, złamanego w pół dziecka. Może i jej sposób podniesienia samooceny nie należał do najlepszych, ale dowiedziała się, że poprzednie "wizje" nie były przypadkowe. Wcześniej podejrzewała halucynacje przez wycieńczenie, ale teraz jest zdrowa i pełna sił, a pojawiły się znowu.:
- Komuru. - Zwróciła się do towarzysza. - Czy ja wyglądam na jakąś pieprzoną wróżkę? - Zaśmiała się dobitnie wypowiadając to zdanie. Poczuła jednocześnie irytacje przez brak wiedzy i rozbawienie.:
- Brakuje ci błyszczących skrzydełek. - Odpowiedział beznamiętnie. To zdanie jeszcze bardziej rozbawiło kobietę. Wiedziała, że nie istnieje coś takiego jak przepowiadanie przyszłości, ale nic innego nie tłumaczyło tych scen. Była pewna, że nigdy nie brała w nich udziału.:
- Bo wiesz. - Wstała niezdarnie na proste nogi od razu wytrzepując ubranie z piasku. - Już drugi raz patrząc na wodę przez gaisenten mam dziwne wizje, które się nie wydarzyły. - Desperacki uśmiech nie schodził jej z twarzy. Przez to, że nie miała logicznej odpowiedzi na to co się dzieje, czuła się zmieszana. Jedyna odpowiedź, która przychodziła jej do głowy była ściągnięta z kosmosu. Przyszłość? Nie da się jej przewidzieć.:
- Wizje? Brzmi jak nonsens. - Przybliżył się do niej i stanął mocno łapach dając jej znak, że czas wsiadać i wracać.:
- Tak, to prawda. - Rozbawienie zeszło z jej twarzy. Bez dalszej, zbędnej rozmowy wsiadła na grzbiet wilka. Zaraz po przyczepieniu do niego ruszyli z powrotem do organizacji Akatsuki.
W drodze myśli Alice były wypełnione pytaniami, głównie związanymi z tajemniczymi scenami i altruizmem Shuna. Kiedy się poznali był urokliwy, pociągający i tajemniczy, ale na pewno nie bezinteresownie pomocny. Zawsze za jego przysługą stały jakieś profity. Bez wyjątków. Przez to rodzi się kolejne pytanie. W co gra Sayuri? Najpierw przekazuje tajną wiadomość jakby było to ogłoszenie, a potem przysyła ewentualną pomoc. Dalej, dlaczego akurat Shun? Skąd wiedziałaby o wcześniejszych związkach Alice i jaki cel ma jej postępowanie? Po raz kolejny brak odpowiedzi.

Od razu po powrocie Alice powinna stawić się u Yahiko, tak jak kazał. Niestety przypomniała jej się tamta sytuacja, w której była bezradna i automatycznie wróciło jej rozzłoszczenie. Rzuciła się brzuchem na łóżko i ukryła twarz w pierzastej poduszce. Dzisiejsze wydarzenia spowodowały całkowite rozstrojenie jej emocji. Komuru wiedząc jak to się może skończyć zniknął w chmurze dymu zostawiając kobietę samą. W końcu mogła pobyć sama ze sobą, jednak miała już dość tych uciążliwych myśli. Po prostu musi wiedzieć dlaczego.
Leniwie podniosła się z łóżka i poszła do łazienki, aby chociaż trochę ugasić swoje emocje zimną wodą. Odkręciła kurek i sprawnie ochlapała twarz mroźną wodą. W lustrze nad umywalką znowu mogła spojrzeć na swoje odbicie. Przyszło jej do głowy, że nigdy nie zastanawiała się nad tym czy jest ładna, lub jak ją postrzegają inni. W końcu czerwony kolor włosów nie jest tak powszechny jak czarny czy brązowy, ale nie jest też unikatowy jak w przypadku Shayen. Kształt twarzy, przejechała prawą dłonią po prawym policzku. Kolor oczu, przybliżyła się do lusterka. Wielkość ust, przejechała powoli opuszkami dwóch palców po dolnej wardze. Myśl o scenie, która pojawiła jej się w głowie sprawiła, że mimowolnie przegryzła delikatnie wargę. "Chce zobaczyć to jeszcze raz." Pomyślała po czym przymknęła powieki by zaraz je otworzyć i ukazać po raz kolejny pełne wydanie swojego kekkei genkai. Wiedziała, że jest to trochę lekkomyślne i niepoważne, zważywszy na konsekwencję, ale tłumaczyła się swoją niepohamowaną żądzą wiedzy o wszystkim.
Tak jak wcześniej wpatrywała się w swoje odbicie do czasu, aż nie zobaczyła wszystkiego od początku. Z każdą kolejną sekundą obraz był coraz wyraźniejszy, a szczegóły uwydatnione. Zaczęła czuć każdy dotyk i emocje, jakie jej towarzyszyły w danej sytuacji. Ścisnęła się mocno za ramiona. Jej ciało reagowało tak, jakby faktycznie tam było. Nagle coś w środku niej pękło. Obrazy w sekundzie zniknęły, a ona jak wmurowana, wpatrzona w swoje odbicie.:
- Jak to... - Wydobyło się półszeptem z jej ust. Stała w jednej pozycji, bez najmniejszego ruchu. Teraz już wiedziała, że wszystkie sytuacje, które widziała faktycznie miały miejsce. Wspomnienia, które zostały przerzucone do jej nieświadomej części mózgu z powrotem wróciły na swoje miejsce. Sytuacja sprawiła, że Alice była całkowicie zdezorientowana. Jeszcze minute temu, były to halucynację, czy może jakieś wymysły. Teraz wie, że już wcześniej doszło do zbliżenia między nią a Yahiko. "Jak to możliwe". To zdanie obijało się echem w jej głowie. Kłamstwo? Manipulacja? Podejrzewałaby Orochimru, ale odkąd jest w Akatsuki nie spotkała się  z nim osobiście. Przez szok jej ciało w połowie stało się nieposłuszne. Dezaktywowała gaisenten i chwiejnym krokiem wyszła z łazienki, zaraz potem usiadła na krzesło przy biurku. Oparła się wyprostowanymi w łokciach rękami o kolana i głęboko oddychała. Emocje sprawiły, że drastycznie wzrosła jej temperatura ciała. Poczuła pierwsze kropelki potu spływające po czole.:
- Co się dzieje. - Szepnęła do siebie wycierając spływającą kroplę. Oparła się wygodnie o oparcie krzesła i spuściła bezwładnie ręce wzdłuż ciała. "Dlaczego nic mi o tym nie powiedział." Zapytała siebie w myślach. Jedyne co jej przychodziło na myśl jest świadome kłamstwo Yahiko. Dowodem na jego wine była tamta chwila, kiedy dwukrotnie przyłożył dłoń do jej czoła. Nie wiedziała dlaczego chciał to ukryć, ani jak to zrobił. Zataił bardzo ważne dla niej sytuacje, które już wcześniej mogły dużo zmienić. Efekt osłabienia po nagłym szoku powoli opuszczał jej ciało. Wstała podpierając się o biurko. Miała ochotę się spić i nabrać do tego jakikolwiek dystans, bo w aktualnym stanie nie byłaby  w stanie z nim rozmawiać.
Opuściła pokój i zaczęła kierować się do salonu. Wybuch dzisiejszych emocji zostawił po sobie ciągłe spięcie i rozdrażnienie. Potrzebowała dobrego rozluźnienia, a alkohol w tym momencie wydawał się najodpowiedniejszy.
Przekroczyła próg prawie pustego salonu i chciała udać się do barku, ale zatrzymał ją Hidan, wygodnie siedzący na fotelu.:
- Tak szybko wróciłaś? Chyba spierdoliłaś co? - Zapytał z szerokim cwaniackim uśmiechem na twarzy. Alice wzięła głęboki oddech.:
- Wręcz przeciwnie. - Odpowiedziała krótko z wymuszonym uśmiechem, który od razu wyczuł Hidan. Chcąc uniknąć niepotrzebnych nieprzyjemności, wzruszył ramionami i wrócił do oglądania wiadomości. Alice ucieszona brakiem kontynuacji konwersacji, sprawnym krokiem dostała się do swojego celu. Z przywieszonej do ściany szafki wzięła początkowo jeden kieliszek, ale uznała, że picie samemu wygląda zbyt desperacko. Sięgnęła szybko po jeszcze jeden, a łokciem zamknęła po sobie szafkę. Następnie chwyciła jedną butelkę alkoholu pod pachę oraz drugą w wolną jeszcze rękę. Żwawym krokiem powędrowała do salonu i odłożyła wszystko na długi stolik przed kanapą. Wymownie spojrzała na lekko zdziwionego Hidana. Ten przez chwilę nie wiedział jak zareagować. Ale była to tylko chwila. Po kilku sekundach jego cwaniacki uśmiech wrócił na swoje miejsce.:
- Doskonale rozumiem. - Odpowiedział wstając z fotela, następnie nalewając trunku po sam brzeg kieliszków. Jak to Hidan, nigdy nikomu nie żałował alkoholu. Unieśli szkło w charakterystycznym geście toastu i jednym gwałtownym przechyleniem wypili całą zawartość. Smak goryczki połączony z nutką słodyczy sprawił, że już po pierwszym łyku Alice poczuła rozciągającą się po jej ciele ulgę.:
- Więc? - Zapytał nagle nalewając od razu trunku. - Co zrobiłaś? - Dokończył pytanie podnosząc przy tym swój kieliszek. Alice zrozumiała i również podniosła swój po czym powtórzyli "rytuał". Odetchnęła głęboko. "Spałam z Yahiko, żyje na krawędzi przez służbę u Orochimaru, Sayuri chce mnie wykończyć bo nie wiem, a do tego wszystkiego wpieprzył się jeszcze mój dawny narzeczony." Wygłosiła monolog w głowie wpatrując się przy tym w jeden punkt przed siebie. Hidan widząc ją nieobecną, pchnął ją delikatnie w ramie. Ta odwróciła się gwałtownie do niego.:
- Ja? Zupełnie nic. - Skłamała i zaraz wzięła się za nalewanie alkoholu również po same brzegi. Jej stary towarzysz kieliszka zaśmiał się pod nosem, ale nie drążył tematu, chociaż wiedział, że łgała. Przyszła się z nim napić, a nie wyżalać, co całkowicie mu pasowało.
Tak skończyli pierwszą butelkę. Niewiele mówiąc, więcej pijąc. Pasował im taki układ. Za drugim podejściem Hidan przyniósł jeszcze jedną butelkę trunku tak, aby każdy miał swoją i zaoszczędzić czas na nalewaniu do kieliszków. Alkohol po takiej porcji zaczął oddziaływać na koncentrację, równowagę, czy mowę. Hidan siedział rozłożony z jedną ręką na oparciu, a drugą bawił się włosami opierającej głowę o jego udo Alice. Leżała wygodnie z butelką przytuloną do piersi i zastanawiała się ciągle czemu Yahiko ją okłamał.
Po kolejnych dwóch wypitych butelkach na jedną osobę, oboje byli już całkowicie rozluźnieni i mogli ewentualnie porozmawiać. Jednak głowa Alice ciągle była zajęta przez jedną i tą samą osobę. Przez ten cały czas nie mogła sobie odpowiedzieć na pytanie "Dlaczego?":
- Ej. - Zwróciła na siebie jego uwagę. - Często chodzicie na jakiejś kobitki? - Zapytała nagle, po czym siorbnęła łyka z butelki. Pomysł na pytanie wpadł kiedy przypomniała sobie gumkę do włosów w łazience Yahiko w Ame.:
- Już jesteś o mnie zazdrosna? - Uśmiechnął się dumny, zaraz biorąc porządnego łyka alkoholu. Butelkę odłożył między nogi, a ręką wrócił do zabawy czerwonymi kosmykami.  Chociaż jej pytanie dotyczyło Yahiko, podpity Hidan zrozumiał to inaczej i jak wszystko, obrócił to w żarty. Czy Alice jest zazdrosna? Ona wolałaby użyć słowa ostrożna.:
- Bardzo. - Burknęła. Oboje w tej samej chwili upili łyka alkoholu.:
- W zasadzie, to wszystko zależy od misji. A w moim przypadku, od cierpowosczi Kakuzu.:
- Od czego? - Dopytała. Zbyt duża ilość alkoholu w tym wypadku może utrudnić dokładną komunikację.:
- Cierrrpliwości. - Zamruczał jej nad uchem. Ta gwałtownie drgnęła i przytuliła mocniej butelkę uśmiechnięta. Nie da się zaprzeczyć, że Hidan jest jedną z tych osób, które pomimo zawodu nie zmieniły swojego charakteru. Nadal lubi żarty, kobiety i alkohol.:
- W takim razie, rrrozwiń swoją myśl. - Odpowiedziała również akcentując. Głupia i dziecinna rzecz, ale potrafiła dostatecznie rozbawić. Ohira wziął głęboki wdech.:
- Jeżeli mam dłuższą misje i zatrzymuje się gdzieś na noc, to przecież nie będę siedział sam w pokoju. - Zaśmiał się. - Depresji można dostać. - Wziął kolejny porządny łyk. A dla Alice zrodziło się kolejne pytanie. Czy Yahiko myśli tak samo?
Jak na zawołanie, do pomieszczenia weszła osoba, która nie opuszcza myśli kobiety. Ubrany jak zwykle luźno, bez opaski z lekko wykrzywioną miną od smrodu unoszącego się w powietrzu alkoholu. Na Hidanie nie zrobił większego wrażenia, dalej bawił się kosmykami kobiety. Ta natomiast przeklęła w myślach. Chociaż widziała, że prędzej czy później dojdzie do spotkania, to było dla niej za wcześnie. Nie zdążyła jeszcze opracować żadnej regułki.

------------------------------------------------------------

Proszę się nie martwić przerwami w rozdziałach. Jeżeli tak owe występują to zapewne przez jakieś istotne problemy. Na pewno dokończę to opowiadanie! Nie po to obmyślałam całą fabułę... Do tego strasznie się wciągnęłam w art'y, które też zabierają całkiem sporo czasu xd
Btw. Ostatnio musiałam doczytać sama swoje opowiadanie (tak, dokładnie) bo zupełnie zapomniałam jak bardzo tam jest wszystko rozwinięte i się okazało, że oni mają telewizor! Sama siebie zaskoczyłam...he he he ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz